Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

co się dzieje
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna ->

117 __ pod forum nasze: Kącik złamanych serc, nieudana miłość, zawód, płacz z miłości, rozczarowanie miłosne... _____________________________
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klementynka
pisarz powyzej 30 postow



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 21:34:01, 28 Październik 2009, Środa , 300     Temat postu:

witajcie, co u mnie... jak na huśtawce, raz wysoko, raz w dole... ogólnie ciężko.
ja mam za sobą kolejne przepłakane chwile, przegadane z przyjaciółmi, którzy już chyba nie mają siły mnie słuchać, bo przecież ile można?
jestem po kolejnym spotkaniu z terapeutką, przegadałysmy sytuację i wyszło na to że wiele w tej relacji zawalam ja sama, nie wiem czy to dobrze czy źle. jeśli ja zawalam to też ja mam wpływ ale z drugiej strony wciąż nie znalazłam rozwiązania jak siebie zmienić żeby dać szansę partnerowi na zmianę... skomplikowane to wszystko.
a On? On zadeklarował mi swoje uczucia, swoją chęć pracy nad tym co nas trapi... tylko mnie ciężko to zobaczyć, wciąż mam wrażenie, że to tylko słowa a za nimi nic nie idzie! ale to właśnie jest mój problem... nie dostrzegam drobnych kroków, nie umiem czekać, cieszyć się tym co w danym momencie jest ok. zaczynam nakręcać się i wtedy "zabijam" to co dobre... a nie potrafię zahamować.
rozmawiamy, spieramy się, ja trochę narzekam, trochę płaczę, chwilami staram się zaciskać zęby i panować nad sobą... jest ciężko Sad
podesłałam mu nową poradnię gdzie może usyskać pomoc, czy skorzysta? nie wiem, nie mogę na siłę nic zrobić, mogę tylko prosić, tłumaczyć, czekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
atta
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: POLSKA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czwartek 10:08:02, 29 Październik 2009, Czwartek , 301     Temat postu:

Klementynko dziekuję ze się odezwałaś .... bo myslałam o Tobie jak sobie z tym wszystkim radzisz ...... nie jesteś sama ze swoim problemem jak widzę , bo dzielisz go z terapeutką (to dobrze) - "kij ma zawsze dwa końce" życzę ci dużoooo spokoju wewnętrznego... siły do tego by sobie z tym wszystkim poradzić ... buziaki przesyłam i pisz jeśli możesz Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klementynka
pisarz powyzej 30 postow



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 21:48:53, 21 Grudzień 2009, Poniedziałek , 354     Temat postu:

dziękuję za zrozumienie, o to chyba najtrudniej w mojej sytuacji... sama siebie nie rozumiem, chociaż raczej rozumiem tylko nie potrafię się pogodzić z faktami.
moja koleżanka powiedziała kiedyś, że miłość, związek i małżeństwo to kompletnie różne sprawy... a ja tak sobie myślę, że kiedy uda się je połączyć w przypadku dwojga ludzi dzieje się coś cudownego i jedynego w swoim rodzaju... mnie to nie jest dane...

nie spotykamy się, nie rozmawiamy, coś we mnie pękło i boję się że teraz nawet gdyby On stanął na uszach to ja tego nie zauważę, z każdym dniem co raz wyraźniej widzę, że rozeszliśmy się w dwie kompletnie różne strony i chyba już nie da się tego połączyć... zbyt wiele bólu, zbyt wiele żalu, zbyt wiele łez...
ja nigdy nie nauczyłam się wybaczać, nigdy nie nauczyłam się przyjmować słowa "przepraszam", to chyba najgorsze co można czuć... wiem, że ta złość mnie niszczy, odbiera szansę na radość, na cieszenie się tym co dobre ale zawsze, w każdej chwili gdzieś odzywa się ta wstrętna szpila żalu i smutku, podsycana złością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klementynka
pisarz powyzej 30 postow



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 21:51:59, 21 Grudzień 2009, Poniedziałek , 354     Temat postu:

dziękuję za zrozumienie, o to chyba najtrudniej w mojej sytuacji... sama siebie nie rozumiem, chociaż raczej rozumiem tylko nie potrafię się pogodzić z faktami.
moja koleżanka powiedziała kiedyś, że miłość, związek i małżeństwo to kompletnie różne sprawy... a ja tak sobie myślę, że kiedy uda się je połączyć w przypadku dwojga ludzi dzieje się coś cudownego i jedynego w swoim rodzaju... mnie to nie jest dane...

nie spotykamy się, nie rozmawiamy, coś we mnie pękło i boję się że teraz nawet gdyby On stanął na uszach to ja tego nie zauważę, z każdym dniem co raz wyraźniej widzę, że rozeszliśmy się w dwie kompletnie różne strony i chyba już nie da się tego połączyć... zbyt wiele bólu, zbyt wiele żalu, zbyt wiele łez...
ja nigdy nie nauczyłam się wybaczać, nigdy nie nauczyłam się przyjmować słowa "przepraszam", to chyba najgorsze co można czuć... wiem, że ta złość mnie niszczy, odbiera szansę na radość, na cieszenie się tym co dobre ale zawsze, w każdej chwili gdzieś odzywa się ta wstrętna szpila żalu i smutku, podsycana złością.

powiedzcie, gdzie jest granica? w którym momencie oczekiwania kobiety wobec mężczyzny staja się przesadne? w któym momencie kończy się szacunek dla drugiej osoby, jej planów marzeń a zaczyna przemoc? ale też, w którym momencie przebiega granica między dbaniem o związek, jednak rezygnacją z pewnych swoich przyzwyczajeń, planów, pomysłów na życie, a zachowaniem siebie tak żeby nie ranić drugiej osoby?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klementynka
pisarz powyzej 30 postow



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 10:47:21, 14 Czerwiec 2010, Poniedziałek , 164     Temat postu:

no i jestem po pół roku... przez te pół roku udało nam się spotkać kilka razy, trochę pogadać, spędziliśmy razem nieco czasu ale jednak nic z tego.
w ubiegłym tygodniu podjęłam decyzję, chyba najtrudniejszą w moim dotychczasowym życiu, rozstaliśmy się. nie zamykam tego rozdziału na amen, być może prawdą jest, że czasem twarda miłość jest niezbędna chociaż tak strasznie boli. czekam z nadzieją, że On podejmie pracę nad sobą, jeśli nie to chyba nie ma dla nas szans.
boli, bardzo, ale wiem, że innego wyjścia nie było Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klementynka
pisarz powyzej 30 postow



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Niedziela 11:39:52, 15 Sierpień 2010, Niedziela , 226     Temat postu:

nadal jestem sama, mija czwarty miesiąc samotności...
mamy kontakt chociaż taki jakby bez sensu, nie wiem po co, nie wiem dlaczego nie umiem przestać. ja napisałam sms-a przypadkiem, potem on napisał celowo, poprosił mnie o przysługę, jedną, drugą... no i zaczął pisać o sprawach, które wciąż go dręczą, potem zaczął dzwonić. ja z jednej strony cieszę się że dzwoni, że mamy kontakt a z drugiej nienawidzę samej siebie za to że nie potrafię tego skończyć. po co przedłużać coś co nie ma przyszłości??? on nic nie zmieni w swoim życiu, wybudował fasadę za którą się skrywa udając szczęście, spokój i zadowolenie. kłamie przed innymi budując swój wizerunek faceta wolnego, spełnionego, on sam w to wierzy bo gdyby zobaczył siebie prawdziwego to chyba by umarł z wrażenia.
jak można równocześnie mieć do kogos taki straszny żal i złość a mimo to tęsknić i nie umieć wyrzucić go z myśli??? przeraża mnie to, że tak ma wyglądać moje życie. sama, bo nie z nim a z nikim innym nie chcę, zresztą nie mam z kim... sama bo tak chyba jednak prościej chociaz też boli. wiem, że czas leczy rany, wiem, że z czasem to się zmieni ale dzisiaj w to nie wierzę. gul w gardle siedzi, łzy same płyną mimo, że na zewnątrz się uśmiecham, żartuję... ale jak długo można udawać?takie życie to nie życie tylko co? nawet nie wiem jak to "nic" inaczej nazwać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malgorzata_
wielki mistrz pisarstwa stopnia IX *3300



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 4640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Niedziela 12:10:07, 15 Sierpień 2010, Niedziela , 226     Temat postu:

witaj....

czasem jest tak, ze boimy sie podjac trudnych decyzji...
boimy sie stracic to co jest, boimy sie tez nowego....i wiele przez to tracimy...

jesli to uczucie nie ma przyszlosci, a mysle, ze Ty sama najlepiej potrafisz to ocenic, nie ma sensu tracic czasu, oszukiwac sie, ze cos sie zmieni...
Moze jak zerwiesz z nim na dobre, konsekwentnie, on zrozumie co traci i obudzi sie z marazmu....

Pozdrawiam Cie serdecznie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klementynka
pisarz powyzej 30 postow



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 7:34:32, 16 Sierpień 2010, Poniedziałek , 227     Temat postu:

dziękuję, że napisałaś. dobrze wiedzieć, że ktoś czyta.

ja widzę przyszłość ale On nie, sam się miota, a ja muszę być stabilna a nie potrafię, jedno zrozumiał, że już nigdy nie wróci to co było i tak jak było. moze być inaczej, lepiej albo wcale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klementynka
pisarz powyzej 30 postow



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 15:11:25, 25 Sierpień 2010, Środa , 236     Temat postu:

po kolejnej rozmowie z terapeutką stało się jasne, prawdopodobnie to już nie dołek po rozstaniu, to depresja. jest mi jeszcze gorzej teraz niż przed usłyszeniem tego z jej ust.
ale to nic nie zmienia, ochoty na leczenie nie mam, myślę tylko o tym jak zaszyć się w domu, w łóżku i przetrwać.
nie mam ochoty rozmawiać, nie mam ochoty spotykać się z ludźmi i słuchać, że jestem taka fajna tylko tak marnuje sobie życie bo wciąż chodzę smutna :/ uśmiechać się czasem nie mam po prostu siły...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malgorzata_
wielki mistrz pisarstwa stopnia IX *3300



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 4640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 15:55:42, 25 Sierpień 2010, Środa , 236     Temat postu:

witaj...

moze nie stron od ludzi...

w ciezkich chwilach dobrze jest porozmawiac z jakas bratnia dusza...

dobrze jest rowniez zajac sie czyms tak, zeby za duzo nie myslec...

pozdrawiam....moze wpadniesz na czat do pokoju Depresja?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna ->

117 __ pod forum nasze: Kącik złamanych serc, nieudana miłość, zawód, płacz z miłości, rozczarowanie miłosne... _____________________________
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin