Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Dusza" ... "i" ... "Rozum"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katia
pisarz stopien I , 100 postow.



Dołączył: 26 Sty 2007
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wtorek 19:02:01, 20 Marzec 2007, Wtorek , 78     Temat postu:

Oj może ,może służyć i to nie jednej osobie Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W_ostatniej_chwili
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 25 Sty 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wtorek 19:26:35, 20 Marzec 2007, Wtorek , 78     Temat postu:

mi dziś nic nie służy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W_ostatniej_chwili
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 25 Sty 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wtorek 21:13:27, 20 Marzec 2007, Wtorek , 78     Temat postu:

"Trudno jest kochać, bo gdy sie traci miłość to razem z samym sobą"

od czerwa 2006 r. do lutego 2007 r. przestałem żyć, nie bylo mnie, bylem tylko skrótem mojej osoby, malutką częścią, fragmentem.
Z "nią" poszła cała moja osoba, od jakiegoś miesiąca żyje od nowa, ale boje się że to może nie wytrzymać jeśli się w tym nie odnajdę.

Jutro decydujący dzień - czyli Będzie dobrze Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W_ostatniej_chwili
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 25 Sty 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Środa 10:36:44, 21 Marzec 2007, Środa , 79     Temat postu:

„Olimpia”

Mówiłaś że jesteś szczęściem
byłaś więcej niż spełnieniem
umarłaś dla mych oczu
lecz w pamięci drzemiesz

Byłaś bóstwem, natury cudem
jesteś cieniem, miejsce puste
byłaś zawsze mym lustrem
teraz jesteś zmysłem szóstym

W telepatii, wyspie szczęścia
niezatapialnej pamięci – wieczna
miłość niegasnąca bo prawdziwa
sprawiedliwa, pamiętliwa – iskra

Na zawsze tak samo, to co było
jest, lecz już nie tak jak kiedyś
nigdy nie przestane wierzyć
że to co się zrodziło, zgniło

Nowego czasu tory, losy
kolorowe dawne dwory
było cudnie, lecz już dosyć
nie ma już żalu – są zielone bory

Nic nie umiera, wybieram
inne przyjmuje istnienia
materia się zmienia
idę dalej – wiem jak

Nie po to się buduje
by na gruzy czekać
nie po to się kształtuje
by potem uciekać

Więc tak jak kiedyś
przytuleni, nad nami księżyc
obiecaliśmy sobie jedno
że nadzieja nie zacznie więdnąć

Dobrze było się znać kiedyś
dziś dobrze tylko w pamięci
to docenić, i cieszyć – wierzyć
nic nie zniszczy tej pieczęci

Jestem wolny i swobodny
ożywiony, silny, napojony – lotny
tyś w pamięci, tak najlepiej
jesteś cieniem, echem, i tak już będzie wiecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katia
pisarz stopien I , 100 postow.



Dołączył: 26 Sty 2007
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Środa 16:45:45, 21 Marzec 2007, Środa , 79     Temat postu:

Piękne!! Smile Smile
Dziekuje Smile Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W_ostatniej_chwili
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 25 Sty 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czwartek 18:33:54, 22 Marzec 2007, Czwartek , 80     Temat postu:

„Bajka o treści”

Pewnego nieskończonego sobie czasu żyła sobie treść.
Niczego nie świadoma, doskonale wskazywała na miejsce świata przestworzy.

W świecie przestworzy żyli sobie ludzie, nie wiedzący skąd i po co się tam wzięli.
Obudzeni porodem, krzykiem zaznaczyli obecność, skazani byli na nieokreśloną wieczność.
Pełna tajemnic otchłań, przenikała ich świadomość, co dzień wymagając od nich myślenia.
Reakcje ludzi były różnorodne, lecz jednak tak samo były podatne na niewidzialne zjawy, zatopione w strukturze kosmicznego wszechświata.
Żyli sobie ludzie w świecie, który nigdy nie należał do nich.
Czuli się jak intruzi, lecz starali się go na swój sposób zrozumieć.
Porozumiewali się jedynie cieniami, potocznie zwanymi słowami.
Pośród ludzi żył najzwyklejszy sobie człowiek bez imienia.
Bez imienia dlatego tylko, gdyż chciał czuć tak jak wszyscy.
Nie chciał się nigdy utożsamiać z jakąś nazwą, która by go ograniczała, i spychała etykietką w kąt.
Pragnął zrozumieć każdego innego człowieka, dokładnie tak samo jak każdy sam z osobna siebie rozumiał.
Obiektywnie spoglądał na świat, który zawsze stanowił dla niego zagadkę.
Poza ludźmi odczuwał jeszcze obecność zjaw, słyszał ich głosy, rozumiał ich znaczenie.
Był do nich podobny.
Te zjawy potrafiły wniknąć w umysły i dusze ludzi.
On pracował nad tym aby wniknąć do źródła funkcjonowania tych zjaw.
Chciał zrozumieć ten świat w którym był tylko gościem, tak jak reszta ludności.
Jego życie nie było jednorodne, stwarzało mu sytuacje często dwuznaczne.
Czuł się zawsze rozdarty, i nie sposób było mu to pogodzić.
Zbyt mocno odczuwał innych ludzi, czasem czuł się nimi bardziej niż sobą.
Bohater bez imienia pełen ambicji i bezradności.
Pełen w sobie światła człowiek stale narażony był na pokusy zjaw.
W świecie cieni, był tylko balansującym stale w morzu egzystencji młodym podróżnikiem.
Zaś w świecie nieznanym dla ludzi, był sam dla siebie nie wyjaśnionym ogniskiem które później zrozumiał…

W świecie treści żyły sobie zjawy.
Były niewidzialne dla oka ludzkiego, lecz pozwalały sobie, na kontaktowanie się z człowiekiem w różnoraki sposób.
Żyły sobie trzy księżniczki: Groza, Nadzieja i Pasja.
Groza uwielbiała bordowe stroje, oraz czarne dodatki przyćmiewające jej osobowość, pasujące do charakteru.
Uwielbiała granatowe ozdobniki, które głębokim błękitnym chłodem, nadawały bezwzględnego i nieokrzesanego tonu.
Groza lubiła działać w ukryciu, miała niebanalne pomysły, była cudem twórczym, potrafiła zaciekawić, pociągała każdego podróżnika, którego spotkała na swej drodze.
Lubiła wędrówki pełne przygód, i nie szczędziła przy tym swej niebanalnej fantazji.
Pełna perwersji, ekscytowała się swym wdziękiem i zmysłową nutką perswazji.
Była jak aksamit dla oczu, i jak brzytwa dla czasu przyszłego.
Niby niewinna ta Groza, bo sama nie czyniła zła, lecz cień rzucony przez nią, był jak wir powstały z jej malutkich cząsteczek, które sklejały się w tornado z czasem.
Posiadała wnikliwy rozum, wiedziała wszystko o człowieku, nic nie stało skryte dla jej rozszerzonych zmysłów telepatii.
Groza przyciągała ofiary swym wdziękiem, była samolubna i pewna siebie.
Miała zapach afrodyzjaku który wabił każdego w sidła jej wypuszczonych smyczy.
Jej zapach podnosił adrenalinę, a ona wtedy opasała ofiarę swym kokonem namiętnego paraliżu…

Druga księżniczka o imieniu Nadzieja była zupełnie inna.
Była jak przyjaźni kwiat, jak zapach który rozwesela.
Nadzieja pełna wiary i miłości w sobie, w błękitnej sukni snuła się jak cień pod blaskiem księżyca.
Lekka jak powab jedwabnego uniesienia nad ciężką materią, frunęła ku szczęścia zmierzchu.
Nadzieja zawsze wyciągała pomocną dłoń, nigdy nie opuszczała, była wierna i oddana.
Otaczała się barwami jasnymi o delikatnych odcieniach pastelowych.
Nadzieja była delikatna i wrażliwa.
Szeptała po cichu, równomiernym głosem, a oczy jej były błyszczące i pełne wzruszenia.
Często rozmarzona po niebie fruwała, wolna od grzechu świeciła blaskiem, który nie rażąc w oczy, uspakajał.
Pachniała jak fiołkowa łąka, przez którą przeleciał sznur lawendowych ptaków, a słońce tętniło aromatem wanilii.
Nadzieja była naiwna, lecz ta niewinność w jej rzeka zmysłów, dodawała jest urody, przy której każdy czuł się bezpiecznie.
Była stróżem pilnującym spokoju, pomagając w bezradności ludzkiej.
Bandażem stała się dla ran, chcąc je zagoić, cierpliwe przylegając do krwi cierpienia.
Jedyne co mogła zrobić to prosić, by ją wysłuchaną, lecz tylko nieliczni potrafili ją zrozumieć…

Trzecią księżniczką była Pasja
Pasja była jak spełnienie marzeń.
Pasja była jedyną wolną istotą pośród wszystkich.
Wolnością od wyboru.
Bez niej wszystko traciło sens.
Gdy zaś z nią zostawało się sam na sam, to było to jak zatrzymanie owego egoistycznego, wciąż burzliwego czasu.
Pasja była pełna energii i ekscytacji.
Niezwykle aktywna, lubiąca zabawę, tworzyła nastrój przygody z uśmiechem optymistycznego rumieńca na policzku.
Ubierała się w przewiewne szaty zdobione swobodnymi kształtami.
Wykwintny praktyczny melanż, bezpośrednich i odważnych kształtów, przypasało codziennie jej dynamiczny lecz skupiony charakter.
Do jej wyraźnych rysów twarzy pasowały tylko żywe kolory, a to : purpura, a to błękit lazurowego turkusa, oraz pomarańcz z żółtym na tle seledynowego baletu kolorów.
Pewna siebie, z pozytywnym nastawieniem co dzień tworzyła nowe inspiracje które wcielała w czyn i tym tętniła jej osobowość.
Zdobywała grono wielbicieli, lecz nie wszyscy byli wstanie ją dogonić w tempie jej dynamizmu…

Tak więc trzy księżniczki istniały sobie pośród ludzi, stale docierając do ich wnętrza.
Ich rodzicami byli Czas i Materia.
Czas był wiecznie młodym człowiekiem pełnym wigoru i dynamizmu.
Bardzo aktywny z niesłychanym usposobieniem.
Pomagał każdemu w osiąganiu jego celów, a jednocześnie nie widział nic poza swoim interesem.
Dlatego tez wyrządzał tyle samo szkody jak i pożytku.
Lecz bez niego gospodarka przestała by się rozwijać.
Czas był rzemieślnikiem który na zamówienie tworzył przy współpracy z Materią przeróżny asortyment dla społeczeństwa.
Posiadał także olbrzymią branże usługową
Czas wykonywał swój zawód nie pytając o zdanie.
Nie interesował się plotkami, działał na zamówienie i był lekko naiwny.
Można było go wykorzystać, lecz on nie zauważył tego.
Czas był mężem Materii.
Ich związek był praktyczny pod wieloma względami.
Ona zmysłowa, potrafiąca zadbać o dom, tworzyła wokół siebie nastrój sielankowy.
Ona zaś był bardzo nowatorski, lubił zmiany, stale interesował się nowymi rozwiązaniami technicznymi.
Razem mieli wyrafinowane pomysły, które przyświecały.
To był bardzo namiętny związek, pełen zrozumienia oraz kompromisów.
Nigdy nie wchodzili sobie w drogę, dlatego też ich współpraca dawała bardzo owocne plony ich działalności…

Wszyscy byli skazani na siebie : ludzie i zjawy żyjący razem w świecie przestworzy.
Kraina Równowagi potocznie zwana Tao.
Kim zaś był król?
Król był Rozsądkiem noszącym przydomek Racjonall, a królowa Wyobraźnia czasem nosiła miano Intuicione
Mówiła językiem intuicji i telepatycznej twórczości.
Dla ludzi był to język niezrozumiały i potrzebowali tłumacza.
Król i królowa z pozoru bardzo różni, ale jednak tacy sami, bardzo do siebie pasowali.
Wszystko wyglądało tak jakby istniały dwa różne światy w jednym świecie.
Kraina równowagi, stale była odkrywana przez zamieszkujących ją ludzi.
Tylko człowiek nie miał zdolności w pełni widzieć wszystkiego gdyż nie widział nic więcej poza cieniem prawdziwego kształtu.
Lecz mimo swej ślepoty starał się tak szeroko wytężać wzrok by dojrzeć jak najwięcej.
Król i królowa nadawali prawo ludziom by je przestrzegali.
Kto łamał zasady królestwa, ten zatracał się w tej krainie i ogarniał go mrok.
Ludzie starali się trzymać zasad królestwa, by nie opuścić krainy Równowagi.
Lecz to stawało się czasami bardzo trudne, bo zjawy miały na ludzi silny wpływ i wróg czaił się w ukryciu.
Zapowiadało się że będzie coraz gorzej.
Pomóc mogła jedynie treść bajki…

Ale był ktoś jeszcze.
Niby niepozorny, niezauważalny.
I nikt nic o nim nie wiedział.
Był jak cień.
Z pomocą Czasu i Materii, działał i stawał się coraz bardziej potężny.
Z wszystkimi umiał współpracować.
Potrafił być naturą każdego dnia.
Nie miał żadnego w tym interesu, lubił być naturalny i bezwzględny.
Chaos był tym którego nikt nie mógł ruszyć.
Ludzie zaczęli się logicznie zastanawiać.
Nie mogli go objąć, zrozumieć, czuli tylko jego obecność która nimi manipulowała na wszystkie strony.
On był wolny i swobodny, nie miał w tym żadnego celu, lecz dla ludzi to było zbyt skomplikowane…

Chaos miał brata.
Wszyscy czekali by go spotkać wreszcie
Szukali po całym globie nieskończoności.
Lecz jak się okazało że on był w nich.
Szukali go na zewnątrz, lecz nigdy nie zaglądali do środka.
Ludzie rozwijali naukę szukając go skomplikowanymi metodami.
Jednak zapominali o najprostszych funkcjach odkrycia.
Ludzie od zawsze próbowali do niego dotrzeć, przemierzając kilometry czasoprzestrzeni.
Mowa tu o ….Sensie.
Sens – mogli z nim porozmawiać tylko w języku spokoju czyli skupienia.
To był ich główny cel, lecz nie każdego było stać na takie odkrycie…

Cudami nazywali to czego ich język nie obejmował.
Dla nich największym cudem była Magia
Była sobie Magia bardzo spontaniczna i niezwykle utalentowana.
Każdy chciał ją mieć.
Lecz ona była dumna, nie dawała do siebie dostępu
Wymyślała: że tylko ten kto wykona postawione przez nią zadanie,
będzie ja mógł posiadać.
Ale ona nie wierzyła w to, była zbyt dumna.
Magia nie wiedziała, ze ludzka wiara jest od niej silniejsza,
i że ludzkie uczucia potrafią zniszczyć każdy mur…
Magia zwykle przyświecała fioletowym blaskiem, w różowo barwne odcienie, rozpływające się w niewidzialna otchłań widoku.
Magia była nieuchwytna dlatego wszyscy bali się jej tak samo jak do niej lgnęli.
Była inspiracją jak i czymś co budzi intrygę na wysoka skalę.
W ten właśnie sposób Magia podzieli ludzi na dwie części…

Jednak całym takim prawdziwym zagrożeniem ludzkości, była jedyna najpotężniejsza zjawa przestworzy.
Prawdziwym jedynym wrogiem wszystkich był Egoizm.
Miał niesłychaną moc i nienasyconą chęć władania wszystkimi.
Egoizm był niczym innym jak niszczeniem świata Równowagi.
Jego talent był ogromny, a metoda prosta, najprostsza z możliwych.
Układał schematy na które nabierał ludzi.
Ludzie widzieli tylko cienie, lecz nie widzieli całego mechanizmu jego pracy.
Miał ogromna przewagę nad człowiekiem, gdyż był niewidzialny dla nich, lecz on znał każdy ruch i sam mógł o nim decydować.
Egoizm stał się pociągającym za sznurki marionetek ludzkich potworem.
Jego celem było poczucie władzy nad wszystkimi.
Lecz czy nikt nie mógł go powstrzymać?...

Egoizm bał się tylko jednej osoby i tylko jednej.
Był nim CZŁOWIEK-NIKT.
Egoizm bał się nicości.
CZŁOWIEK-NIKT się nie bał, nie miał bowiem nic do stracenia.
Był niezależny.
Wyrzekł się posiadania.
To CZŁOWIEK-NIKT był treścią.
Zupełnie zwyczajną, przypadkową, bezimienna, samą w sobie czystą treścią do zapisania.
Ta bajka jest właśnie o tym.
Przez cały Czas śledzimy Materie, która pod głosem Grozy, Nadziei, Pasji wskazuje nam drogę w labiryncie Chaosu.
Cały czas szukamy Sensu, lecz często dajemy się ponieść sile Magii.
Egoizm cały czas nas werbuje do swojego interesu wykorzystując swoją wspólniczkę Magię
którą zdobył swoim zwodniczym sposobem.
Nic nam nie pomoże Sens skoro będziemy burzyć królestwo Równowagi.
CZŁOWIEK-NIKT tylko raz przemówił do człowieka – „DUSZA jest najważniejsza”.
Ale „ROZUM” nie powinien o tym zapominać.
„I” to już wszyscy teraz wiedzą Wink

Człowiek bez imienia wiedział już, że jest tylko treścią, i to mu wystarczało zrozumieć...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W_ostatniej_chwili
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 25 Sty 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Niedziela 19:05:47, 25 Marzec 2007, Niedziela , 83     Temat postu:

„Bajka o treści”

Pewnego nieskończonego sobie czasu żyła sobie treść.
Niczego nie świadoma, doskonale wskazywała na miejsce świata przestworzy.

W świecie przestworzy żyli sobie ludzie, nie wiedzący skąd i po co się tam wzięli.
Obudzeni porodem, krzykiem zaznaczyli obecność, skazani byli na nieokreśloną wieczność.
Pełna tajemnic otchłań, przenikała ich świadomość, co dzień wymagając od nich myślenia.
Reakcje ludzi były różnorodne, lecz jednak tak samo były podatne na niewidzialne zjawy, zatopione w strukturze kosmicznego wszechświata.
Żyli sobie ludzie w świecie, który nigdy nie należał do nich.
Czuli się jak intruzi, lecz starali się go na swój sposób zrozumieć.
Porozumiewali się jedynie cieniami, potocznie zwanymi słowami.
Pośród ludzi żył najzwyklejszy sobie człowiek bez imienia.
Bez imienia dlatego tylko, gdyż chciał czuć tak jak wszyscy.
Nie chciał się nigdy utożsamiać z jakąś nazwą, która by go ograniczała, i spychała etykietką w kąt.
Pragnął zrozumieć każdego innego człowieka, dokładnie tak samo jak każdy sam z osobna siebie rozumiał.
Obiektywnie spoglądał na świat, który zawsze stanowił dla niego zagadkę.
Poza ludźmi odczuwał jeszcze obecność zjaw, słyszał ich głosy, rozumiał ich znaczenie.
Był do nich podobny.
Te zjawy potrafiły wniknąć w umysły i dusze ludzi.
On pracował nad tym aby wniknąć do źródła funkcjonowania tych zjaw.
Chciał zrozumieć ten świat w którym był tylko gościem, tak jak reszta ludności.
Jego życie nie było jednorodne, stwarzało mu sytuacje często dwuznaczne.
Czuł się zawsze rozdarty, i nie sposób było mu to pogodzić.
Zbyt mocno odczuwał innych ludzi, czasem czuł się nimi bardziej niż sobą.
Bohater bez imienia pełen ambicji i bezradności.
Pełen w sobie światła człowiek stale narażony był na pokusy zjaw.
W świecie cieni, był tylko balansującym stale w morzu egzystencji młodym podróżnikiem.
Zaś w świecie nieznanym dla ludzi, był sam dla siebie nie wyjaśnionym ogniskiem które później zrozumiał…

W świecie treści żyły sobie zjawy.
Były niewidzialne dla oka ludzkiego, lecz pozwalały sobie, na kontaktowanie się z człowiekiem w różnoraki sposób.
Żyły sobie trzy księżniczki: Groza, Nadzieja i Pasja.
Groza uwielbiała bordowe stroje, oraz czarne dodatki przyćmiewające jej osobowość, pasujące do charakteru.
Uwielbiała granatowe ozdobniki, które głębokim błękitnym chłodem, nadawały bezwzględnego i nieokrzesanego tonu.
Groza lubiła działać w ukryciu, miała niebanalne pomysły, była cudem twórczym, potrafiła zaciekawić, pociągała każdego podróżnika, którego spotkała na swej drodze.
Lubiła wędrówki pełne przygód, i nie szczędziła przy tym swej niebanalnej fantazji.
Pełna perwersji, ekscytowała się swym wdziękiem i zmysłową nutką perswazji.
Była jak aksamit dla oczu, i jak brzytwa dla czasu przyszłego.
Niby niewinna ta Groza, bo sama nie czyniła zła, lecz cień rzucony przez nią, był jak wir powstały z jej malutkich cząsteczek, które sklejały się w tornado z czasem.
Posiadała wnikliwy rozum, wiedziała wszystko o człowieku, nic nie stało skryte dla jej rozszerzonych zmysłów telepatii.
Groza przyciągała ofiary swym wdziękiem, była samolubna i pewna siebie.
Miała zapach afrodyzjaku który wabił każdego w sidła jej wypuszczonych smyczy.
Jej zapach podnosił adrenalinę, a ona wtedy opasała ofiarę swym kokonem namiętnego paraliżu…

Druga księżniczka o imieniu Nadzieja była zupełnie inna.
Była jak przyjaźni kwiat, jak zapach który rozwesela.
Nadzieja pełna wiary i miłości w sobie, w błękitnej sukni snuła się jak cień pod blaskiem księżyca.
Lekka jak powab jedwabnego uniesienia nad ciężką materią, frunęła ku szczęścia zmierzchu.
Nadzieja zawsze wyciągała pomocną dłoń, nigdy nie opuszczała, była wierna i oddana.
Otaczała się barwami jasnymi o delikatnych odcieniach pastelowych.
Nadzieja była delikatna i wrażliwa.
Szeptała po cichu, równomiernym głosem, a oczy jej były błyszczące i pełne wzruszenia.
Często rozmarzona po niebie fruwała, wolna od grzechu świeciła blaskiem, który nie rażąc w oczy, uspakajał.
Pachniała jak fiołkowa łąka, przez którą przeleciał sznur lawendowych ptaków, a słońce tętniło aromatem wanilii.
Nadzieja była naiwna, lecz ta niewinność w jej rzece zmysłów, dodawała jej urody, przy której każdy czuł się bezpiecznie.
Była stróżem pilnującym spokoju, pomagając w bezradności ludzkiej.
Bandażem stała się dla ran, chcąc je zagoić, cierpliwe przylegając do krwi cierpienia.
Jedyne co mogła zrobić to prosić, by ją wysłuchaną, lecz tylko nieliczni potrafili ją zrozumieć…

Trzecią księżniczką była Pasja
Pasja była jak spełnienie marzeń.
Pasja była jedyną wolną istotą pośród wszystkich.
Wolnością od wyboru.
Bez niej wszystko traciło sens.
Gdy zaś z nią zostawało się sam na sam, to było jak zatrzymanie owego egoistycznego, wciąż burzliwego czasu.
Pasja była pełna energii i ekscytacji.
Niezwykle aktywna, lubiąca zabawę, tworzyła nastrój przygody z uśmiechem optymistycznego rumieńca na policzku.
Ubierała się w przewiewne szaty zdobione swobodnymi kształtami.
Wykwintny praktyczny melanż, bezpośrednich i odważnych kształtów, przypasało codziennie jej dynamiczny lecz skupiony charakter.
Do jej wyraźnych rysów twarzy pasowały tylko żywe kolory, a to : purpura, a to błękit lazurowego turkusa, oraz pomarańcz z żółtym na tle seledynowego baletu kolorów.
Pewna siebie, z pozytywnym nastawieniem co dzień tworzyła nowe inspiracje, które wcielała w czyn, i tym tętniła jej osobowość.
Zdobywała grono wielbicieli, lecz nie wszyscy byli wstanie ją dogonić w tempie jej dynamizmu…

Tak więc trzy księżniczki istniały sobie pośród ludzi, stale docierając do ich wnętrza.
Ich rodzicami byli Czas i Materia.
Czas był wiecznie młodym człowiekiem pełnym wigoru i dynamizmu.
Bardzo aktywny z niesłychanym usposobieniem.
Pomagał każdemu w osiąganiu jego celów, a jednocześnie nie widział nic poza swoim interesem.
Dlatego tez wyrządzał tyle samo szkody jak i pożytku.
Lecz bez niego gospodarka przestała by się rozwijać.
Czas był rzemieślnikiem, który na zamówienie tworzył przy współpracy z Materią przeróżny asortyment dla społeczeństwa.
Posiadał także olbrzymią branże usługową
Czas wykonywał swój zawód nie pytając o zdanie.
Nie interesował się plotkami, działał na zamówienie i był lekko naiwny.
Można było go wykorzystać, lecz on nie zauważył tego.
Czas był mężem Materii.
Ich związek był praktyczny pod wieloma względami.
Ona zmysłowa, potrafiąca zadbać o dom, tworzyła wokół siebie nastrój sielankowy.
On zaś był bardzo nowatorski, lubił zmiany, stale interesował się nowymi rozwiązaniami technicznymi.
Razem mieli wyrafinowane pomysły, które przyświecały.
To był bardzo namiętny związek, pełen zrozumienia oraz kompromisów.
Nigdy nie wchodzili sobie w drogę, dlatego też ich współpraca dawała bardzo owocne plony ich działalności…

Wszyscy byli skazani na siebie : ludzie i zjawy żyjący razem w świecie przestworzy.
Kraina Równowagi potocznie zwana Tao.
Kim zaś był król?
Król był Rozsądkiem noszącym przydomek Racjonall, a królowa Wyobraźnia czasem nosiła miano Intuicione
Mówiła językiem intuicji i telepatycznej twórczości.
Dla ludzi był to język niezrozumiały i potrzebowali tłumacza.
Król i królowa z pozoru bardzo różni, ale jednak tacy sami, bardzo do siebie pasowali.
Wszystko wyglądało tak jakby istniały dwa różne światy w jednym świecie.
Kraina równowagi, stale była odkrywana przez zamieszkujących ją ludzi.
Tylko człowiek nie miał zdolności w pełni widzieć wszystkiego gdyż nie widział nic więcej poza cieniem prawdziwego kształtu.
Lecz mimo swej ślepoty starał się tak szeroko wytężać wzrok by dojrzeć jak najwięcej.
Król i królowa nadawali prawo ludziom by je przestrzegali.
Kto łamał zasady królestwa, ten zatracał się w tej krainie i ogarniał go mrok.
Ludzie starali się trzymać zasad królestwa, by nie opuścić krainy Równowagi.
Lecz to stawało się czasami bardzo trudne, bo zjawy miały na ludzi silny wpływ i wróg czaił się w ukryciu.
Zapowiadało się że będzie coraz gorzej.
Pomóc mogła jedynie treść bajki…

Ale był ktoś jeszcze.
Niby niepozorny, niezauważalny.
I nikt nic o nim nie wiedział.
Był jak cień.
Z pomocą Czasu i Materii, działał i stawał się coraz bardziej potężny.
Z wszystkimi umiał współpracować.
Potrafił być naturą każdego dnia.
Nie miał żadnego w tym interesu, lubił być naturalny i bezwzględny.
Chaos był tym którego nikt nie mógł ruszyć.
Ludzie zaczęli się logicznie zastanawiać.
Nie mogli go objąć, zrozumieć, czuli tylko jego obecność która nimi manipulowała na wszystkie strony.
On był wolny i swobodny, nie miał w tym żadnego celu, lecz dla ludzi to było zbyt skomplikowane…

Chaos miał brata.
Wszyscy czekali by go spotkać wreszcie
Szukali po całym globie nieskończoności.
Lecz jak się okazało, on był w nich.
Szukali go na zewnątrz, lecz nigdy nie zaglądali do środka.
Ludzie rozwijali naukę, szukając go skomplikowanymi metodami.
Jednak zapominali o najprostszych funkcjach odkrycia.
Ludzie od zawsze próbowali do niego dotrzeć, przemierzając kilometry czasoprzestrzeni.
Mowa tu o ….Sensie.
Sens – mogli z nim porozmawiać tylko w języku spokoju czyli skupienia.
To był ich główny cel, lecz nie każdego było stać na takie odkrycie…

Cudami nazywali to, czego ich język nie obejmował.
Dla nich największym cudem była Magia
Była sobie Magia bardzo spontaniczna i niezwykle utalentowana.
Każdy chciał ją mieć, posiadać dla siebie.
Lecz ona była dumna, nie dawała do siebie dostępu
Wymyślała: że tylko ten kto wykona postawione przez nią zadanie,
będzie ja mógł posiadać.
Ale ona nie wierzyła w to, była zbyt dumna.
Magia nie wiedziała, ze ludzka wiara jest od niej silniejsza,
i że ludzkie uczucia potrafią zniszczyć każdy mur…
Magia zwykle przyświecała fioletowym blaskiem, w różowo barwne odcienie, rozpływające się w niewidzialną otchłań widoku.
Magia była nieuchwytna, dlatego wszyscy bali się jej tak samo mocno, jak i do niej lgnęli.
Była inspiracją jak, i czymś co budzi intrygę na wysoka skalę.
W ten właśnie sposób Magia podzieliła ludzi na dwie części…

Jednak całym takim prawdziwym zagrożeniem ludzkości, była jedyna najpotężniejsza zjawa przestworzy.
Prawdziwym jedynym wrogiem wszystkich był Egoizm.
Miał niesłychaną moc i nienasyconą chęć władania wszystkimi.
Egoizm był niczym innym jak niszczeniem świata Równowagi.
Jego talent był ogromny, a metoda prosta, najprostsza z możliwych.
Układał schematy na które nabierał ludzi.
Ludzie widzieli tylko cienie, lecz nie widzieli całego mechanizmu jego pracy.
Miał ogromna przewagę nad człowiekiem, gdyż był niewidzialny dla nich, lecz on znał każdy ruch i sam mógł o nim decydować.
Egoizm stał się pociągającym za sznurki marionetek ludzkich potworem.
Jego celem było poczucie władzy nad wszystkimi.
Lecz czy nikt nie mógł go powstrzymać?...

Egoizm bał się tylko jednej osoby i tylko jednej.
Był nim CZŁOWIEK-NIKT.
Egoizm bał się nicości.
CZŁOWIEK-NIKT się nie bał, nie miał bowiem nic do stracenia.
Był niezależny.
Wyrzekł się posiadania.
To CZŁOWIEK-NIKT był treścią.
Zupełnie zwyczajną, przypadkową, bezimienna, samą w sobie czystą treścią do zapisania.
Ta bajka jest właśnie o tym.
Przez cały Czas śledzimy Materie, która pod głosem Grozy, Nadziei, Pasji wskazuje nam drogę w labiryncie Chaosu.
Cały czas szukamy Sensu, lecz często dajemy się ponieść sile Magii.
Egoizm cały czas nas werbuje do swojego interesu, wykorzystując swoją wspólniczkę Magię,
którą zdobył swoim zwodniczym sposobem.
Nic nam nie pomoże Sens skoro będziemy burzyć królestwo Równowagi.
CZŁOWIEK-NIKT tylko raz przemówił do człowieka – „DUSZA jest najważniejsza”.
Ale „ROZUM” nie powinien o tym zapominać.
„I” to już wszyscy teraz wiedzą Wink

Człowiek bez imienia wiedział już, że jest tylko treścią, i to mu wystarczało zrozumieć...

„Relaks o treści”

Zacząć jeszcze raz od nowa…
Treść zrozumiała, że nie są ważne słowa lecz nowy świt, i nowa przygoda.

Dawno temu, jakieś parę minut w gęstej głębi, daleko od świata ziemskiego, żyła sobie w krainie treści pewna dziewczyna.
Jej twarz była nieznana, a jej imię to Tęsknota.
Tęsknota wybrała się pewnego dnia w leśne tereny podmokłego pagórka.
Choć wiosenne blaski słońca zaczęły przyświecać, to jednak śnieg postanowił gościć na łąkowych zielonkawych dywanach.
Stukot jej dreptania był tłumiony przez bagnistą odwilż.
Tęsknota na swej drodze dostrzegła mroczną postać, wyłaniającą się zza drzew, skrywającego tajemnice lasu.
Osłupiona Tęsknota zwolniła kroku, i niepewnym głosem odezwała się do widma.
-Kim jesteś?
To była Groza.
Pewnym spojrzeniem nakreśliła swoją obecność, i zbliżywszy się do Tęsknoty rzekła.
Jestem strażnikiem tego lasu, to mój teren, czego tutaj szukasz?
Zapomnienia – odpowiedziała Tęsknota.
Nigdy nie zapomnisz, to jest w Tobie, nie uciekniesz od tego, już na zawsze będziesz miała to w pamięci.
Ale ja nie potrafię już dłużej tak, to silniejsze ode mnie.
Wiem i będzie coraz trudniej ci z tym żyć, i nic na to nie poradzisz.
Zajeżyła się Groza, i z wielką dumą zaznaczyła swoim wdziękiem wyższość nad biedną ludzką Tęsknotą.
A jej granatowe błyskotki warczały niczym ogon grzechotnika.
Tęsknota czuła strachu smak, bała się, przyzwyczajona do cierpienia zagłębiała się coraz bardziej w swej rozpaczy.
Groza zacierała ręce, gdyż jej plan znów się powiódł.
Miała kolejną ofiarę do swojej kolekcji.
A Tęsknota pogrążona w dymie bezradności, milczała nie mając siły by się podnieść ze swojego smutnego stanu.
Groza pożegnała się, i opuściła Tęsknotę, mając świadomość że w jej głowie już na zawsze zamieszkała, i będzie zapuszczać swe mroczne korzenie.
Tęsknota wyszła z lasu, i szukała jaśniejszego miejsca dla siebie…

Tuż nad łąką zawirowała uśmiechem księżniczka Nadzieja.
Za nią snuła się długa błękitna aksamitna suknia, na głowie opaska śnieżno biała przyświecała anielskim blaskiem.
Tęsknota zatrzymała się, spojrzała w górę, lecz w jej głowie i duszy płynął jad wstrzyknięty przez Grozę.
Nadzieja zbliżyła się, i swymi szatami wylądowała na polnej przestrzeni.
Dlaczego tak się smucisz, czy coś się stało? – spytała księżniczka puchowego lotu.
Nie wiem co powiedzieć, dzisiaj chyba znów pomilczę.
Właśnie widzę, ale nie przejmuj się tym.
Pamiętaj! Jakakolwiek będziesz, ja to odbiorę tylko za twoje i naturalne.
Ty masz swoją naturę, tylko nie uciekaj od niej.
Jak mam się nie przejmować, ja tak mam ostatnio zbyt często.
Jednego dnia porozmawiam, a potem następnego i przez kolejny miesiąc cisza - milczenie
Mam już tego dość, jak to w ogóle wygląda, nie potrafię tego zaakceptować.
Tęsknoto, tylko Czas Ci może pomóc…
Ze spuszczoną głową Tęsknota powoli oddalała się w stronę strumyka.
A głos Nadziei stawał się coraz bardziej nikły, niczym echo które słabnie w swym odbijaniu o skały…

Usiadła nad potokiem płynącym w ciągłym nieustającym ruchu.
Jej oczy zapłakane w kryształowe spojrzenie, wpatrywały się w odbicie falowania.
Wyłoniła się Pasja, dotknęła ramienia Tęsknoty, podniosła jej brodę i kazała się uśmiechnąć.
Nic z tego! – uparcie zdania swego Tęsknota broniła.
Nagle zapadł półmrok, wszystko bezbarwne stawało się powoli, nic nie cieszyło.
Strumyk stawał się szarym, bezświetlnym potworem wchłaniającym Pasję z powrotem.
Tęsknota nie widziała dla siebie miejsca, postanowiła wrócić do domu, i dalej milczeć w bezkresnej ciszy…

W tym samym czasie, dawno temu żyła sobie wojowniczka o imieniu Motywacja ( Hekate ).
Ja jako Motywacja chcę mieć zamek w styku Gothic – pełna marzeń często tak powtarzała.
Wojowniczka Hekate która dodaje sił i wiary przegranym, i wspiera tych którzy są wytrwali.
Przemierza lądy i oceany, i zagląda w ludzkie serca, i widzi w nich ludzkie słabości, ułomności.
Często wybiera się do lasu na spotkanie z Grozą.
Więc i tym razem poszła odwiedzić mroczne oblicze jej zainteresowań.
Wołała, krzyczała, niecierpliwie szukając Grozy po lesie.
Witaj koleżanko, miło że mnie odwiedziłaś – Groza z uśmiechem wyłoniła się z szeregu rosnących belek drewnianych.
Groza uwielbiała gdy się ktoś nią interesował.
Uwielbiała być w centrum zainteresowań, wtedy czuła swoją wartość, i mogła się rozwijać w swych pomysłach.
Dziś Groza postanowiła zaintrygować wojowniczkę, podsycając ją swoją ciekawą osobowością..
Robiła wszystko, by Motywacja ją chciała naśladować.
Groza znała bowiem każdy słaby punkt wszystkich ludzi, i każdy szczegół za który mogła złapać i pociągnąć do swego tańca zdobycz.
Motywacja cieszyła się z obecności Grozy, gdyż tylko przy niej mogła przeżyć niebanalną przygodę swego życia.
Tylko Groza sprawiała, że Motywacja mogła poczuć w sobie niesłychaną moc, chęć walki, oraz była dumna sama z siebie.
Coś się jednak za tym kryło, ale z pozoru nic nie było widać, i nikt nie podejrzewał, do czego to wszystko zmierza.
Ciekawa świata wojowniczka Hekate pociągana była przez Grozę, zupełnie nie widząc sznurków, i wyruszyła w nieznaną drogę przez Grozę wyznaczoną.
Lecz nim się zorientowała, wiele czasu upłynęło…

Wędrówkę w mrocznym blasku niezrozumiałego wszechświata rozpoczęła o świcie przedwiosennego poranka.
Hekate nosiła czarne stroje, które odnosiły się do jej silnego charakteru.
Gdy z za wzgórza wyłaniała się jej postać pełna skupionej energii, jej szablasto kręcone błąd włosy rozwiewał wiatr, witając swym pieszczotliwym podmuchem.
Jej oczy były jak głębokie jezioro, widziane w lotu ptaka - bystre i wnikliwe, pewne siebie i z bogatym doświadczeniem.
Było w nich życie, ukazujące wszystkie emocje w jednej sekundzie.
Takim spojrzeniem Motywacja docierała do środka celu.
W oczach tych była niesłychanie potężnie ukryta ciekawość, i chęć odpowiedzenia sobie na wszystkie pytania.
Pewnego dnia, gdy kalendarz pokazał inną kartkę, wyruszyła w kierunku strumyka.
Wojowniczka dowiedziała się o istnieniu dwóch zjaw.
Były to Magia i Chaos.
Postanowiła stawić czoło wyzwaniu i odkryć co się za tym kryje.
Lecz jeszcze nie zdawała sobie sprawy, z czym chce się zmierzyć.
Gdy tak analizowała wszystko od podstaw, szukając powiązań, wtedy do jej obecności dołączyła się Pasja.
Pasja wysłuchała ją słowo w słowo, i sama od siebie doradziła jej, co ma robić, by nie pogubić się w tym odkrywaniu prawdy.
Razem wykrzyknęły chórem, czekając jakby na echo odpowiedzi…
„nie chcemy prostych rozwiązań, nie chcemy raju, chcemy wiedzieć więcej, niż nam każą, niż nam dają”
Echo jednak narodziło się w innym miejscu, nieco odległym od tego tutaj.
Postawiła cel jasno – chciała znaleźć klucz do wiedzy, do tajemnicy, do odkrycia tego co ukryte.
Jak każdy chciała znaleźć Sens…

Postanowiła odwiedzić jeszcze kogoś w swej wędrówce.
Lecz jego imię nie było istotne.
Długo rozmawiali…
Opowiedział jej coś o Magii, i o tym jak ona przyciąga do siebie tłumy, lecz nie każdy potrafi z nią żyć, tak by nie paść jej ofiarą.
Magia jest niezwykła, dlatego że cudowna, że możemy ją odkryć i dopiero wtedy poczuć.
Widać ją tylko po jednej stronie Wyobraźni naszej, dlatego Racjonalnie jej nie dotkniemy nigdy.
A co z Chaosem? Możesz mi to wyjaśnić?
Hm..
A więc tak.
Tu już jest całkiem inaczej.
Chcesz znaleźć klucz…
Chcesz wywarzyć drzwi, które już dawno są otwarte
Błądzisz bo szukasz, a nie wiesz że już masz.
Złudzenie i rzeczywistość w jednym.
Zapominasz, bo to jest zbyt oczywiste.
Mądrość jest tylko nicością bez słów.
Tak jak myślisz, tak potem żyjesz.
Jest sprawiedliwa i niezależna.
I każdy się jej boi.
Bo boi się prawdy.
„Drzewo rosnące do góry korzeniem”

W równoległej czasoprzestrzeni życiem cieszyła się Duszyczka - Renata
Zwykła najzwyklejsza, a jednocześnie jedyna w swoim prawdziwym rodzaju, niepowtarzalna.
Czarne długie włosy, oczy skupione w jednym miejscu, które nigdy się nie zmienia.
Renata była bardzo żywa i dynamiczna, spontaniczna, pewna siebie, bardzo wrażliwa.
Zmysłowy był jej głos o charakterze kota delikatnego w dzień i aktywnego tygrysa na polowaniu w nocy.
Brakowało jej tylko bratniej duszy obok siebie.
Często była jak Tęsknota, a jednocześnie jak wojowniczka Motywacja.
Ale głównie była Równowagą i jedyną odpowiedzią na wszystko.
Często rozmawiała z Nadzieją na różne tematy, bo w ten sposób odnajdywała Sens który miała w sobie głęboko ukryty.
Doskonale znała osobowość Magii i często z nią współpracowała, wiedziała jak ją zrozumieć, lecz nie zawsze dostrzegała wszystkie działania tej księżniczki.
Magia bowiem była jak źródło w szczycie góry, którego potoku nie można zatrzymać dłonią, lecz płynie nawet gdy nie chcemy.
Więc Duszyczka żyła sobie jak wolne stworzenie przestworzy : raz grzeszna, a raz święta.
Była wrażliwym motylkiem, i od zapachu cudnych kwiatów rozpływała się w czekoladowym świecie swej Magicznej fantazji.
Bardzo wiele cierpiała pewnego razu, i wtem Groza postanowiła ją odwiedzić, i zaskoczyć swym tajemniczym srogim potokiem słów.
Widzę że Ci smutno, widzę że ból Cię zabija, jesteś winna wszystkiemu.
Jak wiadomo Groza miała silny dar przekonywania.
Duszyczka zaczęła się obwiniać za wszystko, i w swej rozpaczy pogrążała się coraz bardziej.
Groza wykorzystała jej bardzo dobre serce, i zaczęła jej wpajać Tęsknotę za czymś czego już tak naprawdę nie było.
Bezradna Renatka płakała całymi dniami, topiąc w słoności swe pierzaste poduszki.
Wtedy pojawił się nieznajomy bez imienia, i wzruszył się wraz z nią, usłyszał jej płacz głęboko w środku, a wilgoć jej łez topiła go w swej bezświetlnej toni.
Postanowił podać rękę, i wyciągnąć Duszyczkę z rozszalałego żalu rozpaczy.
Duszyczka uśmiechnęła się, i poczuła w sobie życie, czuła że może zacząć od nowa.
I od tamtej pory Groza zaczęła się obawiać, była bezsilna, nie rozumiała co się dzieje, dlaczego jej plan staje się nieskuteczny.
Jednak nie poddawała się, i szukała innych sposobów…

Groza postanowiła poradzić się kogoś potężniejszego od siebie.
Postanowiła poprosić o pomoc Egoistę.
Tylko on miał niewyczerpalne zasoby pomysłów twórczych, i tylko on był w stanie osiągnąć wszystko co tylko chciał.
I od tej pory Groza zaczęła współpracować z Egoizmem, tworząc twór niesłychanie mroczny jak i potężnie groźny w swych poczynaniach.
Lecz doszli do genialnego wniosku: że ich kluczem jest ktoś jeszcze, i on ma dostęp do wszystkim bram dusz.
Lecz wiedzieli, że nie da się, go w nic wciągnąć, bo był on niezależny, i nieokiełznany.
Musieli więc, się dobrze zastanowić, jak wciągnąć do swego interesu najbardziej wpływową zjawę.
Chaos był trudnym do pochwycenia tworem.
Lecz Egoizm był niepokonanym bytem jeśli chodzi, o dążenie do celu.
Postanowił nie pytać go o zdanie, bo Chaos i tak by się nie zgodził na narzucona współpracę.
Egoizm wiedział natomiast że najbliższą osobą Chaosu była Magia.
I znał jej czułe punkty które mógł wykorzystać.
Magia tak samo jak Chaos była nie do pochwycenia, lecz Egoizm uśpił ją własną bronią.
Magia nie wiedziała że ludzka wiara jest najsilniejsza, a duma zasłaniała jej prawdę, nie pozwalała jej widzieć więcej niż czubek swego nosa.
To był doskonały argument dla pana wszechczasów Egoizmu.
Powiedział jej, że dla niej zwabi wszystkich ludzi by ją wielbili, i jej służyli już na zawsze.
Magii się to bardzo spodobało, bo to tak jakby całe życie tylko na to czekała.
O niezwykłej urodzie Magia, o fioletowych rozmytych odcieniach, i tęczowych aurach nad głową z różowymi promieniami które biły od niej na odległość.
Zaczęła coraz mocniej czarować swe ofiary na rozkaz Egoizmu.
W ten o to sposób Chaos nie widział, że bierze udział w czymś iście szatańskim.
Jego nieskończony parkiet twórczy na którym tańczą wszystkie zjawy bawiąc się w balu, stał się dobrym celem ataku na ludzkość…

Człowiek bez imienia przechodził przez ciemny las, gdy przed jego twarzą pojawiła się Groza.
Zaszeleściła swym strojem bordowego przyćmienia purpury, i rzekła głosem niskiego tonu.
Nie poradzisz sobie, wszystko jest dla Ciebie takie trudne, ten świat jest zepsuty, a ty psujesz się wraz z nim.
Bój się, już tylko strach ci pozostał i płaczliwy lęk.
Oj Grozo, Grozo, wiesz że jak zamknę oczy to znikniesz, a jeśli je ponownie otworze, to przestaniesz istnieć na wieczność?!
Wszyscy się mnie boją, albo fascynują się mną, więc żaden człowiek nie będzie mi mówił że zniknę.
To nie znikaj, bo dla mnie nie istniejesz.
Powiedział to, poczym wyszedł z lasu, tak jakby nic się nie działo w tym czasie.

Wędrował poprzez wiatru strugi, poprzez deszczowe oczęta i światła firanki.
Az dotarł do znajomego swego, którego poznał jakiś czas temu.
Witaj Chaosie, przyznam szczerze, dawno Cię nie odwiedzałem.
Przepraszam, ale ostatnio wszystkich zaniedbuje.
Przestałem na chwile istnieć, i tak w zawieszeniu sobie trwam.
A tak nawiasem mówiąc, tobie tez jakoś nie przypisuje się mrugnięcia oka na cześć szacunku.
Wiesz Chaos, że wszyscy ludzie Cię nie lubią, nie rozumieją?
Rozmawiałem ostatnio z twoim bratem.
Dzięki waszej pomocy już powoli wychodzę spod tego niewidzialnego klosza uwięzi.
Groza znów mnie chciała postraszyć, ale nie tym razem, już nie dam się jej nabrać.
Wiesz wydaje mi się, że ona Cię wykorzystuje.
Nie wiem jeszcze w jaki sposób to robi, ale po ludziach można zauważyć, że coś się dzieje nie tak jak powinno.
Za wszystko obwiniają Ciebie mój przyjacielu.
Chaos to, Chaos tamto, w głowie Chaos i przerażenie.
A to Groza jest za wszystko odpowiedzialna, i to ona snuje swoje plany działania, bo kocha mrok, i zaraża tym innych.
Nawet Magia ostatnio zaczęła się dziwnie zachowywać, rozpromieniona, mówiąca tylko o swoich sukcesach.
A gdzie tu jest miejsce dla ludzkiego wolnego szczęścia.
Magia służy tylko w świecie nicości, lecz tam gdzie są cienie, nie widać jej twarzy, dlatego staje się niebezpieczna i niezrozumiała…

Nazajutrz w tym samym nieskończonym miejscu, jakim był Równowagi świat, pełen krain wieczności, obudził się dzień…
Każdy cień wstał na równe nogi, jedni pełni życia, jedni zaś na smyczy jak w zdobyczy przez zjawy byli więzieni dla kolekcji, dla własnego pokarmu…
Zatem pewnego dnia, był to pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, Tęsknota wyruszyła w daleką podróż.
Miała dość smutku, dość goryczy, dość silnego lęku który w gardle jak kamień tarasował jej duszy oddech.
Chciała poczuć się wolna, lecz nic na to że jej się uda nie wskazywało.
Kochała kogoś, i nie zamierzała żyć bez niego, tylko rozpacz i ból jej pozostał.
Nikt nie umiał jej pomóc, nawet Nadzieja była bezsilna, a Pasja przestała się ukazywać gdyż czuła się Tęsknocie niepotrzebna.
Tęsknota postanowiła odwiedzić wielkiego przecudownego rzemieślnika.
Czas z uśmiechem ją powitał.
Usiądź proszę.
Co Cię do mnie sprowadza, czy mogę Ci jakoś pomóc?
Tak!
Tylko ty mi możesz pomóc.
Zabij mnie proszę, bo ja nie mam odwagi.
Nie potrafię już dalej żyć w tym wrogim dla mnie świecie.
To nie twoja pora by umrzeć.
Musisz zrozumieć siebie, znaleźć Sens.
Jeszcze wiele przed Tobą, nie zatrzymuj się w jednym miejscu.
Tęsknoto proszę Cię idź dalej, i szukaj odpowiedzi…

Tęsknota pożegnała się, i wyruszyła w dalsza wędrówkę.
A niebo stawało się coraz trudniejsze do oglądania.
A ptaki w locie umierały w bezruchu.
Nawet przydrożne kamienie pokazywały miny smutku, swoimi rysami w kształcie naznaczonym.
Świat jest okropny, jest Ci strasznie źle.
Przemówił Egoizm do Tęsknoty.
Lecz ona milczała, pogrążając się w odmęcie złudzeń o wyniosłych szczytach tragicznych wspomnień.
Rozlał się strumień powodzi, zalewając jej Duszę w rosole zatracenia, spychając ją na drogę bez powrotu, zabijając powolutku ból istnienia…

Tego samego dnia rankiem wyruszyła Motywacja na podbój mądrości i w obronie sprawiedliwości…
Zauważywszy ja Egoizm podpłynął lotem swym do jej istnienia.
Jesteś niezwyciężona, silna, najlepsza.
Dasz sobie radę ze wszystkim, wszystko może być twoje jeśli tylko zechcesz.
Masz w sobie tyle energii, inni tego nie mają.
Jesteś przykładem dla innych, i powinni Cię za to szanować.
Dzięki swojej odwadze i pomysłowości możesz mieć wielu przyjaciół i wszystko co sobie zażyczysz.
Wszyscy mogą na Tobie polegać bo jesteś niezastąpiona, po prostu boska.
Ucieszyła się wojowniczka, i z jeszcze większym przekonaniem zmierzała do swego celu.
Tym razem już nie do zatrzymania, pędziła i nic nie było w stanie jej zatrzymać…

Taka sobie znienacka rozmowa…
Sens: Idę porozmawiać z Sokratesem
Chaos: Jak to porozmawiać.
Sens: Zwyczajnie, porozumiewać się z nim.
Chaos: Kim był Sokrates?
Sens: A co ty nie wiesz?
Chaos: Wiem, tylko ciekaw jestem twojej interpretacji.
Sens: Człowiekiem który chciał się uwolnić od człowieka.
Był kimś kto miał olśnienie.
Zauważył, nie wzrokiem, coś co mu wystarczało by zrozumieć.
Lecz nie umiał tego wyrazić
Bo to było zbyt proste, by to powiedzieć
Uwolnić się od słów, by pozostać jedynie treścią…

Gdy dzień miał południa kształty, a godzina 13.00 chciała dobiec do 14.00 wtedy…
Człowiek bez imienia zatrzymał nagle swój pęd dnia codziennego.
Wsłuchał się w siebie samego.
Człowiek bez imienia zaczął obserwować Czas.
Zaczął zbliżać się do jego domu.
A jego dom był przecudowny.
Wszystko zmieniało się w trakcie przebywania w nim.
Czas lubił zmiany, a Materia była bardzo twórcza.
Zaciekawiony tym co widzisz, zbliżył się powoli.
Zadzwonił dzwonkiem u drzwi przemontowanym.
Dźwięk dzwonka był jak melodia wiatru płynącego wokół całego budynku.
Akompaniament rozśpiewanego ptactwa zanurzał się dźwiękach, pierwszy raz słyszanych przez jego ucho.
Zaskoczenie.
Drzwi otwarły się przed jego obecnością, i wtem zagościł w Czasoprzestrzennym otoczeniu.
Oniemiał na widok, tego co zobaczył.
Dlaczego ten wystrój się zmienia?
Bo myślisz o tym.
Twoje myśli budują te zmiany.
To co widzisz jest wynikiem twojej Wyobraźni.
Spojrzał na poręcz, która opasała kręcone schody wiodące na powyższe piętro kondygnacji.
Poręcz była diamentowym pasmem meteorytów na tle kosmicznego mroku, a wszystko to zmieniało się w złocisty jaśniejący z czasem potok zarumienionej tęczy.
Nagle schody zaczęły się robić płynną czekoladą, na której czerwony dywan mienił się w kokosowe strumyki, zlewając się jak karmel.
To były ruchome schody na których się siada, zajada czekoladę z dodatkami owocowej egzotyki, i taki taniec unosi nas na wysokości, by dotrzeć na piętro.
Gdy już doszedł do siebie, i skupił swoje myśli na istocie wizyty.
Z powagą oznajmił.
Ja przychodzę do Ciebie z ważną sprawą.
Brakuje mi Czasu, chciałbym aby doba miała 100 godzin, a nie jak dotychczas tylko 24.
Jak tego dokonać?
Da się.
Wow, to jest odkrycie.
Słuchaj.
Jeżeli Ci się na przykład nudzi, i chcesz zająć swój Czas to musisz się skupić najpierw.
Żeby przyspieszyć Czas, wsłuchaj się w królową Intuicjione.
Ona zawsze poszerzy twoje horyzonty, i rozwinie cały swój wachlarz Wyobraźni.
Żeby zaś spowolnić Czas, wsł////nie cenzuralne slowo///administrator//// się w króla Racjonala.
On stenie się punktem zaczepienia, a Czas pozostawi ci wiele wolnego miejsca na życie.
Takie to proste i tak to działa.
Królowa współpracuje z Chaosem i tworzy Wyobraźni wyczucie.
Król współpracuje z Sensem i skupia wszystko w układ.
Ale człowiekowi to jest trudno zrozumieć.
Ludzie mają tendencje do latania za sensacją.
Lub obalania wszystkiego co wydaje im się absurdalne.
Wydaje im się że cały Sens Życia jest tym, co monotonnie powtarzają każdego dnia...

Wracając z Czasoprzestrzennego mieszkania, już pełen zapału i odpowiedzi, spotkał na swej drodze bardzo strudzona postać ludzką…
Witam.
- Ja również witam.
Jak się masz?
- Smutno mi, wiesz.
Posłuchasz ze mną utworku, który ostatnio zrobiłem, by wyrzucić mój smutek ze środka?
- Dobrze, posłucham.
I jak ci się słucha?
- Nie wyczuwam w nim smutku, ale raczej to że nie możesz sobie miejsca znaleźć.
Z tym miejscem masz racje.
- Nosi Cię
Nadmiar energii.
- Skąd pochodzisz?
Pośród moich wad Kolorado, a w nich kanion i wąwóz ciszy.
Tam mieszkam.
Tylko dzięki moim wadą potrafię do siebie dotrzeć.
One jako jedyne są moimi drogowskazami, by bezpiecznie dojść do swojego domu.
- Kim jesteś?
Jestem w ostatniej chwili treścią do zrozumieniu w całości.
- A prościej?
Jestem wtedy gdy „mnie” nie ma.
- Mnie też teraz jakby nie było.
- Tęsknie za kimś bliskim, i nie potrafię tu być sama bez niego.
Ale ty właśnie jesteś, dlatego jesteś smutna.
Czujesz się zagubiona, uciekasz od siebie.
Jesteś ucieczką Tęsknoto.
- Tak.
- Ale nie mam dokąd uciec.
- Wszystko staje się dla mnie obce i coraz trudniejsze.
Hm…
Moje słowa nic nie zmienią.
Nie pomogą.
Ale widzę, wierze, wiem, że jesteś szczęśliwa, tylko jeszcze tego nie dostrzegłaś, nie dotarłaś, bo jeszcze na razie uciekasz.
Jak to już znajdziesz w sobie, to na pewno zauważysz.
- Nie rozumie.
Właśnie sobie teraz sama odpowiedziałaś.
Ja znikam, a ty „wiesz” co masz robić…

Człowiek bez imienia przemierzał swobodnym ruchem wszystkie zakątki krainy…
Aż w pewnym momencie spotkał całkiem przypadkiem wojowniczkę Hekate.
Dokąd tak pędzisz ?! – przemówił, do pewnym energicznym krokiem idącej Motywacji.
Szukam szczęścia i zrozumienia.
Jak chcesz to odnaleźć?
Musze znaleźć klucz.
Hm…
- Może ty mi pomożesz go odnaleźć.
Z miłą chęcią.
Ale kluczem jest zawsze inna osoba.
Tak bliska bardzo, że nie można by było się od niej oderwać.
- Więc co mi doradzisz?
- Jesteś przecież treścią tej bajki, więc mam do Ciebie prośbę.
Znajdę coś dla Ciebie.
- Oby szybko
Będzie się nazywał Progressiv Enigmation.
- O wspaniale ! – ucieszyła się wojowniczka.
Będzie miał dwa w jednym - wolność i spokój.
Będzie moim bratem z innego świata.
- O…! Coraz lepiej. Dobrze, może tak być.
Ale dopiero na końcu go dostaniesz, w nagrodę za walkę.
- Godzę się na taki stan rzeczy. Musze byś wytrwała.
Ale ty musisz coś w zamian zrobić dla mnie.
- Co takiego mam uczynić?
Pragnę byś uwolniła Tęsknotę od smutku.
Niech ona Tęskni ze szczęścia.
Groza już ją opętała.
- Wiem co zrobię ! – z wielkim serca krzykiem odpowiedziała Motywacja.
Dam jej Marzenia ! …

Dwa dni wcześniej, przeddzień wiosny…
Człowiek bez imienia spotkał w sobie Sens który przemówił do niego czystym zrozumieniem.
Narzekanie i chwalenie się, to nic innego jak współpraca z Egoizmem.
Pycha i skromność są tym samym – wykroczeniem poza Równowagę.
Człowiek bez imienia nie zapytał już – „więc co ma robić?
Wiedział że jak zapyta, to znowu zasłoni cały swój Sens.
Zaczął jedynie co, to odpowiadać sobie na wszystko, już zupełnie bez pytań, i w jego treści padały już tylko same odpowiedzi…

Tak poza czasem całkowicie…
Renata stała się blaskiem, jedynym schronieniem, Sensem, Nadzieją, Pasja, Magią – bratnią Duszą
Była jakby tym samym co on, w tym samym miejscu.
Byli tą sama Duszą ( czuli w sobie takie ciepło w środku podczas trwania ze sobą wspólnie ).
I nie mogli się od siebie nigdy odłączyć, nawet nie chcieli.
Bo choć przestali się widzieć, to jednak czuli swoją obecność zawsze, i powracali na właściwe miejsce.
Razem odnajdywali się w Chaosie, i zawsze razem znajdywali Sens.
Magia im służyła i nigdy nie utrudniała współpracy, gdyż potrafili doskonale równoważyć jej talent by nie stracić nic w zamian.
Egoizm był w nich, lecz oni o tym wiedzieli, i rozmawiali o tym wspólnie.
To im pozwalało się uwalniać od jego słów i pełnej pomysłów zachęty.
Były chwile Grozy, ale zawsze Nadzieja była z nimi, mieli zatem niezwykłą Pasje być ze sobą, i NIC innego poza tym nie robić, jak tylko być razem we własnej Równowadze.
Czas ich zatrzymał, a Materia zawsze towarzyszyła im, zmysłowością ocieplając ich jak ogień jasny pośród wszechświata nieskończoności.
Ci których raz pokochaliśmy, zostają już z nami na zawsze…

Pewnego, każdego dnia odzywał się wszechobecny Egoizm.
Egoizm przemawiał do człowieka bez imienia, stale podsuwając mu nowe pomysły, by go uwięzić w kajdanach jak pokarm na talerzu przed zjedzeniem.
Lecz tym razem był jeden szczegół inny niż wszystkie.
Człowiek przemówił mu prosto w oczy.
Wiesz Egusiu, ja Ci powiem jedno : „dla mnie się liczy mało słów, a dużo treści”
A w twoich licznych słowach, widzę tylko jedną treść, powtarzającą w kółko : „chcę być najlepszy”.
Więc ty sobie bądź najlepszy, a ja sobie będę zwyczajny i naturalny.
Dobra, idę sobie, bo komu w drogę, temu teraz.
Na nas nie czas.
Bywaj.
Jako że być, w pełni być, wiecznie być – na razie nie możesz.
Bywaj zatem.
„I” – do zobaczenia.

Tym czasem pośród ludzi drzew, gdzie każda kropla krwi decydowała o życiu miliardów istnień.
Zrozumienie pojawiało się w dziwnych momentach życia ludzi, przychodziło i kucało gdzieś obok.
Kiedy mieli do siebie pretensje i się kłócili, zrozumienie później rozbłyskało światłem nieznanym…

Rozmowa dwóch ludzi w świecie ziemskich cieni…
Słuchaj, wiesz że byliśmy w szpitalu?
W środę, razem z Agnieszką.
- Dlaczego?
Karetka po nas przyjechała
- Co?
Wszyscy myśleli że mojemu tacie się cos stało.
No to słuchaj:
- Opowiadaj.
Agnieszka poszła sobie pod prysznic.
A ja 5 minut za nią.
Ona się kąpała,
a ja się goliłem.
Było parno w łazience.
Ogoliłem się i wszedłem do niej pod prysznic.
Nagle zrobiło jej się słabo,
tak lekko.
Pomyślałem ze to z tego ciepła, tej parówki.
Nagle zrobiło jej się dość poważnie słabo.
Wyłączyłem wodę, i włączyłem zimną, żeby ochłodzić .
Spojrzałem na nią, a ona zemdlała.
Trzymałem ją na rekach, i zacząłem klepać po twarzy.
Nic nie pomogło, była nieprzytomna.
Więc polałem lodowatą wodą.
Wtedy się ocknęła, ale słabo się czuła.
Wtedy ją podniosłem, i jak ją podnosiłem i chciałem z nią wyjść, to poczułem jakby mi się też zrobiło tak słabo.
Otworzyłem okno, i chciałem ją podnieść, wychodziliśmy z brodzika.
Jedną nogą stanęła na podłodze, gdy nagle ją puściłem.
Poczułem się bezsilny, jakbym nie miał rąk i nóg.
Ledwo stałem i oddychałem.
Ledwo widziałem, a Agnieszka jakby umarła.
Przerażony, nie zdający sobie sprawy otworzyłem drzwi.
- To wygląda jak scena z horroru.
Przykryłem ją ręcznikiem, i otworzyłem okno.
Pobiegłem slalomem do góry po tatę.
Ledwo coś powiedziałem i prawie na kolana upadłem.
Tata zleciał na dół.
Ja po chwili zszedłem powoli
Agnieszka się ocknęła, ponieważ ją tata polał wodą,
a także kafelki ją chłodziły.
Była bardzo słaba.
Po chwili mi się trochę polepszyło, wiedziałem co się dzieje ale nie miałem sił.
Agnieszka tak samo.
Położyliśmy ją z ojcem na łóżku, a ja na fotelu usiadłem
Trochę się polepszyło.
Ale nie minęło 15 minut i dostałem drgawek
- Ale o co chodzi?
Agnieszce drętwiała ręka i twarz.
Jak o co chodzi?!
Było niskie ciśnienie i się zaczadziliśmy.
- Hm
A kratka wentylacyjna była zamknięta.
Agnieszka ją sobie zamknęła bo jej wiało.
Wiesz jakim ona jest zmarzluchem.
Tata wcześniej otworzył wentylację.
Ale Agnieszka nie wiedziała że trzeba było otwartą zostawić.
To był czad !
Zabójczy !
Jakby była tam sama to juz po niej !
Widzisz jakie jest życie !
- Toś mnie dobił na dobranoc, smutek się we mnie rozlał i przerażenie.
- Jeszcze w tym samym dniu byłem u was.
- A tu takie coś mi opowiadasz.
- Aż nie chce się w to wierzyć.
- Ale tak sobie teraz uświadomiłem jaki los jest kruchy.
- Nigdy nie wiadomo, co się czai za zakrętem.
- Trzeba dziękować za każdy dzień.
- Choć to czasem trudne dni, to jednak łatwo je można pożegnać zupełnie przypadkiem…

Tym czasem wojowniczka Hekate przemierzała swą podróżą okolice słonecznych od nieba pagórków.
Pragnęła odnaleźć Tęsknotę i zaświecić w niej ogień życia.
Motywacja nosiła w sobie niegasnącą iskrę która mogła się podzielić ze wszystkimi.
Więc chciała, od swojej świeczki zapalić lont Tęsknoty.
Lont bez płomienia radości w świeczce noszonej przez Tęsknotę.
Witaj Tęsknoto.
Nie warto wracać do czegoś, co nie ma przyszłości.
A teraz zamknij oczy.
Pomyśl teraz że:
Nie ma czasu.
Jesteś tylko ty.
Zamknij oczy.
I wyobraź sobie to, co jest twoim największym marzeniem.
Szczegół po szczególe.
Poczuj że to istnieje.
Stwórz to w sobie.
Otwórz oczy.
"Masz tylko jedno marzenie"
I uważaj.
Bo cokolwiek teraz zrobisz, powiesz
Będziesz coraz bliżej tego co wymarzyłaś…

Lustro życia treści…
Pewnego dnia treść znalazła odbicie w lustrze.
Dziś znów poczułem się człowiekiem
Wspomnienia na które nie ma geniusza.
Spoglądam na zegar, który zabiera nam Czas.
I tak dziś spałem krócej, przesunięcie Czasu o godzinę do przodu nastąpiło tej nocy.
Być młodym zależy od nas samych – powiedziało sumienie do swojego właściciela.
Lecz czy wskazówki zegara nie mogą się na chwilę zatrzymać by odpocząć?
Nie chcę by zegara wskazówki odpoczywały tylko przed wymianą baterii.
Uczę się żyć na nowo, zrozumieć że życie nie jest walką tylko utrwalonym zapisem, który został stworzony już przed nami...
Tak miało być, zamilczysz i odnajdziesz głęboki sens w ciszy...
Tyle jest we mnie złości
tyle też żalu,
utraconych Nadzieii,
tajemniczych myśli,
poplątanych dróg
szukających właściwego
kierunku,
szaleńczej troski
o przyszłość,
wyrzutów sumienia
obwiniających siebie
za zły los,
tyle przeróżnych
uczuć wołających
o pomoc, chociaż
wiem, że dam sobie
rade, to jednak
wątpię czasami,
błądzę wśród
życia zagadek...

Strudzony życiem człowiek bez imienia szukał, błądził, bo nie mógł być doskonały, i dobrze to rozumiał…
Zawsze wtedy odwiedzał swoją największa przyjaciółkę.
Witaj nadziejo!
Witaj, witaj, poczuj mnie i lekko oddychaj.
O czym dziś porozmawiamy?
Może o snach.
Dobrze, niech będzie o snach.
Zacznę od podziału.
Otóż mam dwa rodzaje snów, pewnie każdy tak ma.
Sny bardziej realne i symboliczne.
Realne są jak prorocze, bądź jak życie w równoległym świecie.
Te prorocze wcale nie są proroczymi - mnie tez się tak zawsze wydawało że to się stanie.
Ale jednak nie.
Trudno to wyjaśnić, bo śnimy a potem to badamy, i tak w kółko.
Często miałem powtarzające się sny, jakby kontynuacja odcinków.
Czułem że to się wydarzy, albo że żyje w innym świecie podczas snu.
To było tak realne, że po przebudzeniu nie mogłem stwierdzić gdzie bardziej żyje i gdzie jestem bardziej prawdziwy.
Tam tez miałem swój realny świat bardzo pasujący do tego tutaj.
Choć wiele elementów z tamtego snu się wydarzyły w późniejszym czasie, to jednak trudno dowodzić, tym że to były prorocze sny.
A śniły mi się emocje, miejsca, ludzie które potem przeżywałem na żywo, już nie śniąc, po jakimś dłuższym czasie od snu.
Ale jak to sobie uzmysłowić, skoro nie jesteśmy wstanie tego świadomie porównać.
Dwa światy, ale jaka jest różnica pomiędzy nimi?
Drugi rodzaj snu jest bardziej symboliczny.
Zrozumiały, taki bardziej ostrzegawczy.
Śni mi się coś, co po odczytaniu wskazuje na moją sytuacje w realnym świecie.
Toteż śnił mi się pies który mnie gryzie - co oznacza fałszywego przyjaciela.
Śnił mi się pies który mnie lizał - i to jest przyjaciel serdeczny.
Trzy żmije które mnie atakowały - to było otoczenie które mnie atakowało.
Śniło mi się że powinienem dyrygować muzyką emocji - i zacząłem pisać emocjonalne treści
Śnił mi się sklep, do którego wszedłem, i nie było tego co chciałem kupić, w ogóle sklep był bardzo skromny - i to oznaczało że moje potrzeby materialne będę nie zaspokojone
Śnił mi się potwór który więził mnie, i moich znajomych w kajdanach - to był Egoizm
Te sny mówią mi o tym co jest i co mogę z nimi zrobić.
Zawsze gdy śni mi się kobieta to mam udany dzień, tak po prostu.
Tak naprawdę sam już nie wiem, ale na ile mogę, to staram się z tym współpracować.
Bo skoro nie można tego jasno dostrzec, to chociaż w nicości się zagłębić i zrozumieć.
Skupić w ciszy i pochwycić to co jest istotne.
Więc żyje snami, po to by one śniły o mnie...

Wpojona przez Nadzieje podczas snu i za dnia moc, czekała tylko na poryw, który zaniesie ten blask daleko stąd.
By jak bumerang któregoś dnia powrócić znów z siłą trzy razy większą.
Witaj Pasjo.
Szukałem Cię od dłuższego Czasu, by znaleźć i prosić o zadanie dla mnie.
Człowiek bez spełnienia jest tylko oczekiwaniem.
Ja już dłużej nie mogę żyć bez głosu z środka, który wypływa niestrudzony, i jak źródło góry zasila rzeki potokiem.
Pasja pochwyciła temat i już wiedziała co radzić.
Pewnym i serdecznym głosem rzekła.
Więc zacznij od tego:
Zatrzymaj swój bieg, zacznij głęboko oddychać przez nos, wypuszczając ustami cała truciznę zalaną w Tobie.
Potem wyrzuć z siebie to wszystko, co tam się znajduje, i zaobserwuj co tam się znajdowało.
Słuchaj tylko i obserwuj, i nic więcej.
To wystarczy.
Cała ta treść się tam hoduje, i nie wydostaje na zewnątrz.
Wypuść ją w końcu, i uwolnij od niej.
Gubię się w tym czasem – odparł człowiek bez imienia z głową spuszczoną w pokorze.
Każdy się gubi, tylko nie każdy się potrafi do tego przyznać, ludzie zakładają maski dla świętego spokoju.
Ale spójrz na swe życie pełne krytyki.
Prawie każdy pełen nienawiści i zazdrości.
Ale po co oni nienawidzą i negują?
Bo chcą się uwolnij od czegoś, co jest im zupełnie obce i nieznane.
Ale dlaczego oni zazdroszczą?
Bo nie wiedzą że ty też cierpisz, i nawet nie potrafią sobie tego wyobrazić.
Ten świat pędzi, więc nie trać chęci.
Zaświeć czym prędzej, nim mrok zapanuje, i zapomnisz że potrafisz się tlić.
Masz w sobie moc, czystą jak zwierciadło wody.
Każdy tak mam, i nigdy bez tego co dnia nie powstaje rankiem.
Tylko że ty, tak jak inni wstajesz z bólem.
Ślepniesz, głuchniesz, przegrywasz, zapominasz.
Ja Ci będę więc przypominać.
Że nic Cię nie zatrzyma, jeśli już znajdziesz się na właściwym torze.
Najtrudniej bowiem zacząć, i ruszyć ten ciężar, uruchomić swój wiatr.
Masz w sobie spokój, tylko go uruchom…

Tego samego czasu popołudniu…
Gdy dzień mijał, a za oknem słonce opadało lekko, coraz niżej, a twarz skupiała się w milczeniu ciszy.
W Tęsknocie pojawiła się silna Motywacja, by dotrzeć całym sobą do Duszyczki swej ukochanej – poczuł człowiek bez imienia.
Witaj skarbie.
Tęskniłem.
Ja też, bardzo.
Dlaczego musisz mieszkać tak daleko.
Ale pewnego dnia zamieszkamy razem na zawsze.
Wiem dlaczego byłem smutny, bez życia w sobie.
Dlaczego?
Bo przez dwa dni nie słyszałem twojego głosu.
Teraz już jest cieplej, tak spokojnie, więcej nie trzeba.
Nie odchodź proszę.
Będę przy Tobie, bo tylko wtedy mogę być naprawdę sobą.

Pewnego dnia odbył się bal o tajemniczej nazwie uroczystości „Klucz”
Kto znajdzie klucz ten znajdzie go dla wszystkich.
Przybyli wszyscy…

Sens rozmawiał o ludzkich zagrożeniach…
Człowiekowi często wieje, przeszkadza niewygodny świeży powiew.
Człowiek zamyka wtedy wentylacje swojego życia.
I tym samym pozwala zabić samego siebie zupełnie nieświadomie.
Niewidzialny wróg zawsze czeka na naszą pomyłkę.
Można by wyliczać.
Sens stal się człowiekiem i wczuł się w cienia postać.
Często interesujemy się innymi bardziej niż własnymi ułomnościami.
Chcemy być idealni, często poprzez szukanie wad u innych.
Jesteśmy słabi wobec świata, bo nie widzimy wszystkiego co jest.
A jest o wiele więcej niż nam się wydaje.
Ale ukryte głęboko w środku, w treści, zawsze dostępne.
Lecz nie zawsze jesteśmy przygotowani.
Nie smakuje nam to co jest nowym przysmakiem podanym na naszym ulubionym talerzu.
Zamykamy się, uciekamy, tracimy, znikamy, stając się zjawami bez własnej kontroli.
Cisza…wsłuchaj się w pieśń !

Człowiek bez imienia milczał sobie w ciszy…
Nie wierzę w żadne cuda, nie wierzę w żadne bajki o treści.
Jestem swoim zaprzeczeniem, i to się we mnie mieści.
Zabijam siebie, by urodzić się na nowo.
A każda myśl, i każde słowo znika, pozostaje jedynie czysta pieśń.
Nie wierze w lustro, nie wierze w siebie – to złudzenie.
Wiem że każde marzenie to postanowienie.
Spełnia się tylko wtedy, gdy żyjemy nim, i karmimy je jak własne dziecko, które całym sobą kochamy.
Uśmiecham się jednak, bo czuje się odpowiedzialny za wszystko.
Morał każdy zna…odpowiedz sam !

Duszyczka zamyślona, przypomniała sobie jak to było, jak jest i co może być…
Ostatnio często wątpiłam, bałam się, zagubiłam się w tym świecie pogrążając się bez pamięci w swej rozpaczy.
Teraz wiem, że chciałam, że marzyłam, że pragnęłam, i mam to co przemawiało prze ze mnie od samego początku.
Lecz ja nie chciałam słuchać.
Albo słuchałam w innym miejscu, szukałam, błądziłam, ale to samo mnie znalazło.
Wyciszam się, kocham, żyje – jak jest, tylko ty wiesz !

Kim był człowiek bez imienia?
Nikim szczególnym.
Dla niego najważniejsza była Równowaga.
Miał w sobie nieskończone pokłady Wiary i Miłości.
Często współpracował z Nadzieją i stale szukał Pasji.
Znał każdy szczegół dotyczący Magii, i uwolnił się od Grozy.
Rozumiał Chaos, a Egoizm był jego nauczycielem od którego się uwolnił w najlepszym momencie.
A Sens go nigdy nie opuszczał, był w nim zawsze, i pozwalał mu błądzić dla jego własnego dobra.
Z początku człowiek bez imienia był wrogiem Czasu, lecz uwielbiał Wyobraźnie.
Pewnego dnia spotkał kogoś zupełnie przypadkiem na swej drodze, gdzieś w środku samego siebie…
Był to CZŁOWIEK-NIKT.
Spojrzał w lustro i nie widział Materii.
Dostrzegł że Materia jest tylko zjawą, tak samo jak Czas.
Odwiedził wtedy króla Racjonalna.
Milczeli oboje patrząc sobie głęboko w oczy, a ich telepatyczne wędrówki pozwalały na rysowanie szkicu mapy prawdziwego świata nicości.
Do ich grona dołączyła się królowa Intuicione i ciepłym spojrzeniem wyjaśniła czym są wyżyny, doliny i góry na tej bezkresnej mapie życia.
Człowiek bez imienia wiedział, że jeśli teraz zacznie myśleć, i się nad tym zastanawiać, to zacznie ślepnąć, i przysłaniać cieniem całą oczywistość.
Skupił się w spokoju i nicości, poczuł się wolny od wyboru.
Odkrył że wolność wyboru, jest największa niewolą człowieka.
Jego uczucie nasiliło się w błogości, każda jego komórka zaświeciła się żywym promieniem.
Przestał być cieniem, stał się ogniskiem bo wiedział że jest jednym i drugim, lecz już nie musiał wybierać czym chce pozostać.
Bo tak samo jak cień, tak samo i jego blask istniały zawsze nadal, lecz każdy jakby w innym świecie zupełnie osobno.
Lecz to nie było już istotne, tak jak jego imię które było tylko jego cieniem.
Człowiek bez imienia zrozumiał.
I już nie musiał nic mówić by to wyrazić.
To było oczywiste.
„Oczywistość to coś, co nie ma, bo nie potrzebuje mieć, dowodu na swoją oczywistość.
Wiedział że nie da się tego obalić, i w żaden sposób podważyć.
Jest oczywiste to, co nie jest uwarunkowane kaprysami intelektualnymi czy emocjonalnymi.
Zrozumiał że oczywiste jest to co nie ma autora, jest niczyje, a więc może być każdego.
Jest oczywiste to, co może swobodnie być oczywiste dla wszystkich.”
I poczuł się lekko, tak jak lubił zawsze.
Tak przywitał pierwszy dzień wiosny.
To był relaks o treści…
…emocjonalny orgazm.



























Cisza...tylko tutaj jestem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W_ostatniej_chwili
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 25 Sty 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Poniedziałek 0:54:04, 26 Marzec 2007, Poniedziałek , 84     Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W_ostatniej_chwili
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 25 Sty 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Poniedziałek 23:35:36, 26 Marzec 2007, Poniedziałek , 84     Temat postu:

"Nadzieja"
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
W_ostatniej_chwili
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 25 Sty 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wtorek 2:25:25, 27 Marzec 2007, Wtorek , 85     Temat postu:

Cisza…tylko tutaj jestem.

Po relaksie nadszedł czas na pracę o prawdziwe szczęście.
Nie lada wyzwanie wszystkich czekało.
Bo szczęście kryło się gdzie indziej.

Znaleźliśmy klucz dla wszystkich.
Teraz pora znaleźć szczęście w sobie.
Każdy odpowiedział, obserwował, słuchał.

W tej opowieści nie będzie treści.
W tej treści pojawi się Sens.
A człowiek bez imienia przedstawi się, tak jak rodzicie go wołali, i wszyscy znajomi wokół.
Człowiek bez imienia był samotny, zaakceptował to, pokochał to całym sobą i przestał być samotny.
Zrozumiał że mu to nie przeszkadza, lecz tym razem skupił się na tym na czym mu najbardziej zależało.
Rozwijał to, co wiedział że mu będzie służyć.
Ta historia nie jest o treści, nie jest to przygoda, lecz prawdziwa poważna głęboka modlitwa.
Kiedy doszliśmy do Równowagi, i już znamy całokształt, teraz mamy szansę pielęgnować kwiaty, dbać i podlewać
Opowieść o tym jak każdy znalazł swoje miejsce.

Wiosenne dzieje zaginionej Atlantydy w każdym z nas kryły się od lat urodzenia.
O Sensie życia marzył każdy od pierwszych myśli, pierwszych uczuć, pierwszych wrażeń.
Delikatne było wszystko, a każda próba uchwycenia gniotła to co cudowne.
To co było dla nas najważniejsze, stawało się jak piasek w dłoni ,który przecieka nam pomiędzy palcami, gdy chcemy go zatrzymań.
Było jak bańka mydlana nadmuchana przez nasz oddech, lecz nim oko nacieszy się, to pęka.
Marzy nam się raj, najlepiej tutaj, ciepły, zwyczajny, byle rozkwitał w nas jak ta wiosna.
Chcemy wydłużyć jego trwanie, bo krótkie dźwięki są tak nikłe, że aż niedostrzegalne.
Dziękuje mówisz, i masz nadzieje że twoje słowo pasuje do Sensu jego znaczenia.
To w nas tak głęboko, bo zmęczyła Samotność, czeka nas Przetrwanie, a Miłość do drogowskaz.
Drgnęło coś, z początku z wolna, zamykam oczy i widzę to co ty…mam wiarę.
Ze strachu przed czasem, zamykasz okno i dusisz się widokiem Samotności stale na nią narzekając.
Wszyscy wsiadamy do tego samego autobusu.
Codziennie ta sama droga nas czeka.
Jedziemy do pracy o własne szczęście.
Strach w nas oraz imaginacja.
Desperacki czyn w każdym odruchu, mamy to we krwi tak nauczeni.
Czujemy że cos zamyka nas od zewnątrz, chcemy się wydostać z zakorkowanej drogi, stojąc w tłoku autobusu.
Lecz śnimy, i budzimy się stale, by powieki nabrały chęci, by światło padło jak najgłębiej, oby czym prędzej.
Stawiamy sobie priorytety, wybierając między szansą, a spokojem.
Lecz często inny wybór pomaga nam to pogodzić.
Szukasz anioła co skrzydła ma większe niż twoje cierpienie.
Między wierszami co dnia znajdujesz blask, a słowa Siódemki są dopełnieniem człowieka bez imienia.
Zatrzymać się można, zawrócić na wstecznym tak dokładnie by się nie cofnąć.
Bo wstecz to już inny kierunek, a nasz warunek to Sens.
Sensem treści był fakt, że człowiek bez imienia był nie tylko sama treścią, ale każdym z nas.
Dlatego nie był samotny, bo spajał się w jedno dziecko ze wszystkimi, tak to poczuł, i tak uczynił.
Ale kto kolekcjonuje codzienność ? – Intuicja !
I mamy Nadzieje, że dzisiejszego dnia zagramy w mile zaskoczenie.
Bo wszyscy mamy w sobie Florę i Duszę jednocześnie – jesteśmy głodni i mamy pokarm w sobie.
Wiatr, promienie słońca, koniec końca, a najdłuższa jest jedynie Miłość gorąca.
Kawałki szczęścia mniejsze od gwiazd przyświecają w nas - Przetrwanie i praca, i już Samotność nie wraca.
Co dzień utopia w nas i tlen, na pozór wszystko jest absurdem, lecz świat ma tylko jeden Sens.
Chcemy porzucić Nicość, lecz ona jak tlen którego nie widzimy, daje nam życie.
Choć nie widzimy, to wiemy że istnieje w naszej krwi, i tylko on niewidzialny energię w nas rozpala – cicha współpraca.
Jesteśmy tylko galerią, aż galerią na którą co dzień patrzymy.
Krytykujemy, bądź podziwiamy.
Stawiamy pytania (???),lecz gdzie odpowiedzi?
Tlen jest odpowiedzią, on jest Sensem, on jest gwiazdą Słońca dla Ziemi, dozą bezpośrednią naszego życia.
A gdyby tak wyliczać ile takich Sensu elementów jest, ile kawałków gwiazd w nas jest, i świeci ich treść, ojej…przebaczenie.
Przebaczam za życia, że Sensu nie widziałem, bo był moim strachem przed Samotnością, teraz jest Przetrwaniem, a zawsze był, jest, i będzie Miłością.
Czekam na Moment by wzlecieć – to takie piękne miejsce.
Ból i cierpienie nas przygotowuje do lotu, uczy jak fruwać, by nie spaść za wcześnie, i dolecieć dojrzale do gniazda potomnego źródła.
Zgubić coś, to odnaleźć coś prawdziwego – tylko to co prawdziwe przetrwa do końca.
Straciłem w życiu wiele, ale ile za to odnalazłem…hm !
Policzę szybko, ale palców mi zabraknie.
Nawet tych u nóg.
Pożyczę od kogoś, albo kupie liczydło.
Przecież mam kalkulator, komórkę i Excela.
Mam tyle rzeczy, zapominam, a ile już straciłem.
Przebaczyłem za życia, i za to że i to życie utracę kiedyś.
Lecz dziś mam jeszcze okazję by sobie wybaczyć, za to że tego wcześniej nie zrobiłem.
Skąd miałem wiedzieć, że właśnie o to chodziło, i że to takie proste, ale ważne że się zrodziło...odkryłem.

Tak się narodziła opowieść o początku życia, o młodości w każdym wieku, o Duszy która znalazła swoje dopełnienie.
Samotność, Przetrwanie, Kochanie – ja znikam, Czas na mnie, treść znika, Sens powstanie – na imię mam Mariusz – Akt wszystkich Dusz.
Pieczęć, tusz, wytarty kurz.
Już.

Pewnego razu, przed długa podróżą do przestworzy Równowagi stanu, przed snem pojawiła się wizja…i o tym chciała opowiedzieć.
W śnie zamknęła oczy, powieka zamknęła kurtynę, przedstawienie zamknęło swój spektakl, i rozpoczęła się nowa transmisja przyszłości.

Cdn…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 12 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin