Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy to już jest Początek - Końca?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 9:33:10, 27 Styczeń 2009, Wtorek , 26     Temat postu:

Chcę poruszyć problem , dotyczący traktowania pacjentów w szpitalach psychiatrycznych oraz przestrzegania praw pacjenta psychiatrycznego przez personel medyczny. Ja jako osoba , która ucierpiała na tych pobytach w szpitalach psychiatrycznych nie będę pisała od dobrej strony na ten temat , a raczej od tej strony krytycznej. I apeluję , szczególnie do osób , którym pobyty w szpitalach psychiatrycznych zaszkodziły , spowodowały uszczerbek na zdrowiu zarówno psychicznym , jak i fizycznym , piszcie o tym , mówcie , nie bójcie się ani nie wstydźcie , może jak wreszcie ktoś zacznie patrzeć na ręce lekarzy , to zastanowią się oni 10 razy , zanim wyrządzą krzywdę kolejnemu pacjentowi. Zacznę od początku , by miało to "ręce i nogi".
Jestem osobą cierpiącą na zaburzenia psychiczne , na jakie konkretnie (?) , tego do dnia dzisiejszego nie wiem. Mam za sobą siedem pobytów w szpitalach psychiatrycznych. Miałam doczynienia z wieloma lekarzami-psychiatrami (było ich około piętnastu). Na tych piętnastu lekarzy , tylko jedna Pani Doktor okazała się ludzka. Dla Niej ważne jest przede wszystkim zdrowie i dobro pacjentów , a nie jedynie pieniądze i kariera zawodowa. Niektórym psychiatrom powinno się odebrać prawo do wykonywania zawodu , bo zamiast leczyć , wpędzają drugą osobę (pacjenta) w dopiero poważną chorobę.
Moje doświadczenia i wspomnienia związane z pobytami w szpitalach psychiatrycznych nie są pozytywne , pozostawiły we mnie trwały uraz i awersję do lekarzy (zwłaszcza psychiatrów) oraz ich metod "leczenia".
Po raz pierwszy trafiłam do szpitala psych. , mając 13 lat ; powodem było to , iż nie chciałam jeść , ograniczałam sobie jedzenie do minimalnych porcji i bardzo dużo wtedy schudłam. Oczywiście , już na samym początku , psychiatrzy przyczepili do mnie "etykietkę" choroby , zwaną anoreksja. Jednak powodem mojego niejedzenia nie była chęć schudnięcia czy upodobania się do jakiejś przeraźliwie chudej modelki z wybiegu , nie liczyłam kalorii , ani nie ważyłam się obsesyjnie , nie czułam się gruba oraz nie bałam się przytyć. Nie jadłam , ponieważ bałam się zatrucia pokarmowego. Kilka miesięcy wcześniej zatrułam się salmonellą i bardzo ciężko to odchorowałam ; dwa tygodnie przechodziłam męczarnie , byłam wycieńczona. To zdarzenie wywołało we mnie lęk przed jedzeniem ; nie chciałam już tak więcej cierpieć , każdy posiłek wiązałam z możliwością zatrucia się i dlatego nie chciałam jeść , ale nie miało to podłoża typowo anorektycznego. Mimo to , lekarze upierali się przy swoim i wmawiali mi anoreksję. Nawet wersje mojej rodziny nie trafiały do nich. Wmawiano mi objawy , które nie dotyczyły mojej osoby , a ja jako dziecko byłam podatna na sugestie innych i uwierzyłam im do tego stopnia , że po latach , zachorowałam na prawdziwą postać anoreksji. Do teraz cierpię na zaburzenia odżywiania.
Potem były kolejne pobyty na oddziałach psychiatrycznych (tak , jak wspominałam na wstępie , było ich w sumie siedem). "Etykietek" chorób , psychiatrzy poprzyczepiali do mnie , ile tylko się dało. Począwszy od zaburzeń lękowych uogólnionych , poprzez rozmaite zaburzenia afektywne , psychotyczne , po schizofrenię paranoidalną. Od samych , tych "etykietek" byłam ciężko chora , bo wynikało z nich jedno , że jestem beznadziejnym przypadkiem , wręcz nie do wyleczenia.
Dopiero po trzech latach (ciągłego utwierdzania mnie w przekonaniu , iż choruję na schizofrenię) psychiatrzy stwierdzili , że nie miałam żadnej schizofrenii ; ot , taka ich "drobna" pomyłka. Byłam leczona silnymi lekami na schizofrenię (której , jak się okazało , nie miałam) , które powodowały wiele skutków ubocznych , to właśnie po tych lekach zaczęłam mieć halucynacje i omamy słuchowe. Zdrowy człowiek , gdyby podano mu takie silne leki , dostałby obłędu. Prosiłam lekarzy o zmianę leków ; mówiłam , że po tych czuję się jeszcze gorzej i , że mi szkodzą , jednak bez skutku , jak grochem o ścianę. Żaden z psychiatrów nie chciał mi wyjaśnić działania leków i jaką noszą nazwę ; unikali odpowiedzi na najprostsze pytania.
Pamiętam szczególnie jedną sytuację , która miała miejsce podczas mojego pobytu w szpitalu. Wyszliśmy grupą na spacer (po terenie szpitala) i w pewnym momencie upadłam , i nie mogłam wstać ; straciłam czucie w nogach. Pielęgniarka wyszła po mnie , pchając przed sobą wózek inwalidzki i na nim zawiozła mnie na oddział. Oczywiście , zaraz został wezwany neurolog , który po badaniach oznajmił , iż dawka leków psychotropowych była za duża , co spowodowało częściową utratę władzy w kończynach. Na szczęście , nie trwało to długo , odzyskałam czucie w nogach na trzeci dzień i mogłam już normalnie chodzić. To było dla mnie traumatyczne przeżycie , którego nigdy nie zapomnę. Czułam się wtedy , jak królik doświadczalny , na którym eksperyment się nie powiódł. Dziękuję Bogu , że tylko na chwilę byłam inwalidką , że nie zostało mi to na stałe , ale ta chwila zmieniła moje nastawienie do lekarzy o 180 stopni , straciłam do nich zaufanie.
Ogólnie , z samych pobytów w szpitalach psychiatrycznych , niewiele pamiętam , więcej wiem z opowiadań rodziny (która mnie tam odwiedzała) co się ze mną działo i jak się zachowywałam. Byłam tak faszerowana lekami (brałam nawet po 13 tabletek i to tylko na sam wieczór) , że chwilami nie wiedziałam , jak się nazywam ; mówiąc potocznie "chodziłam po ścianach".
Czy właśnie na tym polega leczenie psychiatryczne , by ogłupić pacjenta?! Jest to z pewnością dobra opcja dla personelu szpitala ; pacjenci praktycznie cały czas leżą w łóżkach i przesypiają większość doby , są , aż nienaturalnie wyciszeni , a w tym czasie pielęgniarki , lekarze mogą spokojnie poplotkować w dyżurce czy w innym pomieszczeniu. Zamiast porozmawiać z pacjentami o ich problemach , pocieszyć , wesprzeć ciepłym słowem , pomóc znaleźć pozytywne rozwiązanie , to pracownicy szpitala wolą podać leki i mają pacjenta z głowy. Chodzi mi tutaj o zwykłe ludzkie uczucie , troszkę empatii , zrozumienia dla drugiego człowieka. Leki nie rozwiążą problemów pacjenta , tutaj potrzebne są długie rozmowy , które ukierunkują pacjenta na pozytywny tok myślenia i dzięki którym , pacjent nauczy się dostrzegać dobre wyjścia z różnych sytuacji.
Terapie w szpitalach psychiatrycznych są w większości tylko "na papierze" ; o każdą rozmowę trzeba się dopominać i prosić , to może wtedy jakiś psycholog się zlituje i porozmawia.
Oddziały przeważnie są mieszane (w sensie chorób i zaburzeń psychicznych) ; są pacjenci z różnymi zaburzeniami , jeden cierpi na samą depresję , a drugi , leżący obok przechodzi akurat , np. ciężki epizod schizofrenii , również bywają pacjenci aspołeczni , agresywni , którzy odsiadują wyrok w zakładzie psychiatrycznym , co jest bardzo niekorzystne dla innych pacjentów. Możecie mi wierzyć lub nie , ale pacjenci , którzy chorują np. na depresję , gdy napatrzą się na te naprawdę ciężkie przypadki , mogą dopiero się pogrążyć. Trzeba brać poprawkę na to , że pacjent , który ma znacznie obniżony nastrój , niską samoocenę i nie widzi sensu życia jest o wiele bardziej podatny na wpływy innych , zwłaszcza te negatywne i w końcu mogą mu "się udzielić" niektóre destrukcyjne zachowania od pacjenta , który jest o wiele bardziej chory. To tak dla przykładu.
Jednak najbardziej dobija mnie fakt , jak pacjenci są traktowani w takich szpitalach ze strony personelu medycznego , gdzie jest brak szacunku względem pacjentów , poniżanie i co byś nie powiedział , nie jest traktowane poważnie , a raczej uważane za kolejne wariactwo. Na każdym kroku da się zauważyć i odczuć , że jest się postrzeganym , jako ktoś gorszy ; tam nie widzą w Tobie człowieka rozumnego , tylko wariata , który mówi same głupoty. Pacjent w szpitalu psychiatrycznym nie ma właściwie prawa do niczego , musi być posłuszny i najlepiej , jak nie zadaje "zbędnych" (według lekarzy) pytań , a jeśli taki nie jest , to zostaje przywiązany do łóżka - pasami lub ma założony kaftan i dostaje silny zastrzyk nasenny. I tak wygląda "rozmowa" z lekarzem czy pielęgniarkami. Sama nieraz tego doświadczyłam.
Ja rozumiem , że bywają sytuacje , kiedy trzeba zabezpieczyć pacjenta , jeżeli zagraża swojemu życiu albo stanowi zagrożenie dla innych osób ; bywają pacjenci agresywni i zanim się nie uspokoją , to nie da się z nimi porozmawiać , i w takich okolicznościach to postępowanie jest zrozumiałe , ale nie w sytuacjach , gdy pacjent walczy o swoje prawa , które zresztą posiada. Przecież takie metody ze strony personelu to ubezwłasnowolnienie. Szpital , miejsce , w którym pacjent liczy na pomoc i powinien czuć się bezpiecznie , staje się więzieniem.
Nie mogę powiedzieć , że we wszystkich szpitalach psychiatrycznych jest tak samo , może po prostu trafiłam na nieodpowiednich lekarzy i pielęgniarki. Znam osoby , którym pobyt w szpitalu psychiatrycznym uratował życie , pomógł i dzięki niemu , te osoby , funkcjonują teraz normalnie i są nawet szczęśliwe. Znam też osoby , a właściwie znałam , którym leczenie szpitalne zaszkodziło , doprowadzając ich do śmierci i nie mam tu na myśli samobójstwa.
Mi osobiście jest bardzo ciężko wyjść z tego błędnego koła , jak wdałam się w te szpitale psychiatryczne i lekarzy , tak teraz nie potrafię się z tego uwolnić. Do dnia dzisiejszego nie jestem stabilna psychicznie i mam spore problemy ze sobą , i trwa to już bardzo długo. Miałam 13 lat , jak pojawiły się pierwsze zaburzenia i wylądowałam w szpitalu (o czym pisałam wcześniej) , a obecnie mam 24 lata.
Tak naprawdę , tylko pacjenci wiedzą , co się dzieje za zamkniętymi drzwiami szpitala psychiatrycznego , rodzina często nie jest tego świadoma ; a jak wiadomo , nie od dzisiaj , że personel medyczny będzie osłaniać jeden drugiemu plecy. Wielu pacjentów nie mówi o tym , co ich tam przykrego spotkało , podejrzewam , że: albo się wstydzą , albo się boją lub dochodzą do wniosku , że co ja mogę , jako jednostka. Nie obawiajmy się o tym pisać , nie jesteśmy wcale gorsi , zawalczmy o swoje prawa.
Przypuszczam , że jak chciałoby się wszystkich zdiagnozować psychiatrycznie , to u każdego znalazłyby się jakieś odstępstwa od normy , dziwactwa.
Jedyne , co dobrego wyniosłam z tych pobytów w szpitalach psych. , to poznałam wspaniałych , wartościowych i dobrych ludzi (pacjentów) , z którymi wiąże mnie przyjaźń do dnia dzisiejszego. To tyle.
Przedstawiłam Wam tutaj część swojej historii , to czego doświadczyłam będąc pacjentką szpitala psychiatrycznego i swoje odczucia związane z tymi pobytami.
Zachęcam Was do pisania własnych przeżyć.
Jej , ale się rozpisałam. Dostałam normalnie jakiejś weny twórczej i to z rana. Chyba te wszystkie skumulowane we mnie negatywne emocje i uczucia spowodowały , że zaczynam mieć chęć do działania i zmian. Jak to moja psychoterapeutka nie raz powtarza , że jest pod wrażeniem tego , jak negatywne emocje wywołują niesamowicie dużo siły , energii i mobilizacji w człowieku , coś w tym jest.
W najbliższym czasie czeka mnie kolejny pobyt w szpitalu psychiatrycznym , jednak jaką podejmę ostateczną decyzję odnośnie tego to pewności nie mam ; nadal się waham. Biorąc pod uwagę dotychczasowe "leczenie" nie bardzo pozytywnie mi się to widzi. Jednak to już czas pokaże co dalej... . To by było na tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
przegrany
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mezczyzna

PostWysłany: Niedziela 4:46:37, 01 Luty 2009, Niedziela , 31     Temat postu:

Trzy tygodnie..tyle bylem w szpitalu i tak..wiekszosc czasu przespalem nafaszerowany jakims swinstwem po ktorym bylem agresywny..Co prowadzilo do mojego rzucania sie na ludzi, przywiazywania mnie do lozka..i mojej jeszcze wiekszej dawki frustracji. Siedzialem tydzien na podlodze w swoim pokoju, po tygodniu przyjechala moja siostra i sie przerazila.Nie wiem co sie ze mna dzialo..po prostu siedzialem.Bylem wtedy uzalezniony od benzo, leczylem sie.Po skonsultowaniu z lekarzem siostra 'wsadzila' mnie do jednego w warszawskich szpitali. Tak, masz racje, czlowiek nie jest tak traktowany jak rowny..od razu zakladaja ze jestes 'wariatem' i jestes po prostu glupszy. Nie chcialemtabletek, czulem sie po prostu bez celu..potrzebowalem rozmowy i wsparcia, nie kolejnych tabletek. Trzeciego dnia rzucilem sie na 'wspolokatora', nie pamietam przypadku ale byl chory..mowil cos o swoim synu..rok wczesniej stracilem syna plus te leki..po prostu sie na niego rzucilem..Bilem dopoki on nie stracil przytomnosci i ktos do mnie nie dolecial.Trzech sanitariuszy mnie trzymalo.dostalem zastrzyk.Jak sie obudzilem, bylem przywiazany do lozka,glowa,tez.Poprosilem zeby mnie wypuscili..chcialem pic..zostawili mnie tak na noc.Pozniej jeszcze wiele razy ladowalem w 'izolatce', bylem uwazany za 'agresywny przypadek'..zaczynalo mi sie nawet podobac..I pewnie tak by zostalo, ale zmienila sie lekarz..zbadala mnie i przeszla na inne leki..Zaczalem sie zachowywac jak czlowiek..wypuscili. Pozniej jeszcze dwa razy mialem 'skierowanie' ale juz nie poszedlem..w ogole..nie tkne psychotropow,mi juz nic nie pomoze.. heh.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
letna
mistrz pisarstwa stopien IV 500 postow



Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Niedziela 6:17:59, 01 Luty 2009, Niedziela , 31     Temat postu:

Jesteś naprawdę silna, że to wszystko przetrwałaś... walcz o Siebie z mądrymi ludźmi...
...
Pozdrawiam ^_^*


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 17:38:03, 03 Luty 2009, Wtorek , 33     Temat postu:

angie ............................ dlaczegoo sie nie odzywasz!!!!!!!!!!!!!!!!!!Co zTobą??? pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 17:38:52, 03 Luty 2009, Wtorek , 33     Temat postu:

Razz Embarassed Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 17:42:10, 03 Luty 2009, Wtorek , 33     Temat postu:

Trzymaj się andie!!!!!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 17:55:16, 03 Luty 2009, Wtorek , 33     Temat postu:

hmmm... widzę , że komuś naprawdę się nudzi i ma "świetną" zabawę , skoro podszywa się pode mnie ;
podszywaczu proponuję Tobie , zajmij się czymś bardziej pożytecznym w swoim życiu , niż rozszyfrowywaniem haseł innych i
nie życzę sobie , abyś pisał w moim imieniu ;
i na tym zakończę , nie mam ochoty dyskutować z takimi osobnikami.
Jeszcze jedno , dobrze się zastanów nad tym co robisz , bo możesz komuś kiedyś naprawdę bardzo zaszkodzić , chyba , że nie posiadasz serca i poczucia winy , choć bardzo w to wątpię , bo każdy je ma ,
tylko dużo osób zgrywa odważnych i takich co niby nic ich nie rusza.

Pozdrawiam i zastanów się , zanim znów coś napiszesz w moim czy kogoś innego imieniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
grazyna_50
wielki mistrz pisarstwa stopnia VIII2900



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 3265
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bremen
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 1:45:50, 04 Luty 2009, Środa , 34     Temat postu:

Angie wspolczujenawet tu nie mozna byc soba....tule

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 3:29:18, 04 Luty 2009, Środa , 34     Temat postu:

Grażynko już zrobiłam co trzeba i więcej nie powinno być takich incydentów , przynajmniej mam taką nadzieję ,
a jeżeli będą miały miejsce to i na takich złośliwców znajdzie się inny haczyk.
Kto mnie zna , to i tak nie uwierzy w takie prymitywne zagrywki.

Grażynko również tulę Cię mocno i dziękuję , że jesteś. :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
grazyna_50
wielki mistrz pisarstwa stopnia VIII2900



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 3265
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bremen
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 4:12:22, 04 Luty 2009, Środa , 34     Temat postu:

Angie miejmy nadzieje ,ze nie bedzie koniecznosci,pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 17 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin