Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Do Ciebie od Pana Boga
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> FORUM 1133 : Depresja, smutek, modlitwa, niechec do pisania, liczenie owieczek, skrzatow, chmurek na niebie, acedia - jak pokonac...?...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 15:08:48, 08 Wrzesień 2008, Poniedziałek , 251     Temat postu: Do Ciebie od Pana Boga

Do Ciebie od Pana Boga. Przyjmij moje rady.
Słysze Twój płacz. Przebija ciemności , wznosi sie poprzez chmury , miesza ze światłem gwiazd i trafia do mego serca po promieniu słońca.
Bolałem nad wołaniem zająca schwytanego we wnyki , wróbla wyrzuconego z gniazda przez matkę , dziecka bezradnie bijącego rękoma w wodę sadzawki i Syna umierającego na krzyżu.
Wiedz , że Ciebie też słyszę. Bądź spokojny. Ucisz się.
Przychodzę ukoić Twój smutek , albowiem znam jego przyczynę i wiem , jak go uleczyć.
Płaczesz nad dziecięcymi marzeniami , które uleciały z biegiem lat. Płaczesz nad utraconą godnością , którą zabiły Twoje porażki.
Płaczesz nad niewykorzystanymi zdolnościami , które przehandlowałeś za bezpieczną egzystencję.
Płaczesz nad utratą własnej tożsamości , zadeptanej przez tłum. Płaczesz nad zmarnowanym talentem , któremu się sprzeniewierzyłeś.
Patrzysz na siebie ze wstydem i odwracasz się w przerażeniu od swego odbicia w wodzie.
Kim jest ta ludzka atrapa spoglądająca na Ciebie bladymi oczyma hańby?
Gdzie podziały się wdzięk Twoich manier , piękno Twej postaci , prężność ruchów , jasność umysłu , świetność mowy? Kto skradł Ci te dobra? Czy ów złodziej jest Ci znany , tak jak mnie?
Niegdyś na polu Twego ojca układałeś głowę na poduszce z trawy , przyglądałeś się katedrom chmur i wiedziałeś , że kiedyś Twoje będzie całe złoto Babilonu.
Niegdyś czytałeś wiele ksiąg i pisałeś na wielu tabliczkach , przeświadczony ponad wszelką wątpliwość , że dorównasz w mądrości Salomonowi , a nawet go przewyższysz.
Minęłyby lata i oto panowałbyś niepodzielnie we własnym ogrodzie Edenu.
Czy pamiętasz , kto natchnął Cię tymi planami i marzeniami , i posiał w Tobie ziarna nadziei? Nie możesz pamiętać.
Nie zachowałeś wspomnienia tej pierwszej chwili , kiedy wyszedłeś z łona matki , a ja położyłem rękę na Twoim miękkim czole.
Czy pamiętasz tajemnicę , którą wyszeptałem Ci do ucha , błogosławiąc Cię? Czy pamiętasz naszą tajemnicę? Nie możesz pamiętać.
Upływające lata zniszczyły te wspomnienia , albowiem napełniły Twój umysł lękiem , zwątpieniem , troskami , wyrzutami sumienia i nienawiścią.
Tam , gdzie zamieszkują te bestie , nie ma miejsca , nie ma miejsca na radosne wspomnienia. Nie płacz więcej.
Jestem z Tobą... a ta chwila jest jak linia dzieląca Twoje życie.
Wszystko , co działo się przed nią , to jakby przedłużenie okresu , który przespałeś w łonie matki. Przeszłość umarła. Niechaj umarli grzebią swoich umarłych.
Dzisiaj powstajesz ze śmierci za życia. Dzisiaj , jak Eliasz nad synem wdowy , trzykrotnie rozciągam się nad Tobą i przywracam Ci życie.
Dzisiaj , jak Elizeusz wskrzeszający syna Szunemitki , przykładam swoje usta do Twoich ust , swoje oczy do Twoich oczu i swoje dłonie do Twoich dłoni , tak iż rozgrzewa sie znowu Twoje ciało.
Dzisiaj , jak Jezus przy grobie Łazarza , rozkazuję Ci wstać i oto wychodzisz z jaskini zatracenia , by rozpocząć nowe życie.
Dzisiaj są Twoje narodziny. To nowa data Twoich urodzin.
Twoje poprzednie życie było tylko jak próba przed spektaklem w teatrze.
Tym razem kurtyna jest podniesiona. Tym razem publiczność patrzy i czeka , by Cię zasypać oklaskami. Tym razem nie zawiedziesz.
Zapal świeczki na urodzinowym torcie. Obdziel gości. Nalej wina. Narodziłeś się ponownie.
Wyfruniesz niby motyl z poczwarki , tak wysoko , jak zapragniesz i ani osy , ani ważki , ani modliszki rodzaju ludzkiego nie przeszkodzą Ci w Twojej misji , ani w poszukiwaniach prawdziwych bogactw życia.
Poczuj moją rękę na swojej głowie. Posłuchaj mojej mądrości.
Pozwól , że znowu podzielę się z Tobą tajemnicą , którą powierzyłem Ci w momencie narodzin i o której zapomniałeś.
Jesteś moim największym cudem. Jesteś największym cudem świata. To były pierwsze usłyszane przez Ciebie słowa. Potem zapłakałeś. Wszyscy płaczą. Nie uwierzyłeś mi...
A w ciągu minionych lat nie zdarzyło sie nic , co pozbawiłoby Cię Twej niewiary.
Albowiem jak możesz być cudem , skoro uważasz , że nie radzisz sobie z najbardziej pośrednimi pracami?
Jak możesz być cudem , skoro z tak małą wiarą wykonujesz najprostsze obowiązki?
Jak możesz być cudem , gdy obarczony długami nie śpisz nocą , dręcząc się , skąd weźmiesz na jutrzejszy chleb? Dość.
Co się stało , to się nie odstanie. A przecież , iluż posłałem proroków , mędrców , artystów , naukowców , filozofów z wieścią o Twojej boskości , o Twoich niezmierzonych możliwościach i o tajnikach osiągnięć!
Jak ich potraktowałeś? Jednak kocham Cię i jestem teraz z Tobą w tych słowach , wypełniając proroctwo , że Pan wyciągnie rękę po raz drugi , by odzyskać resztę swego ludu.
Wyciagnąłem rękę. To jest ten drugi raz. Ty jesteś moim ludem.
Próżno pytać: Czy nie wiedziałeś , nie słyszałeś , nie rozumiałeś , czy nie mówiono Ci o tym od zarania dziejów?
Nie wiedziałeś ; nie słyszałeś ; nie rozumiałeś. Powiedziano Ci , że jesteś bogiem w przebraniu , bogiem grającym rolę głupca.
Powiedziano Ci , że jesteś dziełem niezwykłym , obdarzonym szlachectwem rozumu , nieograniczonymi zdolnościami , cudownie wyrażającym sie przez ciało i ruch , niczym anioł w działaniu , niczym bóg w pojmowaniu. Powiedziano Ci , że jesteś solą ziemi.
Wyjawiono Ci nawet tajemnicę , że możesz poruszać góry , dokonywać niemożliwego.
Nie uwierzyłeś nikomu. Spaliłeś mapę wskazującą kierunek do szczęścia , zrezygnowałeś z prawa do spokoju ducha , zdmuchnąłeś świece ustawione wzdłuż przeznaczonej Ci drogi do chwały ;
szedłeś , potykając się , przerażony i zagubiony w mrokach bezradności i żalu nad sobą , aż wpadłeś w piekło , które sam stworzyłeś.
Potem płakałeś , biłeś się w piersi i przeklinałeś los , jaki Cię spotkał.
Nie chciałeś uznać skutków własnych małostkowych myśli i lenistwa w działaniu ; szukałeś kozła ofiarnego , którego mógłbyś winić za porażkę.
Jakże szybko go znalazłeś! Obwiniłeś mnie! Krzyczałeś , że Twoje ułomności , miernota , niesprzyjające warunki , porażki - były wolą Boga! Myliłeś się!
Sporządźmy wykaz. Najpierw odczytajmy listę Twoich ułomności.
Jak bowiem mógłbym nakazać Ci budowanie nowego życia , gdybyś nie miał po temu możliwości? Czy jesteś ślepy?
Czy nie widzisz , że słońce wschodzi i zachodzi? Nie. Widzisz.
Umieściłem sto milionów receptorów w Twoich oczach , abyś mógł radować się pięknem zaklętym w liściu , w płatku śniegu , urodą sadzawki , orła , dziecka , chmury , gwiazdy , róży , tęczy... i czarem miłosnego spojrzenia. Policz to jako pierwszy dar.
Czy jesteś głuchy? Czy nie usłyszysz , kiedy zapłacze lub roześmieje się niemowlę? Usłyszysz.
Dwadzieścia cztery tysiące maleńkich rzęsek , jakie wbudowałem w każde z Twoich uszu , przenoszą drgania dźwięków , odpowiadając na szum wiatru w drzewach , fal przypływu rozbijających się o skały , majestat operowego śpiewu , śmiech bawiących się dzieci... i na słowa: kocham cię. Policz to jako nastepny dar.
Czy jesteś niemy? Czy Twoje wargi poruszają się tylko po to , by wypluć ślinę? Nie.
Potrafisz mówić , czego nie potrafią żadne inne z moich stworzeń.
Twoje słowa mogą uspokoić rozgniewanych , podnieść na duchu przygnębionych , pobudzić do działania zniechęconych , pocieszyć nieszczęśliwych , ogrzać samotnych , pochwalić prawych , dodać odwagi pokonanym , pouczyć niewiedzących... i możesz powiedzieć: kocham cię. Policz to jako kolejny dar.
Czy jesteś sparaliżowany? Czy nie możesz się poruszać? Nie.
Poruszasz się. Nie jesteś drzewem przykutym do miejsca , opierającym się wichurze i nieprzychylnemu światu.
Możesz się wyginać , biegać , tańczyć i pracować , albowiem w Twoim ciele umieściłem złożony układ pięciuset mięśni , dwustu kości , dwunastu kilometrów nerwów ; wszystkie one współdziałają , by wykonywać Twoje rozkazy. Policz ten kolejny dar.
Czy jesteś nie kochany i sam nie kochasz? Czy dniem i nocą dręczy Cię samotność? Nie. Dość.
Albowiem teraz poznałeś już tajemnicę miłości: że aby otrzymać miłość , musisz ją dawać , nie licząc na odwzajemnienie.
Kochanie po to , by uzyskać spełnienie , zadowolenie lub by się pysznić tym , że kochasz , nie jest miłością.
Miłość jest darem , za który nie żąda się niczego w zamian. Wiesz teraz , że niesamolubna miłość jest sama w sobie nagrodą.
I nawet jeśli miłość pozostanie nieodwzajemniona , nie jest utracona , albowiem powróci do Ciebie , zmiękczy i oczyści Twoje serce. Policz następny dar. Policz go dwukrotnie.
Czy Twoje serce jest porażone? Czy broczy krwią i wytęża się , by utrzymać Cię przy życiu? Nie.
Dotknij piersi i poczuj jego rytm , poczuj , jak pulsuje , godzina po godzinie , dniem i nocą , trzydzieści sześć milionów uderzeń rocznie , rok po roku , kiedy śpisz i kiedy czuwasz , pompując krew przez około sto tysięcy kilometrów żył , tętnic i naczynek. Prawie dwa i pół miliona litrów na rok.
Człowiek nigdy nie stworzył takiego urządzenia. Policz ów następny dar.
Czy Twoja skóra jest chora? Czy ludzie odwracają się z odrazą , kiedy się zbliżasz? Nie.
Twoja skóra jest czysta , to cud natury , wymaga tylko , abyś ją pielęgnował mydłem , olejkami , szczotką.
Z czasem wszelka stal matowieje i rdzewieje , ale nie Twoja skóra. W końcu zużyją się najtwardsze metale , ale nie ta żywa powłoka , w którą Cię odziałem. Stale się odnawia , nowe komórki zastępują stare , podobnie jak teraz nowy Ty zastępujesz starego. Policz kolejny dar.
Czy Twoje płuca są zanieczyszczone? Czy oddech życia z trudem wpływa do Twego ciała? Nie.
Twoje bramy życia stale Ci służą , nawet w najbardziej zatrutym przez Ciebie środowisku ; sześćset milionów pęcherzyków nieprzerwanie filtruje życiodajny tlen , zarazem usuwając z ciała niszczące gazy. Policz więc następny dar.
Czy Twoja krew jest zatruta? Czy zmieszana jest z wodą i ropą? Nie.
Twoje pięć litrów krwi zawiera dwadzieścia dwa tryliony krwinek , a każda krwinka miliony cząsteczek ; atomy wewnątrz każdej cząsteczki wykonują ponad dziesięć milionów drgań na sekundę. W każdej sekundzie dwa miliony krwinek obumierają i zastępowane są dwoma milionami nowych w procesie zmartwychwstania , który trwa od Twoich pierwszych narodzin. Jak zawsze było wewnątrz , tak teraz jest i na zewnątrz. Policz ten nastepny dar.
Czy Twój umysł jest słaby? Czy już nie myślisz samodzielnie? Nie.
Twój mózg jest najbardziej złożoną strukturą we wszechświecie. Ja to wiem. W tym półtorakilogramowym narządzie mieści się trzynaście miliardów komórek nerwowych , ponad dwa razy więcej niż ludzi na ziemi.
Abyś mógł zapamiętać każde wrażenie , każdy dźwięk , smak , zapach , ruch , jakich doświadczyłeś od dnia narodzin , umieściłem w komórkach mózgu ponad miliard bilionów cząsteczek białka.
Zapisane są w nich wszystkie wydarzenia Twojego życia , które czekają tylko , byś je sobie przypomniał.
Aby umożliwić mózgowi kontrolę nad ciałem , wyposażyłem go w cztery miliony receptorów bólowych , pięćset tysięcy receptorów dotyku i ponad dwieście tysięcy receptorów ciepła.
Żaden skarbiec złota nie jest lepiej strzeżony od Ciebie.
Żaden ze starożytnych cudów świata nie jest większy od Ciebie.
Jesteś moim najdoskonalszym dziełem. Energia atomów tkwiąca w Tobie wystarczy , by zniszczyć największe miasta świata... i odbudować je.
Czy jesteś nędzarzem? Czy nie ma złota i srebra w Twojej sakiewce? Nie. Jesteś bogaczem.
Dopiero co zliczyliśmy wspólnie Twoje bogactwa. Przestudiuj listę. Policz je raz jeszcze. Podlicz swoje aktywa. Dlaczego zdradziłeś samego siebie?
Dlaczego płakałeś , że zostały Ci zabrane wszystkie dary dane człowiekowi?
Dlaczego oszukiwałeś się , że nie masz w sobie mocy , by odmienić swoje życie?
Czyż nie posiadasz talentu , rozumu , zdolności , nie odczuwasz pragnień i przyjemności , nie odbierasz wrażeń , nie masz dumy? Czy nie ma w Tobie nadziei?
Dlaczego kulisz się w cieniu , pokonany olbrzym , oczekując tylko , by w litościwie zabrano Cię w upragnioną pustkę , w piekielną otchłań?
Masz tak wiele. Twoje dary przepełniają kielich. Ale nie pamiętałeś o nich , jak dziecko zepsute wychowaniem w luksusie , chociaż ja szczodrze i stale Cię nimi opsypuję.
Odpowiedz mi. Odpowiedz sam sobie. Jakiż bogacz , stary , chory , słaby i bezradny , nie oddałby całego złota ze swego skarbca za dary , które traktowałeś tak lekko!
Poznaj zatem pierwszy sekret szczęścia i powodzenia: posiadasz , nawet w tej chwili, wszystkie dary potrzebne do zdobycia wielkiej chwały.
Są one Twoim skarbem , narzędziami , którymi będziesz budował , począwszy od dzisiaj , podstawy nowego , lepszego życia.
Zaprawdę powiadam Ci , licz swoje dary i wiedz , że już teraz jesteś moim najwspanialszym dziełem. To jest pierwsze prawo , któremu musisz być posłuszny , aby dokonac największego cudu świata , powrócić do człowieczeństwa ze śmierci za życia.
Bądź też wdzięczny za lekcje , których nauczyłeś się , żyjąc w biedzie.
Albowiem nie ten jest biedakiem , kto niewiele posiada , lecz ten , kto za wiele pragnie. A prawdziwie bezpieczne życie nie zależy od rzeczy , które człowiek posiada , lecz od tych , bez których potrafi się obejść.
Gdzie są przeszkody , w których upatrujesz źródło swoich porażek?
Istniały tylko w Twoim umyśle. Licz swoje dary.
Drugie prawo podobne jest do pierwszego. Głoś swoją cudowność.
Skazałeś siebie na to , by być gliną na poletku garncarza i leżałeś tam , niezdolny wybaczyć sobie , że upadłeś , zabijając się samooskarżeniami , nienawiścią i wstrętem do siebie na myśl o niegodziwościach , jakich się dopuściłeś wobec siebie samego i innych. Czy to Cię nie zdumiewa?
Czy nie zastanawiasz się , dlaczego ja potrafię Ci wybaczyć Twoje upadki , grzechy , żałosne zachowania , a Ty nie potrafisz wybaczyć sobie?
Zwracam się teraz do Ciebie z trzech powodów. Potrzebujesz mnie. Nie należysz do stada pędzącego na zatracenie w szarej masie miernoty.
Jesteś rzadkim klejnotem. Pomyśl o obrazie Rembrandta , rzeźbie Degasa , skrzypcach Stradivariusa albo sztuce Szekspira.
Te dzieła mają wartość z dwóch powodów: ich twórcy to mistrzowie i jest ich niewielu.
Ale każde z tych dzieł ma sobie podobne. Zgodnie z tym rozumowaniem , Ty jesteś najcenniejszym skarbem na ziemi , bo wiesz , kto Cię stworzył i jesteś jedyny.
Pośród siedemdziesięciu miliardów ludzi , którzy chodzili i chodzą po tej planecie od zarania dziejów , nigdy nie było na niej nikogo dokładnie takiego samego jak Ty.
Nigdy , aż po kres wszelkiego istnienia , nie będzie nikogo takiego jak Ty.
Nie wiedziałeś o swojej niepowtarzalności i nie doceniałeś jej.
A przecież jesteś jedyny na świecie. Z ciała Twego ojca w chwili najwyższego uniesienia wytrysnęła olbrzymia ilość nasionek miłości , ponad czterysta milionów. Wszystkie one , poruszając się w łonie Twej matki , obumarły. Wszystkie z wyjątkiem jednego. Ciebie.
Ty jedyny przetrwałeś w przyjaznym cieple matczynego ciała , szukając swojej drugiej połówki , pojedyńczej komórki tak maleńkiej , że potrzeba by takich ponad dwa miliony , by wypełnić skorupkę żołędzia.
I pomimo znikomych szans , jakie miałeś w tym ogromnym zgubnym oceanie ciemności , nie ustałeś , znalazłeś tę nieskończenie małą komórkę , złączyłeś się z nią i rozpocząłeś nowe życie. Twoje życie.
Przybyłeś na świat , przynosząc ze sobą - jak każde dziecko - przesłanie , że bynajmniej nie zniechęciłem się do człowieka.
Dwie komórki złączyły się , tworząc cud: setki genów zawierających się w każdym z dwudziestu trzech chromosomów każdej z nich określą wszystkie Twoje cechy , kolor oczu , Twój wygląd , wielkość mózgu.
Połączyłem jedną komórkę Twojej matki z jedną wybraną spośród czterystu milionów komórek Twojego ojca. Rozporządzając ponadto wielu możliwymi kombinacjami zawartymi w nich genów , mogłem stworzyć trzysta bilionów istot ludzkich , każdą inną. A kogo stworzyłem? Ciebie. Jedynego w swoim rodzaju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 17:18:53, 08 Wrzesień 2008, Poniedziałek , 251     Temat postu:

Najrzadszy z rzadkich klejnotów , bezcenny skarb , istotę wyposażoną w zalety umysłu , mowy , powierzchowności , zdolności poruszania się i działania , niepodobną do nikogo , kto kiedykolwiek żył , żyje czy żyć będzie.
Dlaczego ceniłeś się w groszach , podczas gdy wart jesteś królewskiego okupu?
Dlaczego słuchałeś tych , co Cię pomniejszali i co gorsza , dlaczego im uwierzyłeś? Przyjmij radę.
Nie ukrywaj już dłużej swojej cudowności pod korcem , wynieś ją na światło. Pokaz światu.
Nie chodź śladami Twojego brata , nie naśladuj mowy Twoich przywódców , ani nie trudź się jak ludzie mierni.
Nigdy nie rób czegoś tak jak inni. Nie naśladuj. Skąd bowiem wiesz , że nie pójdziesz za złym przykładem?
Kto tak postąpi , zawsze posuwa się dalej w czynieniu zła , podczas gdy naśladującemu dobro nigdy nie udaje się to w pełni.
Nikogo zatem nie naśladuj. Bądź sobą. Pokaż swoją cudowność światu , a ludzie obsypią Cię złotem. To jest drugie prawo. Głoś swoją cudowność.
Tak więc poznałeś dwa prawa. Licz swoje dary! Głoś swoją cudowność!
Nic nie stoi na przeszkodzie. Nie jesteś mierny. Kiwasz potakująco głową. Zmuszasz się do uśmiechu. Przyznajesz , że sam się oszukiwałeś.
Przejdźmy do Twojej drugiej skargi. Uważasz , że omijają Cię wszelkie okazje?
Przyjmij moją radę , a to się odmieni , albowiem oto podam Ci prawo osiągnięcia powodzenia w każdym przedsięwzięciu.
Wiele stuleci temu prawo to ogłoszono Twoim pradziadom ze szczytu góry. Niektórzy go posłuchali i patrz - oto zebrali w życiu owoce: zdobyli szczęście , wykształcenie , złoto , spokój ducha.
Większość nie posłuchała , lecz szukała sposobów magicznych , krętych ścieżek albo oczekiwała , że diabeł zwany szczęśliwym trafem przyniesie im życiowe bogactwa.
Czekali na próżno , tak jak i Ty czekałeś. A potem płakali , tak jak Ty płakałeś , uważając , że szczęście omija ich z mojej woli. Prawo jest proste.
Młodzieniec czy starzec , żebrak czy król , człowiek biały czy czarny , mężczyzna czy kobieta - wszyscy mogą wykorzystać jego sekret dla siebie ; albowiem spośród wielu zasad osiągnięcia powodzenia , przekazywanych ustnie bądź w pismach , jedna tylko nigdy nie zawiodła: " A kto by Cię przymuszał , żebyś szedł z nim jedną milę , idź z nim i dwie ".
To zatem jest trzecie prawo. Sekret , który przyniesie Ci bogactwa i uznanie , o jakich nie śniłeś. Przejdź następną milę!
Jedyny pewny sposób osiągnięcia sukcesu to służyć więcej i lepiej , niż się od Ciebie oczekuje , niezależnie od rodzaju wykonywanej pracy.
Zwyczaj ten stosowali od zarania dziejów wszyscy , którym się powiodło.
Dlatego powiadam Ci: najpewniej skażesz się na przeciętność , pracując tylko tyle , za ile Ci płacą. Nie czuj się oszukany , jesli praca Twoja warta jest więcej niż srebro , które otrzymujesz. Albowiem w życiu obowiązuje prawo wahadła i jeśli Twój trud nie zostanie wynagrodzony dzisiaj , wahadło cofnie się jutro , zwracając Ci wszystko dziesięciokrotnie.
Człowiek przeciętny nigdy nie idzie następnej mili , uważając , że na tym traci. Ale Ty nie jesteś przeciętny. Przejście następnej mili jest przywilejem , na który musisz sobie zasłużyć własną inicjatywą. Nie wolno Ci tej dodatkowej drogi unikać.
Zaniechasz jej , będziesz robił nie więcej niż inni ,a odpowiedzialność za porażkę spadnie tylko na Ciebie. Nieotrzymanie sprawiedliwej zapłaty za służbę jest nie bardziej możliwe niż uzyskanie jej za nie wykonaną pracę.
Przyczyny i skutku , środków i celów , nasienia i owocu nie sposób rozdzielić.
Skutek już rozkwita w przyczynie , cel kryje się w środkach , a owoc w nasieniu.
Przejdź następną milę. Nie martw się , jesli służysz niewdzięcznemu panu. Służ mu lepiej. A zamiast niego ja niech będę Twoim dłużnikiem , wtedy bowiem poznasz , że każda chwila dodatkowej służby , każdy dodatkowy wysiłek będą wynagrodzone.
I nie martw się , gdyby Twoja nagroda nie nadchodziła szybko , bo im dłużej jej nie otrzymujesz , tym lepiej dla Ciebie...
Procent składany od składanego procentu to największa korzyść z tego prawa. Nie możesz domagać się sukcesu , możesz nań tylko zasłużyć.
A teraz poznałeś wielką tajemnicę , jak stać się godnym tej rzadkiej nagrody. Przejdź nastepną milę! Gdzież jest równina , skąd wznosił się Twój krzyk , że omijają Cię okazję? Rozejrzyj się wokół siebie. Spójrz , tam gdzie wczoraj taplałeś się w błocie użalania się nad sobą , teraz kroczysz wyprostowany po królewskim dywanie.
Nic się nie zmieniło... poza Tobą ; ale Ty jesteś wszystkim. Jesteś moim największym cudem. Jesteś największym cudem świata.
A zatem trzy są prawa osiągania szczęścia i powodzenia. Licz swoje dary! Głoś swoją cudowność! Przejdź następną milę! Bądź cierpliwy w kroczeniu naprzód.
Liczenia darów z wdzięcznością , głoszenia swojej cudowności z dumą , przejścia następnej mili , a potem jeszcze jednej - tego nie nauczysz się , ani nie dokonasz w mgnieniu oka. Licz to , co zdobywasz z największym trudem , najdłużej zachowujesz ; podobnie ten , kto zapracował na fortunę , bardziej o nią dba niż jego spadkobiercy. Nie lękaj się , wchodząc w nowe życie.
Każdej szlachetnej zdobyczy towarzyszy ryzyko. Kto boi się ryzyka , niech nie oczekuje zwycięstwa. Teraz wiesz , że jesteś cudem. Jako cud jesteś nieustraszony. Bądź dumny.
Nie jesteś chwilowym kaprysem beztroskiego stwórcy eksperymentującego w labolatorium życia.
Nie jesteś niewolnikiem niepojętych sił. Nie stworzyła Cię żadna inna siła poza moją , żadna miłość poza moją. Jesteś jej swobodnym przejawem. Stworzyłem Cię celowo. Poczuj moją dłoń. Usłysz moje słowa. Potrzebujesz mnie i ja potrzebuję Ciebie. Musimy odbudować świat ; a jesli to wymaga cudu , cóż to dla nas znaczy?
Obaj jesteśmy cudami i teraz mamy siebie nawzajem.
Nigdy nie utraciłem wiary w Ciebie , od chwili gdy wyprowadziłem Cię z oceanu i postawiłem bezradnego na piasku. Według Twojej miary czasu stało się to ponad pięćset milionów lat temu. Próbowałem wielu modeli , wielu kształtów , wielu rozmiarów , aż wreszcie około trzydziestu tysięcy lat temu nadałem Ci formę doskonałą. Potem już przez wszystkie te lata nie czyniłem żadnych ulepszeń.
Jak bowiem można ulepszyć cud? Spoglądałem na Ciebie z zachwytem i byłem zadowolony. Dałem Ci ziemię i uczyniłem jej panem. Nastepnie , by umożliwić Ci rozwinięcie w pełni Twoich możliwości , położyłem raz jeszcze rękę na Tobie i obdarzyłem Cię mocami , jakich nie zna żadne inne stworzenie we wszechświecie po dziś.
Dałem Ci moc myślenia. Dałem Ci moc miłości. Dałem Ci moc woli. Dałem Ci moc śmiania się. Dałem Ci moc wyobraźni. Dałem Ci moc tworzenia. Dałem Ci moc planowania. Dałem Ci moc mowy. Dałem Ci moc modlitwy. Byłem z Ciebie bezgranicznie dumny.
Stworzyłem dzieło doskonałe , największy cud. Pełną żywą istotę.
Kogoś , kto potrafi sie przystosować do każdego klimatu , znieść wszystkie trudy , podjąć każde wyzwanie.
Kogoś , kto potrafi rządzić swym przeznaczeniem bez mojej interwencji.
Kogos , kto potrafi działać na podstawie wrażeń i odczuć , kierując się nie instynktem , lecz myśląc i rozważając , jakie działanie będzie najlepsze dla niego i całej ludzkości.
Dochodzimy teraz do czwartego prawa powodzenia i szczęścia.
Dałem Ci bowiem jeszcze jedną moc , moc tak wielką , że nie posiadają jej nawet moi aniołowie. Dałem Ci wolność wyboru.
Wyposażając Cię w ten dar , wyniosłem Cię ponad aniołów. Aniołowie bowiem nie mają wolności grzechu.
Dałem Ci absolutną władzę nad Twoim losem. Pozwoliłem , byś sam kształtował siebie zgodnie z własną wolą.
Ani niebiański , ani ziemski z natury , uzyskałeś wolność formowania siebie wedle życzenia.
Mogłeś wybrać upadek w najniższe formy życia , ale także , kierując się osądem duszy , ponowne narodziny w wyższych formach istnienia , boskich.
Nigdy nie odebrałem Ci tej wielkiej mocy - wolności wyboru. Cóż uczyniłeś z tą potężną mocą? Spójrz na siebie.
Pomyśl jakich wyborów dokonałeś w życiu i przypomnij sobie te gorzkie chwile , kiedy chętnie padłbyś na kolana , prosząc o możliwość wybrania raz jeszcze.
Lecz co minęło , to minęło... A teraz znasz już czwarte prawo szczęścia i powodzenia.
Używaj mądrze swej wolnej woli. Wybieraj miłość , a nie nienawiść. Wybieraj śmiech , a nie płacz. Wybieraj tworzenie , a nie zniszczenie. Wybieraj wytrwałość , a nie rezygnację. Wybieraj pochwałę , a nie obmowę. Wybieraj uleczanie , a nie zadawanie ran. Wybieraj dawanie , a nie kradzież. Wybieraj działanie , a nie gnuśność. Wybieraj rozwój , a nie gnicie. Wybieraj modlitwę , a nie przeklinanie. Wybieraj życie , a nie śmierć.
Teraz wiesz , że Twoje nieszczęścia nie spotkały Cię z mojej woli , albowiem w Tobie jest wszelka moc ; nagromadzone uczynki i myśli , które zawiodły Cię na ludzkie śmietnisko , to był Twój wybór , a nie mój.
Moce , którymi Cię obdarzyłem , okazały się zbyt wielkie wobec Twojej mądrości. Ale teraz wyrosłeś wysoki i mądry i Twoje będą wszelkie owoce ziemi.
Jesteś czymś więcej niż skończonym bytem: Ty się stajesz. Zdolny jesteś do wielkich cudów. Twoje możliwości są nieograniczone. Które jeszcze spośród moich stworzeń opanowało ogień?
Które jeszcze pokonało grawitację , przebiło niebiosa , zwycięża choroby , plagi i suszę? Nigdy więcej nie pomniejszaj siebie.
Nigdy więcej nie nastawiaj się na zadowalanie okruszynami ze stołu życia. Nigdy więcej od dzisiaj nie ukrywaj swoich talentów.
Wspomnij dziecko , które mówi: " Kiedy będę dużym chłopcem...". Ale cóż to znaczy? Albowiem duży chłopiec powiada: " Kiedy dorosnę...". A gdy dorośnie , mówi: " Kiedy się ożenię...". I w końcu - cóż to oznacza? W miejsce tej myśli pojawia się wkrótce: " Kiedy przejdę na emeryturę...".
Przychodzi pora emerytury i człowiek patrzy wstecz na przebytą krainę. Hula po niej zimny wicher: wszystko w życiu jakoś mu umknęło i nic nie pozostało.
Ciesz się każdym dniem , dzisiaj... i jutro , jutro.
Dokonałeś największego cudu świata. Zmartwychwstałeś ze śmierci za życia. Nie będziesz już użalał się nad sobą , a każdy nowy dzień będzie wyzwaniem i radością. Narodziłeś się ponownie... lecz tak samo jak poprzednio , możesz wybrać porażkę i rozpacz , albo powodzenie i szczęście. Wybór należy do Ciebie. Wyłącznie do Ciebie. Ja mogę się tylko przyglądać , tak jak przedtem - z dumą lub smutkiem.
Zapamiętaj więc cztery prawa szczęścia i powodzenia. Licz swoje dary. Głoś swoją cudowność. Przejdź następną milę. Używaj mądrze swej mocy wolnej woli. I zapamiętaj jeszcze jedno , które dopełni te cztery:
Rób wszystko z miłością - miłością do siebie , miłością do ludzi , miłością do mnie. Obetrzyj łzy. Wyciągnij rękę , uchwyć moją dłoń i wyprostuj się.
Pozwól , bym przeciął całun , który Cię krępował.


Dzisiaj Ci obwieszczono: JESTEŚ NAJWIĘKSZYM CUDEM ŚWIATA
List pochodzi z książki Oga Mandino pt. "Największy cud świata" ,
wydanej po raz pierwszy w 1975 roku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 20:34:00, 28 Październik 2008, Wtorek , 301     Temat postu:

Ludzkie krzyże

Był człowiek , który narzekał na swoje życie. Skarżył się , że jest mu ciężko , bo mieszkanie niewygodne , za ciemne , za ciasne , że dochody za małe , że jego rówieśnicy , którzy podobne szkoły ukończyli zarabiają daleko więcej , niż on. Mówił , że innym jest łatwiej żyć , że lepiej dają sobie radę ze złymi ludźmi , z trudnymi okolicznościami , że im wszystko układa się korzystnie , a jemu jest źle i to z roku na rok coraz gorzej. Twierdził , że gdyby się urodził kilkadziesiąt lat wcześniej albo kilkadziesiąt lat później , to wtedy na pewno byłoby wszystko inaczej. Chodził wciąż smutny , skwaszony , zniechęcony.
Razu pewnego , gdy spał , śniło mu się , że ktoś go budzi. Otworzył oczy i zobaczył postać stojącą koło jego łóżka. Chociaż nigdy Anioła nie spotkał , wiedział , że to jest Anioł. Nie czuł w sobie żadnego lęku. Anioł stał nad nim , jakby czekając na jego przebudzenie.
A , gdy spostrzegł , że on już nie śpi , łagodnym zapraszającym ruchem dał mu znak , aby wstał:
- Wstań proszę - powiedział.
Człowiek ów , wcale tym nie zdziwiony , podniósł się z łóżka. Stanął obok tajemniczego gościa. Popatrzył pytająco na niego. A wtedy Anioł z uśmiechem powiedział:
- Pójdź , proszę , ze mną.
Człowiek spytał go nieśmiało:
- Dokąd chcesz , żebyśmy poszli ?
- Zaraz zobaczysz - odpowiedział Anioł.
Podążył więc za nim. Anioł wiódł go przez jego mieszkanie , wyprowadził go na klatkę schodową i zaczął wstępować po schodach na górę. Człowiek wciąż nie wiedział , dokąd idą i co to ma wszystko znaczyć , ale nie śmiał pytać. Był tylko pewny , że to chodzi o jakąś bardzo ważną sprawę , która go bezpośrednio dotyczy. Postępował w milczeniu za Aniołem coraz bardziej ciekawy , dokąd wiedzie go ten wysłannik Boga. Szli długo po schodach , aż stanęli przed drzwiami. W pierwszej chwili nie mógł zorientować się , dokąd drzwi prowadzą , ale za moment poznał , że to drzwi wiodące na jego strych. Anioł otworzył drzwi i weszli do wnętrza. Wtedy człowiek zobaczył , że to wcale nie jest strych jego domu. To była wielka sala , pod której ścianami stały nagromadzone krzyże - tysiące , dziesiątki tysięcy , nieprzeliczona ilość. Krzyże były różne , dziwne: ogromne , małe i całkiem maleńkie , proste i ozdobne , ze złota i z drewna , malowane , heblowane , wysadzane drogimi kamieniami i całkiem zwyczajne , cięte z brzozy. Przyglądał się uważnie tym krzyżom. Każdy z nich był inny. Czasem zdawało mu się , że znalazł dwa identyczne , ale później zauważał , że tak nie jest , że różnią się pomiędzy sobą przynajmniej jakimś szczegółem. Po chwili człowiek przełamując nieśmiałość spytał Anioła:
- Skąd tu tyle krzyży ? Po co tu stoją ? Do kogo należą ?
Usłyszał jego głos:
- To są ludzkie krzyże.
- Ludzkie krzyże ? - powtórzył człowiek , niewiele z tego rozumiejąc.
- Każdy musi jakiś nieść - mówił dalej Anioł.
- Ach tak. Teraz rozumiem , dlaczego tyle tych krzyży i dlaczego każdy z nich jest inny. Ale po co przyszliśmy tutaj ?
Anioł odpowiedział:
- Pan Bóg polecił mi , abym ciebie tu przyprowadził.
- Pan Bóg ? - zdziwił się ów człowiek. - Dlaczego ?
- Narzekasz na swój krzyż. Mówisz , że ci bardzo ciężko z nim iść. Bóg zezwolił , abyś tu przyszedł i wybrał sobie inny krzyż , jaki tylko zechcesz , i żebyś z tym nowym krzyżem szedł dalej przez życie nie narzekając.
Człowiek słuchał tego , co Anioł mówił , prawie nie wierząc swoim uszom. W końcu powiedział:
- Czyż to jest możliwe , żeby Wielki Bóg chciał się zajmować takim człowiekiem , jak ja ?
- Pan Bóg naprawdę przysłał mnie do ciebie - potwierdził Anioł.
- Będę mógł wybrać krzyż taki , jaki tylko zechcę ? - spytał wciąż jeszcze nieufny.
- Tak. Naprawdę - powtórzył Anioł jego słowa. - Możesz wybrać taki krzyż , jaki tylko zechcesz.
- I będę mógł z nim iść przez całe życie ? - pytał człowiek , chcąc się upewnić.
- Tak. Będziesz mógł iść z nim , jeżeli tylko zechcesz przez całe twoje życie - odpowiedział mu Anioł.
Człowiek wiedział już , który krzyż wybierze. Piękny , złoty krzyż przyciągał jego wzrok od pierwszej chwili. Pomyślał: "Wreszcie będę miał wspaniałe życie." Spytał nieśmiało Anioła wskazując na ten krzyż:
- Czy mogę go wziąść ? Anioł skinął głową:
- Tak.
Uradowany człowiek podbiegł do upatrzonego krzyża , objął go mocno , aby go włożyć na swoje ramiona , ale nadaremnie. Nie potrafił go nawet ruszyć. Krzyż był bardzo ciężki. Mimo to człowiek nie chciał z niego zrezygnować. Wytężył wszystkie siły. Nic nie pomogło. Krzyż nawet nie drgnął. Zaskoczony tym i rozczarowany powiedział do Anioła:
- Za ciężki.
- Spróbuj znaleźć inny , który będzie lepszy dla ciebie - powiedział spokojnie Anioł.
Człowiek rozejrzał się po sali i skierował w stronę innego krzyża , również złotego , choć nie tak dużego , który też wcześniej już spostrzegł. Krzyż ten był wysadzany wspaniałymi kamieniami , ozdobiony wyszukanym ornamentem. Podszedł do niego , z trudem położył go sobie na ramiona. Zrobił z nim parę kroków i przekonał się , że niestety ten też jest za ciężki , a poza tym dokuczliwie gniotą go w ramiona te wspaniałe ozdoby i drogie kamienie , które go tak zachwycały. Odezwał się trochę do siebie , trochę do Anioła:
- Jest niemożliwe , żebym mógł z nim iść dłuższy czas.
- Znajdziesz na pewno krzyż bardziej dla ciebie odpowiedni. Tylko nie zniechęcaj się - pocieszył go Anioł.
Człowiek rozglądnął się w poszukiwaniu i po chwili podszedł do krzyża też złotego , który był o wiele mniejszy. Faktycznie , był on również o wiele lżejszy , ale za krótki. Gdy ułożył go sobie na ramionach i zaczął z nim iść , krzyż ten tłukł go po nogach i plątał mu krok. Odłożył go na miejsce. Wziął inny krzyż , ale ten mu też nie odpowiadał. Potem spróbował nieść inny i znowu inny. Coraz bardziej nerwowo , już nie chodził , ale biegał po tej ogromnej sali szukając krzyża dla siebie. Czas płynął , a on wybierał i wybierał bez końca. Wciąż nie mógł znaleźć krzyża , z którego byłby zadowolony. Bo były za długie albo za krótkie , za ciężkie , albo zbyt uciskały go ozdoby , albo po prostu nie podobały mu się w kształcie lub kolorze. Już zdawało mu się , że nie zdecyduje się na żaden , że nie znajdzie dla siebie odpowiedniego. Przyszło mu nawet do głowy , że może przez zapomnienie czy przeoczenie nie zrobiono stosownego krzyża dla niego. I gdy był na skraju rozpaczy , że będzie musiał wziąć krzyż jaki bądź , pierwszy lepszy , wtedy wreszcie znalazł taki , który był odpowiedni dla niego. Wszystko mu się w nim podobało: i ciężar , i długość , kolor , ozdoby. Wszystko było takie , jak chciał. Był świetny , najlepszy. Uszczęśliwiony podszedł z tym krzyżem do Anioła i powiedział:
- Znalazłem.
- Cieszę się , że znalazłeś - odrzekł Anioł.
Człowiek ów , jakby z obawy , by mu tego krzyża nie odebrano , powtórzył:
- Tak , ten mi odpowiada. Proszę , pozwól mi z tym krzyżem iść przez całe życie.
Anioł uśmiechnął się tajemniczo:
- Dobrze. A potem dodał: - A czy ty wiesz , że to jest twój krzyż ?
Człowiek patrzył z niepokojem na Anioła nie rozumiejąc , o co chodzi. Wreszcie zapytał:
- Nie wiem , o czym mówisz ?
Wtedy Anioł powiedział mu wyraźnie:
- Ten krzyż , który znalazłeś , to jest twój krzyż. To jest ten sam , który od początku życia niesiesz na swoich ramionach.


ks. M. Maliński


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malgorzata_
wielki mistrz pisarstwa stopnia IX *3300



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 4640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 22:24:06, 28 Październik 2008, Wtorek , 301     Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
grazyna_50
wielki mistrz pisarstwa stopnia VIII2900



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 3265
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bremen
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 3:06:06, 29 Październik 2008, Środa , 302     Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 20:22:34, 29 Październik 2008, Środa , 302     Temat postu:

SEN

Leśną ścieżką podążała młoda kobieta. Zafascynowana , rozglądała się dookoła. Wszystkimi zmysłami chłonęła otaczającą ją przyrodę. Wdychała świeże , leśne powietrze , wsłuchiwała się w świergot ptaków , oglądała konary drzew. Ten błogi stan przerwał złowróżbny dźwięk. Z początku kobieta nie potrafiła go jednoznacznie zidentyfikować. Jednak czuła , że nie wróży on nic dobrego. Dźwięk stopniowo stawał się coraz głośniejszy. W końcu kobieta zdała sobie sprawę z tego , co on oznacza. Zaczęła z rosnącym przerażeniem spoglądać na ścieżkę przed sobą. To z tego kierunku zbliżało się niebezpieczeństwo.
W końcu w odległości 20 metrów od kobiety , na ścieżkę leniwie wszedł wilk , po nim drugi , trzeci , czwarty. Po chwili na ścieżce kłębiło się całe stado wilków. Kobieta wiedziała , że te wilki nie przez przypadek się tu znalazły. Pod kobietą zaczęły uginać się kolana. Wiedziała jednak , że nie może dać opanować się strachowi. Przezwyciężając ogarniający ją paraliż odwróciła się i ruszyła biegiem przed siebie , byle jak najdalej od wilków. Po kilku krokach odwróciła do tyłu głowę. Wilki ruszyły za nią w pościg. Kobieta zdopingowana tym widokiem zaczęła biec jeszcze szybciej. Do jej uszu dobiegało coraz głośniejsze warczenie prześladowców.
Po kilkudziesięciu metrach kobieta ponownie odwróciła głowę do tyłu. Wilki były coraz bliżej! W tym momencie kobieta poczuła silne szarpnięcie za lewą nogę. Nie zauważyła wystającego z boku ścieżki korzenia drzewa. Zahaczyła o niego stopą i po chwili leżała już bezwładnie na ziemi.
Zanim zdążyła się podnieść , pierwszy wilk był już przy niej. Kobieta zdążyła zobaczyć tylko paszczę z wielkimi zębami. W następnej chwili wilk zaatakował.
Kobieta krzyknęła przerażona i zerwała się z łóżka. Przez chwilę czuła jak serce wyrywa się jej z klatki piersiowej. Jednak po chwili zaczęła stopniowo się uspokajać. Odetchnęła z ulgą. To był tylko sen.
Kobieta położyła głowę na poduszce. W umyśle nadal widziała przerażającą paszczę wilka. Po kilku minutach rozmyślań zdała sobie sprawę , że już nie zaśnie. Podniosła głowę i spojrzała na okno. Właśnie wstawał świt. Kobieta wstała z łóżka i zabrała się do wykonywania codziennych czynności. Umyła się , ubrała i zaczęła przygotowywać śniadanie. Właśnie smarowała chleb , gdy poczuła lekkie drżenie. Pomyślała , że to efekt złego snu. Ale nie. To nie ona drżała , tylko ściany. Trzęsienie ziemi - pomyślała kobieta. Ściany zaczęły drżeć coraz mocniej. Kobieta rzuciła się w kierunku korytarza. W tej chwili myślała tylko o tym , aby jak najszybciej wydostać się z budynku. Gdy dobiegła do drzwi wyjściowych , usłyszała huk. To jedna ze ścian pękła i zaczęła się osuwać. W tym momencie nie podtrzymywany sufit zaczął walić się wprost na kobietę. Kobieta chciała krzyknąć , ale nie udało się jej wydobyć ani jednego dźwięku. I w tym momencie kobieta obudziła się.
Zimny pot spływał jej po karku. Przez chwilę leżała nieruchomo. Następnie obróciła głowę i spojrzała na śpiącego obok niej męża. Ten widok pozwolił jej się uspokoić.
Do jej uszu dobiegło lekkie stukanie. To deszcz stukał o okno. Kobieta wstała powoli , aby nie obudzić męża , wyszła do przedpokoju , ubrała płaszcz i buty , i wyszła na ganek. Powiew świeżego powietrza pozwolił jej się uspokoić. Kobieta zaczęła obserwować deszcz. Jakże mu zazdrościła tego , że nie miewa koszmarów.
W oddali zobaczyła błyskawicę. Po chwili następną i jeszcze jedną. W pierwszym odruchu kobieta chciała wrócić do bezpiecznego domu , ale widok rozjaśniających niebo błyskawic oczarował ją. Wpatrywała się w nie jak urzeczona. Nagle niebo nad nią stało się na ułamek sekundy - dniem. Z chmur wyprysła błyskawica i trafiła prosto w kobietę. W tym samym momencie nastąpił wielki huk. Szyby w oknach domu rozbiły się na tysiące drobnych kawałków.
Huk obudził ze snu męża kobiety. Przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Po kilku sekundach , gdy jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności , mężczyzna spojrzał na śpiącą obok niego żonę. Odetchnął z ulgą. To był tylko zły sen.

Morał
Zanim przeczytasz poniższy morał , spróbuj sam zastanowić się , jaki morał niesie to opowiadanie. Pamiętaj , że poniższa interpretacja jest tylko jedną z możliwości.
Wielu ludzi przeżywa swoje życie będąc jakby we śnie. Wykonują codzienne czynności , wstają , chodzą do pracy , oglądają telewizję. Niby wszystko jest w porządku , a jednak w ich życiu brakuje czegoś , świadomości , że naprawdę żyją. Niektórzy ludzie w takim śnie przeżywają całe swoje życie. Wielu jednak budzi się z niego. Często takie przebudzenie następuje w wyniku jakiegoś gwałtownego przeżycia , np. utraty pracy. Dopiero wtedy człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę z tego , jak niepełne było jego dotychczasowe życie. W rezultacie zaczyna zmieniać swoje życie , zaczyna się sam zmieniać.
Po pewnym czasie uzyskane zmiany w pełni go satysfakcjonują. Czuje , że to jest to. I zaczyna żyć nowym życiem. Jednak po jakimś czasie dochodzi do wniosku , że może więcej. I znowu wkracza na ścieżkę zmian. Znowu wprowadza zmiany do swojego życia. I tak w kółko. W rezultacie całe jego życie jest budzeniem się z kolejnych snów. I właśnie o to chodzi! W ten sposób możemy się rozwijać.
Na przeszkodzie w rozwoju może Nam stanąć brak świadomości , że Nasz obecny stan jest pewnym snem , że różni się on od przeszłości (to przeważnie jeszcze dostrzegamy) , ale też , że różnić się on będzie od przyszłości. Dlatego żyjąc tu i teraz starajmy się pamiętać o tym , że przyszłość może być jeszcze wspanialsza , niż chwila obecna , że jeżeli nastawimy się na szukanie nowych , doskonalszych ścieżek życia , to wcześniej czy później je znajdziemy.


Aleksander Łamek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Piątek 0:31:50, 31 Październik 2008, Piątek , 304     Temat postu:

Ile jesteś w stanie wytrzymać ?

Wróciłam do domu w nastroju najgorszym z możliwych. Dzień mijał tragicznie. Spóźniłam się na zajęcia , oblałam kolokwium , a na domiar złego w czasie drogi powrotnej złapała mnie ulewa. Był to jeden z tych dni , w których świat nagle bez żadnej przyczyny wali się na głowę , a człowiek czuje się smutny i opuszczony w ogromnym świecie. Każdy chyba przeżył coś podobnego w swoim życiu , każdy chyba czuł się tak , jakby świat obrócił się przeciwko niemu.
Weszłam szybko do pokoju spodziewając się wymówek za nieposprzątaną kuchnię i niezrobione zakupy. Zamknęłam za sobą drzwi i krzyknęłam w głębi duszy:
- Ile jest w stanie wytrzymać człowiek? Czy mam na to wystarczająco siły?
Patrzyłam pustymi oczami na klamkę jakbym oczekiwała , że odpowie na moje retoryczne pytanie. Byłam załamana , sfrustrowana i nie miałam kompletnie żadnych chęci do życia.
- Powiem ci ile możesz wytrzymać? - usłyszałam nagle za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam anioła. Miał długie kasztanowe włosy i zielone oczy , do stóp spływała długa błękitna szata. Był piękny , ale... jego ciało nosiło ślady walki.
- Jesteś w stanie wytrzymać wszystko , co przyniesie ci los. Jeśli będziesz wierzyć. Jeśli będziesz kochać. Jeśli będziesz walczyć.
Patrzyłam jak ogłupiała na jego rany , były mi tak dziwnie znajome , że aż przeszyły mnie ciarki.
- A teraz powiedz... - Zaczął znowu - Ile jestem w stanie wytrzymać ja? I czy mam wystarczająco siły?
Po tych słowach zrozumiałam. Tę ranę nad czołem zadałam , kiedy powiedziałam siostrze żeby nie przychodziła do mnie z żadnymi problemami. Rana na przedramieniu to efekt tego , że zwymyślałam koleżankę za to , że znowu się spóźnia na spotkanie. Stróżka krwi na policzku z pewnością pojawiła się w chwili , gdy starałam wykręcić się od codziennych obowiązków. Naprawdę sama to wszystko zrobiłam?
- Tak , ty możesz wszystko - wyszeptałam ledwo słyszalnie - bo... jesteś aniołem!
- My też tracimy siły. My też umieramy , jeśli nasi podopieczni nas krzywdzą i w nas nie wierzą. Wtedy powoli tracimy energię i nie możemy ich chronić. W dalszej części ich wiara coraz bardziej zanika i to znów odbiera nam moc. Koło zamyka się i toczy aż jedno z nas zginie.
- Ja w ciebie wierzę! - krzyknęłam jak małe dziecko.
- Więc przyjmij świat takim , jakim jest , znoś jego trudy. Nie krzywdź innych , nie rań mnie. I pozwól mi w ciebie wierzyć tak , jak ty wierzysz we mnie , wtedy oboje będziemy mogli wszystko wytrzymać i na pewno będziemy mieli na to siłę.
Każdy dobry uczynek i iskierka nadziei to jedno piórko w skrzydłach Anioła Stróża.


Dla tych wszystkich , którzy nie wierzą w swojego Anioła Stróża.

Younga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 18:33:54, 03 Listopad 2008, Poniedziałek , 307     Temat postu:

ŚWIECA

Nie tak znów dawno i nie tak daleko , w każdym razie nie za górami lecz w ich majestatycznym cieniu , zaczyna się ta opowieść.
Pewnego razu górskim szlakiem wędrowała młoda dziewczyna. Słoneczny pył osiadał na jej długich ciemnych włosach. Szła wolno , jakby przygnieciona skrywanym ciężarem. Niedawno straciła ukochanego młodszego braciszka , który był jedyną , bliską jej osobą. Serce miała ciężkie od smutku.
Kiedy tak szła ujrzała stromą skalną ścianę mroczniejącą na tle jasnego nieba. Tam właśnie dostrzegła wejście do jaskini. Podeszła bliżej , by po chwili śmiało wkroczyć w mrok skalnej kryjówki. Szła coraz dalej i dalej , ledwo widząc drogę przed sobą. Czas płynął , a korytarz zdawał się nie mieć końca. Nieoczekiwanie w jej oczy uderzyło światło bijące dziwną poświatą z końca korytarza , którym zmierzała. Ostrożnie zbliżała się do tego światła , a jej oczy przywykały do blasku. Ze zdumieniem odkryła , że znalazła się w ogromnej skalnej sali , pełnej płonących świec. Spojrzała dookoła uważnie i dostrzegła , że nie wszystkie świece płoną. A każda była inna - jedne wielkie , piękne , jakby dopiero zapalone , inne już mniejsze. Gdzieniegdzie stały i takie , które już dogorywały. Dostrzegła też parę wygasłych już ogarków.
Wtem jej oko przykuł nagły ruch między płomieniami. Zobaczyła wysoką postać w ciemnej opończy , która przechadzała się od świecy do świecy. Co jakiś czas przystawała , pochylała się i coś poprawiała lub gasiła płomień. Tajemnicza osoba kryła twarz pod kapturem , a coś w jej posturze sprawiało , że patrząca poczuła zimny dreszcz.
Dziewczyna oderwała wzrok od postaci w kapturze i spojrzała na najbliższe jej otoczenie. Tuż przy swym prawym boku zobaczyła małą skalną półeczkę , na której płonęły dwie świece. A właściwie jedna , bo drugi płomyk dogorywał. Kiedy tak patrzyła na te dwa ogniki zrobiło jej się smutno. Wspomniała braciszka , którego straciła i pomyślała , że chciałaby móc przedłużyć jego życie. Jakże łatwo byłoby sprawić , by ten gasnący ogarek zapłonął nowym blaskiem. Tylko trzeba cierpliwie przelać wosk z większej świecy. Czemu równie łatwo nie można przelać swojego życia na osobę , bez której ono i tak nie ma sensu? Rozmyślając nad tym wyciągnęła rękę po dużą świecę. Zaczęła pomalutku przelewać jej wosk na tę , która już prawie gasła. Zapomniała o świecie dookoła. Miała wrażenie , że w ten sposób przelewa z siebie resztę własnej nadziei. To był dla niej taki symboliczny gest w obliczu bezradności i niemocy. Po twarzy spłynęła ukradkiem otarta łza.
Nagle padł na jej ręce cień. Podniosła głowę i niemal wypuściła świecę z dłoni. Tuż przy niej stała owa mroczna postać , której twarz nadal krył kaptur.
- Czy wiesz coś uczyniła nieszczęsna? - głuchy głos zdawał odbijać się od sklepienia ścian i powracać echem.
- Ta świeca gasła. Żal mi jej było , więc... Chciałam dobrze... Przepraszam... - odszepnęła drżącym głosem.
- Spójrz na tę salę pełną świec. Wiesz czym one są? - spytała postać.
Dziewczyna w milczeniu pokręciła przecząco głową.
- To płomyki ludzkiego życia. Widzisz tę małą świeczkę , którą tak bezmyślnie ratowałaś? Oto życie małego chłopca , który miał odejść. Dziecko jest śmiertelnie chore. Teraz przedłużyłaś jego agonię.
- Nie wiedziałam - po jej policzkach popłynęły łzy.
Zakapturzona postać w milczeniu wyciągnęła rękę i starła łzę z jej twarzy.
- A czyja jest ta większa świeca , z której wosk przelewałam? Czy kogoś skrzywdziłam skracając mu życie?
Bez słowa rozmówca wskazał jej przeciwległą skalną ścianę. Dopiero teraz dostrzegła tam ogromne lustro. Spojrzała w nie i zobaczyła obcą kobietę. Nie dwudziestoletnią , lecz znacznie starszą. Miała jakieś 40 lat i twarz znaczyły już pierwsze zmarszczki , a we włosach pobłyskiwały srebrne nitki. Uśmiechnęła się smutno do tego odbicia , a ono odpowiedziało jej tym samym. Westchnęła z ulgą patrząc we własne , choć znacznie starsze oczy. Przynajmniej nikt nie został pozbawiony swego cennego życia. A ona... Jej już nie zależało.
Na chwilę zapomniała o swym milczącym towarzyszu , gdy ten znów się do niej odezwał:
- Nie płacz. To dziecko mogłoby zacząć żyć na nowo , gdybyś tego zapragnęła. Zdrowe. Lecz , aby tak się stało musiałabyś poświęcić cały wosk z własnej świecy.
- A kim będzie kiedy dorośnie? Czy będzie dobrym człowiekiem?
- Uratuje wielu ludzi rękami chirurga - usłyszała cichą odpowiedź.
Skinęła głową , jakby akceptowała taką odpowiedź.
Spojrzała na obie świece i uśmiechnęła się. Jej dłoń sama powędrowała ku większej świecy. Wosk , kropla po kropli , topił się i kapał na tę mniejszą. Z każdą przelaną kroplą jej dłonie słabły. Twarz pokrywały kolejne zmarszczki , a we włosach pojawiały się następne srebrne nitki. Jednak na jej ustach wciąż błąkał się uśmiech. W końcu osunęła się na skalną podłogę z dłonią wciąż kurczowo zaciśniętą na malejącym ogarku jej świecy. Już nie miała siły jej trzymać. Wtedy poczuła rękę , która pomogła jej dokończyć to co zaczęła. Raz jeszcze spojrzała na towarzyszącą jej postać , która pieszczotliwym gestem zgasiła nikły płomyk trzymanego przez kobietę ogarka. Uśmiechnęła się raz jeszcze , a jej oczy zgasły tak , jak jej własna świeca. Pozostał tylko ten uśmiech , gdy milczący zakapturzony towarzysz delikatnie układał ciało na skalnej podłodze.
Chwilę później wszystko pokryła mgła. Wówczas postać w opończy schowała zgasłą świecę w przepastnej kieszeni. Gdy spojrzała po raz ostatni tam gdzie leżało ciało niczego już nie dostrzegła. Pokiwała zakapturzoną głową i odeszła w morze płomieni , by znów gasić te , których pora nadeszła.


Ata

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
pisarz stopnia II 200 postow



Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 17:39:38, 14 Styczeń 2009, Środa , 13     Temat postu:

Anioł Drugiej Szansy

Gdy Dobry Bóg stworzył już wszystko to co miał do stworzenia na Tym Świecie i zrobił to dokładnie tak jak chciał , odpoczywał w towarzystwie Anioła , podziwiając swe dzieło. Z zadowoleniem przyglądał się Szczęściu , Miłości , Dobru , Pięknu , podobała Mu się Radość i Skromność , Mądrość i Wolna Wola... i Wolna Wola? Tu zamyślił się , zastanowił i przyjrzał uważnie Wolnej Woli. Nie odrywając spojrzenia od niej rzekł do siedzącego obok Anioła:
- Wbrew temu co będą mówili niektórzy , zapamiętaj - jest to Najlepszy Świat... ale ona - wskazał ruchem glowy Wolną Wolę - wygląda tu jak prezent dla szatana. - skrzywił się - Spójrz! Wodzi na pokuszenie , pozwala na złe uczynki , hmmm... pozwala nawet sprzeciwić się Mojej Woli... Coś z nią zrobić trzeba , ale zrezygnować z niej jednak nie mogę. Jest tu potrzebna.
Trwali tak chwilę w zamyśleniu patrząc na Świat - Najlepszy z Możliwych.
- Dobry Boże , Twoje dzieło tworzenia Świata ukończone już zostało i , jak powiedziałeś słusznie , jest to Najlepszy Świat , bez względu na to co mówią inni. Powiedz więc , czy jeśli cokolwiek zmienisz , Najlepszy Świat nie stanie się wtedy gorszy?
- Prawda to , dlatego też to , co uczynię dla Człowieka , nie będzie należało do jego Świata. Będzie to rzecz z innego świata. Oddzielać go będzie od niej Granica Życia.
- Doprawdy nie pojmuję Twego zamysłu - powiedział spokojnie Anioł , który zdążył się już do tego przyzwyczaić.
Stwórca spojrzał jeszcze raz na Cały Boży Świat i rzekł:
- Jeśli wszystko pozostanie tak jak jest teraz , zbyt wielu ludzi pobłądzi , straci Szczęście i znajdzie swoje miejsce w Piekle.
- Stworzyłeś Panie dla nich Piekło? - zapytał Anioł , a zaskoczenie odmieniło jego Anielski wyraz twarzy.
- Nie. Piekła się nie tworzy. Pieko jest głębokim i wiecznym doświadczaniem nieodwracalności Złego. Piekło to świadomość utraconej na zawsze szansy na Szczęście , Dobro i Piękno. Aby Człowieka przed tym uratować powiem ci co uczynisz.
Pójdziesz pośród ludzi i każdemu , kto cię o to poprosi , dasz drugą szansę na Życie w Szczęściu. Pomożesz każdemu w tym , by za drugim razem mógł w lepszy sposób przeżyć swoje życie. Ale , aby nie był w tym wyrachowany i cyniczny , odbierzesz mu pamięć poprzedniego życia. Nie pozbawiaj go jednak szansy na unikanie błędów uprzednio popełnionych. Posłuż się w tym celu Sercem Człowieka. Pozostawisz w Nim okruchy pamięci poprzedniego życia. Dlatego Serce najlepiej będzie wiedziało jak korzystać z Wolnej Woli i jakich w życiu dokonywać wyborów. Pamiętaj jednak , że każdy człowiek może skorzystać tylko raz z twojej pomocy... Aniele Drugiej Szansy.
Tak powiedział Dobry Bóg i tak się stało... jak zawsze zresztą.
I odszedł tedy Anioł Drugiej Szansy czynić to co mu przykazano.
Gdzieś na Świecie , w małym pokoiku , prawie nikomu nieznany Stary Człowiek , zbliża się do Granicy Życia Swego. Życia Zwykłego , bo jest , jak to mówią , Dobrym Zwykłym Człowiekiem. Nikomu nie wyrządza krzywdy , zawsze kieruje się "zdrowymi" zasadami , nie czyni zła i nie pozwala go czynić sobie. Życie przeżył "poprawnie" i nawet "dostatecznie dobrze" , ale nie jest szczęśliwy?
Stary przeczuwa już , że jego życie zbliża się do Wielkiego Końca , robi w pamięci bilans życia... i tak , jak się spodziewał , nie wypadł on "in plus". Przypomniał sobie wszystkie zmarnowane szanse na szczęśliwe życie , niezrealizowane marzenia odkładane na później , ciągłe rozpamiętywanie strat i szkód , chwile szczęśliwości , które przeminęły nie pozostawiając w duszy nic , niewłaściwe wybory , pomijanie piękna. Ludzie , których mógł uczynić szczęśliwymi tworzyli na jego liście długą kolejkę , tych szczęśliwych było zadziwiająco mało. Wszystko to przygnębiło go bardzo i skłoniło do smutnych rozmyślań.
- Życie powinno się przeżyć najlepiej jak to możliwe , najwspanialej , najpełniej - pomyślał i zdumiała go prostota tej prawdy - i wcale nie chodzi o szaleństwo czerpania całymi garściami , ani o ciągłe wygrywanie , ani o życie na wysokim poziomie. Chodzi o życie zgodne z zasadami miłości , dobra , piękna... poszukując tego i dbając o to , gdy już zostanie znalezione , żyjemy prawdziwie szczęśliwie. I właśnie teraz , gdy pojąłem jak powinno się żyć , przychodzi mi odejść , a życie zakończyć.
Po tych słowach wielki smutek wtargnął w głąb serca Człowieka i pozostałby tam pewnie na zawsze , gdyby nie pojawił się przed nim , w świetle Nadziei i Miłości , Anioł. Zbliżył się Anioł do niego , a sama obecność Anioła nadzieją zalała serce Starego Człowieka. Wtedy Serce poznało , że Anioł ten to Anioł Drugiej Szansy.
- Daj mi jeszcze czas , bym mógł poprawić swoje życie. - poprosił Anioła ośmielony jego łagodnym spojrzeniem - Pozwól mi naprawić wszystkie moje błędy , kierując się tym razem głosem serca. Serca , którego przyznaję , do tej pory nie słuchałem , którego głos lekceważyłem , którego rady odkładałem "na później".
Anioł nie odpowiedział , zamyślił się , spoważniał , a w spojrzeniu pojawił się smutek.
Wydawało się Staremu Człowiekowi , że nigdy nie nadejdzie odpowiedź , aż wreszcie Anioł rzekł:
- Słyszałeś w sobie głos Mądrego Serca , a nie słuchałeś go. Serca , które do ciebie krzyczało , przez ciebie płakało i wyrywało się do spraw i rzeczy ważnych , ale nie traktowałeś tego poważnie. Ośmieszałeś Serca głos. Ja już dla ciebie nic zrobić nie mogę.
- Przecież jesteś Aniołem Drugiej Szansy - obudziło się w Starym pragnienie przeżycia Szczęścia - przyjdź później , przecież każdemu trzeba dać szansę , pozwól mi spróbować życia po raz drugi.
- Ale my dziś właśnie spotykamy się po raz drugi... Słyszałeś Głos Mądrego Serca , a to znaczy , że życie , które dziś kończysz było twoją ostatnią szansą na szczęście. Nie wykorzystałeś jej.
I zrozumiał Stary Człowiek jak boli świadomość utraconej szansy na Szczęście , Dobro i Piękno.
I odszedł tedy Anioł Drugiej Szansy czynić innym dokładnie to co mu przykazano.


Słyszysz czasami zagłuszony głos twego Serca?
To oznacza , że ktoś daje Ci ostatnią szansę na Szczęśliwe Życie.
Kolejnej szansy już nie będzie. Korzystaj z tej.
Głos twego Mądrego Serca wskazuje Ci drogę do Szczęścia.
Słuchaj go , bo właśnie teraz trwa Twoja ostatnia szansa.
Korzystaj z niej. Podążaj za głosem Serca.

Mariusz Oliński


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Donka
pisarz powyzej 40 postow



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Piątek 19:35:20, 13 Luty 2009, Piątek , 43     Temat postu: .....

no mozna tu poszukac cos dla siebie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> FORUM 1133 : Depresja, smutek, modlitwa, niechec do pisania, liczenie owieczek, skrzatow, chmurek na niebie, acedia - jak pokonac...?... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin