Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

B17 - świat bez raka ?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna ->

2233 Forum: Gorace tematy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ekscentryczka
pisarz stopien III 400 postow



Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 10:47:36, 30 Styczeń 2013, Środa , 29     Temat postu: B17 - świat bez raka ?

„Każdy powinien wiedzieć, że większość oficjalnych badań przeciw rakowi to wielkie oszustwa" – dr Linus Pauling (1901-1994), dwukrotny laureat Nagrody Nobla


Amigdalina (z łac. amygdalum – migdał, z gr. αμυγδάλη – migdał) – organiczny związek chemiczny z grupy glikozydów (nitrylozyd) występujący w nasionach migdałowca zwyczajnego (Amygdalus communis), pigwy pospolitej (Cydonia oblonga), czeremchach (Padus) i niektórych drzew owocowych (np. moreli, wiśni, śliw, brzoskwiń). Występuje w pestkach tych owoców nadając im specyficzny gorzki smak i aromat. W organizmie rozkłada się na glukozę, aldehyd benzoesowy i cyjanowodór. Amigdalinę po raz pierwszy wyodrębniono z gorzkich migdałów w 1830 roku. W niektórych źródłach określana jest jako witamina B17, nie jest jednak powszechnie klasyfikowana jako witamina.

Witamina b17, sprzedawana pod nazwą handlową Letril, jest syntetyczną formą naturalnej amigdaliny, którą wyodrębnia się z pestek moreli. Letril, witamina b17 lub amigdalina (w ogólnym obiegu używa się wymiennie powyższych terminów) jest promowana jako alternatywny sposób leczenia chorób nowotworowych, jako terapia zapobiegająca nawrotom choroby nowotworowej, bądź też jako terapia wzmacniająca organizm.

Światową karierę tej substancji, jako "leku na raka" zapoczątkował Ernst T. Krebs Junior, biochemik z USA, który nadał amigdalinie nazwę witamina B17, później Laetril. Odkrył również pozytywne działanie kwasu pangamowego na nasz organizm, nadał mu nazwę witamina B15. Jego badania nad tym kwasem zostały potwierdzone, głównie przez badaczy z ZSRR. Obie te substancje nie są jednak oficjalnie klasyfikowane jako witaminy.

Amigdalina występuje naturalnie w ponad 1200 roślinach, największe jej stężenie znajduje się w pestkach i nasionach moreli, jabłek, wiśni, śliwek. Występuje także w niektórych orzechach – gorzkich migdałach, nerkowca i makadamia, dziko rosnących jagodach – jeżyny, żurawiny, borówkach, czarnych porzeczka, jagodach czarnego bzu. Największe jednak jej ilości znajdują się w jądrach pestki moreli, gorzkich migdałach oraz pestkach jabłek. Znajdziemy ją także w ziarnach zbóż. Jedząc jabłko, spróbujcie rozgryźć pestkę - poczujecie charakterystyczny, gorzki smak, podobny do smaku migdałów.

Pomimo, że wiele alternatywnych kuracji rakowych odniosło sukces w ostatnich latach, niewiele było dyskusji na temat możliwych sposobów zapobiegania, czy też tłumienia raka w zarodku, zanim jeszcze ma on szanse zaatakować, ani też efektywnego kontrolowania go już po ataku. Istnieje również pytanie dlaczego z każdym kolejnym rokiem stajemy się coraz to bardziej podatni na wszelkie odmiany raka. Czy istnieje bezpośrednia więź pomiędzy łatwymi do wykrycia i wciąż narastającymi ilościami chemikaliów i dodatków w naszej żywności i zapasach wody, czy też należy winić za ten stan rzeczy usuniecie pewnych zasadniczych składników z naszych rafinowanych zachodnich diet. Faktem jest i istnieje przytłaczająca ilość dowodów na to, że usunięcie witaminy B 17 z naszej diety odegrało jedną z najistotniejszych ról w zwiększonej podatności na zachorowanie na raka.

Dowód, który dr Krebs zaprezentował na przestrzeni lat dla poparcia swego twierdzenia o “utraconej” witaminie B 17 w naszych dietach jest bardzo prosty. Parę wieków temu zwykliśmy jadac chleb z domieszką nasion prosa i lnu, bogatych w witaminę B 17, a teraz chleb pszeniczny i żytni, ktory jadamy nie ma jej wogóle. Przez cale generacje nasze babcie zwykły dodawać pokruszone nasiona śliwek, czereśni, jabłek, moreli i innych roślin botanicznej rodziny Rosaceae do swych domowych konfitur i dżemów. (Głownie poprzez uzywanie owocow w calosci, nie drylowanych) Babcia pewnie nie wiedziała, ale nasiona wszystkich tych owoców są jednym z najpotężniejszych źródeł witaminy B 17 na świecie. W tropikach, ogromne ilości B 17 znajduje się w gorzkiej kassawie, znanej również jako tropikalny maniok. Badania dowiodły, że plemię z Himalajów znane jako Hunza, nigdy nie znało przypadku zachorowania na raka, czy serce ponieważ trzyma się swojej tradycyjnej diety, która jest wyjątkowo obfita zarówno w morele jak i w proso. Jednakże, po zastosowaniu zachodniej diety Hunzowie stają się podobnie podatni na te choroby, jak i reszta z nas. Ponieważ Hunzowie jedzą bardzo niewiele mięsa, mogłoby to zachęcić liczne społeczności wegetariańskie do wzajemnego poklepywania sie i wygłaszania proklamacji w stylu: “ Widzicie, mieliśmy racje!” Jednakże, taka radość jest niezbyt uzasadniona. W poszukiwaniu diety możliwej do zaakceptowania dla tych, co nie życzą sobie przegryzania jednego liścia sałaty na dzień, Ryszard Mac Karness opracował szczegółowe studium sposobu żywienia się Eskimosów, żyjących na polarnych lodowcach oraz amerykańskich Indian, spożywających swoją tradycyjną żywność. W swym naturalnym środowisku obydwie grupy są zasadniczo mięsożerne, spożywając upolowaną zwierzynę, włączając w to łosia i karibu, wspomaganą jedynie dzikimi jagodami, kiedy bywają one dostępne w sezonie. Główą rzeczą, którą MacKarness podkreśla w swej książce “ Jedz tłusto i chudnij” jest fakt, że pomiędzy tymi ludami nie występuje problem otyłości; jest to interesujący fakt, jako że regularnie zajadają się oni zwierzęcym tłuszczem nasyconym co najmniej dwa razy na dzień. Ale bardziej interesującym faktem jest dowód na to, że Eskimosi i Indianie amerykańscy, żyjący w swych naturalnych środowiskach i spożywający naturalną żywność NIGDY nie zapadają na raka ani nie chorują na serce, dokładnie tak samo, jak plemię Hunza w Himalajach, pomimo, że Eskimosi i Indianie amerykańscy są raczej mięsożerni i nie są jaroszami. Dokładne badania wykazują, że jest to efekt działania witaminy B 17. Mięso karibu jest główną cześcią diety obydwu grup. Karibu, które żywią się głównie trawą strzałkową, zawierającą ok. 15.000 mg na kg nitriloside, pierwszorzędnego źródła witaminy B 17. Łososiowe jagody, suszone i spożywane zarówno przez Eskimosów, jak i Indian na równi, zawierają ogromne ilości witaminy B 17. Te znacznie różniące się społeczności, wegetariańskie i mięsożerne pozostają w doskonałym zdrowiu. Jest to szczególnie ważne dla tych, którzy ze względów środowiskowych nie są w stanie wybrać dowolnie wegetariańskiej diety. Taka dieta byłaby całkiem niemożliwa w regionach polarnych, czy na pustyni.

Na nieszczęście, w większości “cywilizowanych” zachodnich kultur, trawy i inna żywność, którą się karmi obecnie zwierzęta domowe, przeznaczone do konsumpcji przez ludzi, rzadko zawiera więcej, niż jedynie śladowe pozostałości nitriloside, chociaż miały je one w wystarczającej ilości, dopóki botanicy i biochemicy nie zaczęli wprowadzać genetycznych zmian w nasze życie roślinne. Oznacza to, że nasze drugorzędne źródło witaminy B 17 ( poprzez konsumpcje mięsa), bardzo szybko wysycha. Podczas gdy Hunzowie i Eskimosi otrzymują przeciętną, jednostkową dawkę witaminy B 17 w wysokości 250 – 3.000 mg na dzień, Europejczycy, spożywający “ zdrową” współczesną żywność, przyjmują jej zaledwie 2 mg. Prowadzi to do zaskakujących wniosków. Jeśli byliśmy w stanie kontrolować szkorbut już wieki temu, jak to się dzieje, że nie jesteśmy w stanie uczynić tego samego z rakiem w dniu dzisiejszym? Faktem jest, że moglibyśmy, gdyby nasze rządy na to pozwoliły. Na nieszczęście, większość rządów ugięła się pod presją ze strony międzynarodowej farmakologii, amerykańskiej FDA ( Food & Drug Administration) i AMA ( American Medical Association). Te instytucje zorganizowały potężne kampanie odstraszające, oparte na fakcie, że witamina B 17 zawiera pewne ilości śmiertelnej trucizny – cyjanku potasu, wygodnie zapominając, że witamina B 12 zawiera również wielkie ilości tej substancji a istnieje w wolnej sprzedaży we wszystkich sklepach z naturalną żywnością na całym świecie.

Witamina B 17 Laetrile Doktora Krebsa ekstrahowana była z pestek moreli a następnie syntetyzowana w formę krystaliczną przy użyciu jego własnego, unikatowego procesu. Wtedy amerykańska FDA zaczęła bombardować media opowieścią o nieszczęsnym małżeństwie, które zatruło się po zjedzeniu surowych pestek moreli w San Francisco. Opowieść dostała się na czołówki wszystkich gazet w USA, chociaż kilku podejrzliwym dziennikarzom, którzy usiłowali ustalić tożsamość nieszczęsnej pary, nigdy się to nie udało, pomimo uporczywych wysiłków. Nacisk ze strony międzynarodowej farmakologii / FDA / trwał nieubłaganie. Od tego momentu spożywanie pestek moreli lub B 17 Laetrile stało się jednoznaczne z popełnianiem samobójstwa. Kiedyś w latach 50-tych Dr Ernst Krebs udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że B 17 była kompletnie nieszkodliwa dla ludzi i to w najbardziej przekonywujący sposób. Po przetestowaniu witaminy na zwierzętach, napełnił dużą strzykawkę mega-dozą skoncentrowanej Laetrile, którą następnie wstrzyknął sobie w ramie! Może był to drastyczny sposób, ale awanturniczy Dr Krebs ciągle żyje i cieszy sie dobrym zdrowiem.

Witamina jest nieszkodliwa dla zdrowych tkanek z bardzo prostego powodu: każda molekuła B 17 zawiera jedną jednostkę cyjanku, jedna jednostkę benzaldehydu i dwie jednostki glukozy(cukru) ‘zamknięte’ razem. Po to, aby cyjanek mógł stać się niebezpieczny trzeba najpierw ‘otworzyć’ molekulę, aby go uwolnić, trick którego jest w stanie dokonać jedynie pewien enzym, zwany beta-glucosidase, który jest obecny w całym ciele ludzkim w maleńkich ilościach przy czym jego ilość znacznie wzrasta do znacznych ilości ( stukrotnie wyższych) tylko w jednym miejscu: w siedlisku złośliwego narośla rakowego. Tak więc cyjanek bywa jedynie jakby ‘otwierany’ w miejscu, gdzie znajduje się rak, z drastycznymi efektami, które całkowicie niszczą komórki rakowe, ponieważ benzaldehyd ‘otwiera’ się w tym samym czasie. Benzaldehyd jest śmiertelnie niebezpieczną trucizną, która wówczas działa łącznie z cyjankiem, wytwarzając truciznę sto razy silniejszą, niż każdy z nich z osobna. Połączony efekt tych związków na komórki rakowe najlepiej pozostawić wyobraźni. Ale co z niebezpieczeństwem dla reszty komórek ciała? Inny enzym, rhodanese, zawsze obecny w daleko większych ilościach niż ‘otwierający’ enzym beta-glucosidase w zdrowych komórkach, posiada prostą zdolność kompletnego rozdrobnienia i przetworzenia zarówno cyjanku jak i benzaldehydu w produkty korzystne dla zdrowia. Jak można przewidzieć, komórki rakowe nie zawierają w ogóle rodanezu, co pozostawia je kompletnie na łasce tych dwu niebezpiecznych trucizn.

Pokolenia temu nasi eksperci rolni znali już efekt działania beta-glucosidase, tzn. jego zdolność do uwalniania jednostki cyjanku w molekule B 17 ale wydawało się, że istnieje mnóstwo wątpliwości odnośnie sposobu podejścia do problemu. Uproszczonym rozwiązaniem zdawało się wówczas zaklasyfikowanie wszystkich roślin zawierających molekule B 17 jako “ trujących” a następnie zmodyfikowanie ich genetycznie w celu kompletnego usunięcia zawartości nitriloside dla bezpieczeństwa zwierząt. Jednym z klasycznych przykładów tego ‘poronionego’ rozwiązania był przypadek z 1940 r., w którym australijskie owce okazjonalnie zdychały na skutek nadmiaru cyjanku, pochodzącego z białej koniczyny, o której wiadomo było, że zawiera B 17. Pominięto fakt, że większość owiec spożywających tę samą koniczynę pozostawała żywa, botanicy usunęli genetycznie nitriloside z białej koniczyny. Tymczasem owce, które zdechły to było kilka osobników, które degustowały smakowite fuksje zawierające duże ilości ‘otwierającego’ enzymu beta glucosidase, który reagował natychmiast w owczych żołądkach, powodując ich śmierć. Jeśli botanicy zneutralizowaliby kilka fuksji zamiast milionów ton białej koniczyny, byłoby znacznie więcej witaminy B 17 dostępnej dzisiaj dla ludzi poprzez rynek mięsny.

Tak to ogromne ilości witaminy B 17 zostały usunięte z zachodniej żywności i społeczeństwo stoi teraz przed problemem raka o rozmiarach wcześniej nie spotykanych. Jeśli nawet przyjmiemy, że niedobór B 17 mógłby być najbardziej prawdopodobną przyczyną zaistnienia takich warunków, pozostaje wciąż kwestia tego, co robić dalej i jak ów rak rozwija się do formy zagrażającej zyciu.


"Pestka z moreli zawiera witaminę B17, która leczy nowotwór w 100 proc. przypadków, nawet jego najbardziej złośliwe odmiany – twierdzi dr Ernesto Corntrerasa, który w swojej klinice wyleczył z raka wiele tysięcy pacjentów

Witamina B17, amigdalina albo letril – to trzy różne nazwy tej samej naturalnej substancji. Najpierw znaleziono ją w jądrach pestek moreli, potem stwierdzono, że występuje aż w 1200 gatunkach różnych roślin. Najwięcej jednak w pestkach popularnych owoców, takich jak morele, brzoskwinie, nektaryny, śliwki, jabłka, gruszki, wiśnie czy czereśnie. Lecznicze działanie B17 opisano już w egipskich papirusach sprzed 5000 lat, proponując użycie wody migdałowej do leczenia raka skóry. Podobne zapiski o stosowaniu gorzkich migdałów pochodzą z Chin sprzed 4500 lat. W nowożytnej medycynie pierwsze informacje o tym, że B17 skutecznie leczy raka pojawiły się ponad 50 lat temu. Jej gorącym propagatorem był biochemik dr Ernest Krebs. Szacuje się, że od tego czasu około 100 tys. chorych na raka wyleczonych zostało letrilem. Skuteczne działanie B17 udowodniono w niezależnych badaniach w ponad 20 krajach, zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt. Skuteczność wyleczeń sięga prawie 100 proc. pod warunkiem, że pacjent wcześniej nie został osłabiony naświetlaniem czy tzw. chemią. Jednym z najbardziej znanych współczesnych ośrodków leczących letrilem jest meksykańska klinika dra Ernesto Contrerasa Rodrigueza.

Ponieważ B17 jest skuteczna i tania, szybko stała się solą w oku instytucji powiązanych z amerykańskimi koncernami farmaceutycznymi. Letril jest naturalną substancją, tak samo jak zioła. Nie można jej opatentować, więc nie można na niej zarobić. Można natomiast na niej stracić. I to bardzo dużo. Gdyby ludzie dowiedzieli się masowo, że B17 leczy raka, przemysł farmakologiczny poniósłby gigantyczne straty z powodu zaniechania chemioterapii. Skończyłyby się nie tylko zyski ze sprzedaży chemii, ale również nie byłoby przyzwolenia na potężne dotacje na wieczne badania i dopłaty do leków. Nic więc dziwnego, że losy B17 to tajemnicza historia pełna przemilczeń, fałszu, zastraszeń i histerii zamiast rzetelnej naukowej dyskusji.

Kiedy nasze babcie robiły weka na zimę, kładły owoce z pestkami. Nie wiedząc o tym, dostarczały swoim rodzinom B17. Kiedy nasze mamy robiły weka, pestki już wyjmowały, bo wmówiono im, że w pestkach jest cyjanek, czyli kwas pruski. Panika przeniknęła oczywiście z USA. Dlatego dzisiaj tysiące Amerykanów potajemnie wyjeżdża leczyć się do Meksyku... i wraca zdrowymi. Zresztą w Polsce, tak jak i w wielu krajach, nie możemy kupić witaminy B17 w żadnej aptece. Proszę sprawdzić, jak magister za ladą będzie stukała w klawiaturę aptecznego komputera wszystkie trzy nazwy, po czym uśmiechnie się i powie, że nie ma czegoś takiego.

Podstawowym argumentem przeciwko B17 jest twierdzenie, że letril zawiera silnie trujący cyjanek. Jednak witamina B12 również zawiera cyjanek i bez kłopotów można ją kupić w aptece. Nawet bez recepty. O co tu chodzi?

Dokładniejsze badania wykazały, że straszenie amigdaliną nie ma sensu, bo natura w doskonały sposób zabezpieczyła nas przed zatruciem substancją pochodzącą z pestek. Nawet lepiej, bo zabezpieczyła nas podwójnie. Wyobraźmy sobie bandytę dzwoniącego do drzwi i głuptaka wewnątrz, który je zawsze bezmyślnie każdemu otwiera. Właściciele domu wiedząc, że mają głuptaka, zamontują blokadę w drzwiach tak, by ani on, ani bandyta nie mogli otworzyć drzwi. Otóż zdrowa komórka ludzkiego ciała to dom, w którym jest zamontowana taka blokada, i nie ma głuptaka. Chora rakowa komórka to dom, w którym jest odwrotnie – nie ma blokady, a mieszka 3000 głuptaków. Bandytę przed drzwiami obrazuje cyjanek zawarty w B17. B17 to substancja, w składzie której część atomów tak się ułożyła, że tworzy rodnik cyjanku. Rodnik „rodzi" cyjanek wtedy i tylko wtedy, gdy po pierwsze: zetknie się z enzymem otwierającym („głuptak") o nazwie betaglukozydaza i po drugie – nie ma w pobliżu enzymu blokującego o nazwie rodanaza („blokada").

W zdrowych komórkach ludzkiego ciała mamy blokującą rodanazę i prawie w ogóle nie ma betaglukozydazy. Dokładnie odwrotnie jest w komórkach rakowych, gdzie betaglukozydaza występuje aż 3000 razy więcej niż w normalnej komórce i brak jest enzymu blokującego – rodanazy. Zatem gdy letril dostanie się do ludzkiego organizmu, rozchodzi się do wszystkich komórek zdrowych i chorych. W zdrowej komórce zamienia się w glukozę. W rakowej uwalnia cyjanek oraz drugą, równie silną truciznę (aldehyd benzoesowy). Te dwie trucizny niszczą komórkę rakową i tylko ją, a przecież o to chodzi.

Teraz, znając już mechanizm, spójrzmy, jak amerykańska Administracja ds. Żywności i Leków (FDA) starała się odwodzić od letrilu i w jaki sposób nastraszyła nasze mamy. Najpierw ogłoszono, że letril jest bezużyteczny do zabijania raka, bo po wnikliwych badaniach nie stwierdzono w nim cyjanku. Po jakimś czasie, stwierdzono że letril w komórkach rakowych uwalnia cyjanek. Wtedy wydano odwrotny komunikat: skoro letril zawiera cyjanek, jest trujący. Według FDA mamy zatem sytuację, że owszem, B17 zabija raka, ale ponieważ robi to cyjankiem, to „takie niehumanitarne". Ostatecznie jednak FDA została wezwana przed Sąd Federalny, gdzie przyznała, że nie posiada dowodów na toksyczność letrilu. Przeprosin oczywiście nie było, a my nadal jedliśmy kompoty bez pestek.

Nasi dziadowie jedli jądra pestek znacznie częściej. Niektórzy, bo lubili, inni z oszczędności albo biedy. Jedli też często zapomnianą przez współczesnych kaszę jaglaną, zwierającą B17. Do chleba dodawali ziarno lnu rónież zawierające letril. Spożywali mleko i mięso zwierząt, które jadły trawę, zawierającą B17. Współczesne odmiany traw zostały tak genetycznie zmienione, że pozbawiono je letrilu.

Co na to lekarze?
Wielu światowej sławy lekarzy nie boi się leczyć witaminą B17. Jednak nie ujmujaąc wielu zacnym polskim lekarzom większość albo nie słyszała o letrilu w ogóle, albo zapoznała się z fałszywymi informacjami na jego temat, albo zwyczajnie boi się odejścia od narzucanych przez koncerny farmaceutyczne procedur. To trochę tak, jak z ociepleniem klimatu. W Polsce lato jest zimniejsze niż zwykle, ale Polska przyłącza się do walki z ociepleniem klimatu. Straszy się nas ubytkiem lodu na Arktyce (biegun północny), a totalnie przemilcza rekordowy przyrost pokrywy lodowej na Antarktydzie (biegun południowy) itd. itd.
Musimy też wiedzieć, że lekarze są silnie uzależnieni od izb lekarskich, które niepokornym potrafią zabrać uprawnienia do wykonywania zawodu. Chcąc więc znaleźć lekarza, który ma odwagę się wychylić, trzeba szukać wśród emerytów albo tych, którzy mają odwagę przeciwstawić się systemowi.

Od 2 tygodni jem po 15 jąderek z pestek śliwek i nie zauważam żadnych ubocznych skutków. Autor książki pt. „Świat bez raka", mającej wkrótce ukazać się w Polsce, zaleca zjadanie tylu pestek dziennie, ile zjadamy zawierających te pestki owoców (np. jeśli zjadamy 7 śliwek dziennie, to możemy zjeść 7 jąder z pestek). W przypadku choroby dr Krebs zaleca spożywanie około 35 jąder pestek dziennie. Za granicą (np. za pośrednictwem Internetu) można też zakupić letril w tabletkach. Jedna tabletka 500 mg zawiera witaminę B17 w ilości znajdującej się w ponad 100 pestkach.” Arkadiusz Woźniak

Istnieje wiele opublikowanych badań nad Laetrilem, które potwierdzają skuteczność tej substancji – większość z nich pochodzi z lat 50-70 XX wieku. Na początku lat 70 rozpoczęła się nagonka i kampania dezinformacyjna FDA, AMA (American Medical Association) oraz NCI (Nation Cancer Institute) trwająca po dziś dzień, która skutecznie uniemożliwiła jednoznaczne potwierdzenie skuteczności amigdaliny. Na badania kliniczne z prawdziwego zdarzenia, potrzeba często setek milionów dolarów – kto wyłoży takie pieniądze na badania nad substancją, której nie da się opatentować i czerpać z niej zysków?
Jednak dziesiątki tysięcy osób na całym świecie są skutecznie leczone Laetrilem i innymi, alternatywnymi terapiami. Ich świadectwa i fakt, że nadal żyją, mimo wyroku kilku miesięcy życia ogłoszonego przez konwencjonalną medycynę, mówią same za siebie. Amigdalinę stosują kliniki praktykujące terapię Gersona oraz terapię metaboliczną. Oczywiście raka nie leczy się tylko amigdaliną – trzeba koniecznie zmienić dietę, złe nawyki... praktycznie wywrócić dotychczasowe, niezdrowe życie do góry nogami.



Oczywiście zachęcam do zgłębienia tematu i własnych poszukiwań w przepastnych zasobach internetu , zanim podejmiecie jakiekolwiek decyzje odnośnie stosowania "witaminy" b17 w waszej diecie. Do zagadnień zdrowotnych i wszelkich "cudownych" specyfików należy zawsze podchodzić dystansem – niestety jest wiele osób, które żerują na zdesperowanych chorych i ich rodzinach.




Nikogo nie namawiam do zmiany sposobu leczenia, ale moze warto byloby sie zastanowic nad zmiana naszego sposobu zywienia ? Od dawna wiadomo, ze lepiej zapobiegac niz leczyc.
Ja od kilku miesiecy jem pestki i pije len ( samodzielnie mielony len zalewam chlodna, przegotowana woda). Umiarkowane gotowanie i proces obróbki termicznej żywności nie niszczy witaminy B17.



Uwaga na sprzedawcow internetowych!
W internecie mozna znaleźć szereg ofert sprzedazy witaminy b17 jednak w wiekszosci te "cudowne suplementy" nie maja nic wspolnego z B17.


Polecam :
"Świat bez raka. Opowieść o witaminie B17" na You Tube w 6 czesciach.
http://www.youtube.com/watch?v=CcblzGEyub0&list=PLCB0F723E6405DD34






źródła:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tabo
moderator naszego podforum



Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wtorek 2:40:11, 05 Marzec 2013, Wtorek , 63     Temat postu: większość oficjalnych badań to oszustwa? //mysli

no rzeczywiscie, bylby to jakis wyjatkowy niefatr,
gdyby wiekszosc oficjalnych badan to byly oszustwa;
powiedzmy moze, dla podkreslenia skali twierdzenia,
ze wyniki badan sa uznawane za oficjalne dopiero
po udanej replikacji przez wiekszosc
uznanych osrodkow naukowych we wszystkich
kulturach, na wszystkich kontynentach

moze to zreszta nie zabezpieczac nas przed wielkim oszustwem Smile Smile Smile
w koncu czemu rosjanie, amerykanie, anglicy, niemcy, francuzi,
chinczycy i japonczycy, kanadyjczycy, brazylijczyczy, szwajcarzy
norwegowie, finowie, polacy, chinczycy, australijczycy,
i hindusi mieli by sie wspolnie liczyc z tym,
co uznaja za preaparaty lecznicze, a co za trucizny,
w obliczu koniecznosci posiadania jawnych publikcji naukowych
potwierdzonych wieloma jawnymi replikacjami badan?
gdybyz nie publikowali tego jawnie??
gdybyz jakies powazne naukowe pisma przed publikacja
wynikow nie zmuszaly ich do replikacji badan?
gdybyz nauka, a w tym farmakologia nie byla obiektem
"zyczliwych" badan krytycznych kolegow obcokrajowcow
przed wypuszczeniem czegos na rynek, a pozniej zaniechiwanoby
ustawicznych badan nad skutecznoscia podluzna i poprzeczna?
cos dzieki dzialaniom MMF (miedzynarodowej mafii farmaceutycznej)
uleglo w nauce az tak daleko idacym zmianom??

wiadomo, ze swiatowa piata kolumna lobby farmaceutycznego ma
macki nawet w Bhutanie, ale zeby takze w Watykanie, Nowym Jorku,
Rio de Janeiro, na Kremlu, w Pekinie, Delhi Sydney i Brnie?

Taka akcja juz musieliby w skali swiata zarzadzac Obcy na umowe-zlecenie z CIA.

oto za zgoda frament logu czlowieka
chyba jednak swiadomego, ze wiekszosc nieoficjalnych gadan
ma jakas odrobine wieksza szanse na bycie oszustwem, niz
oficjalne, replikowalne w tysiacach powtorzen i osrodkow badania:

[link widoczny dla zalogowanych]

Home > Racjonalo > Witamina w cudzysłowie

To będzie jedna z tych historii o doktorze, który odkrył
nową witaminę, cudowne lekarstwo na najgorszą chorobę
trapiącą ludzkość; lekarstwo, które zawsze było na
wyciągnięcie ręki. I jak to zwykle w tych historiach
bywa, trzeba wszystko brać w cudzysłów — i doktora, i
odkrycie, i witaminę, i leczenie… Ponieważ notka
upstrzona taką ilością cudzysłowów będzie wyglądać jak,
nie przymierzając, portret Najjaśniejszego Pana obesrany
przez muchy, umówmy się, że ja ich nie będę stawiał, a
wy będziecie je sobie dopowiadać, o’kay? To też jedna z
tych historii, w których alarm w Detektorze Bzdetu
zaczyna wyć na cały regulator już od pierwszych chwil. W
marcu TVN24 nadał poruszający reportaż o chorej na
śmiertelnego raka trzustki Róży z Mińska Mazowieckiego.
Lekarze nie dawali jej żadnych szans; jedynym ratunkiem
miała być „nowatorska i bardzo droga” metoda leczenia
witaminą B-17 (nazwa handlowa: Laetrile) w klinice w
Meksyku. Temat został mi podsunięty przez sympatycznego
czytelnika, jednak nie chciałem o nim wtedy pisać
(dlaczego, wytłumaczę pod koniec tekstu). Niedawno o
witaminie B-17 napisano na portalu New World
Order.com.pl (jeśli klikniecie w link, wrócicie na Blog
de Bart — to zemsta adminów NWO za to, że sympatyczny
komentator BdB powiadomił IPN o propagowaniu przez NWO
kłamstwa oświęcimskiego; jedyne wyjście to skopiowanie i
wklejenie linka w nowym oknie lub skorzystanie z linka
przez HideRefer). No, pomyślałem, skoro takie autorytety
medyczne piszą o Laetrile, to chyba jednak czas się nią
zainteresować. Detektor Bzdetu włączył mi się już na
samym początku poszukiwań informacji o Laetrile, przy
czytaniu opowieści o (cudzysłów) odkrywcy (cudzysłów)
witaminy B-17, samotnie walczącym z chemioterapeutycznym
establiszmentem (cudzysłów) naukowcu, (cudzysłów — dalej
już sobie poradzicie bez wskazówek, prawda?) doktorze
Ernście T. Krebsie. Doktorów Ernstów T. Krebsów było
dwóch — Senior i Junior. Krebst Senior, doktor medycyny,
w latach 20. wynalazł oparty na ekstrakcie z pietruszki
cudowny syrop Leptinol, leczący hiszpankę, astmę,
krztusiec, gruźlicę i — last but not least — zapalenie
płuc. Wtedy też nawiązał znajomość z instytucją rządową
zwaną FDA, która skonfiskowała mu zapasy syropku pod
zarzutem wprowadzania nabywców w błąd co do zdrowotnych
korzyści płynących z jego zażywania. Choć Krebs Senior
musiał porzucić syropowy biznes, nie dał się jednak
zniechęcić do poszukiwania lekarstwa na największe
bolączki ludzkości i w latach 40. wynalazł lek na raka o
złowieszczej nazwie Mutagen, a na początku lat 50., już
razem z Juniorem, stworzył swoje opus magnum — Laetrile,
środek oparty na amigdalinie, związku występującym m.in.
w pestkach brzoskwini. Ernst T. Krebs Junior to też
doktor, choć jego droga do tego tytułu była ciężka,
kręta i długa — trwała aż 35 lat. Wyrzucony ze szkoły
medycznej, błąkał się po kilku uniwersytetach, by w 1942
zdobyć z trudem tytuł magistra. W 1973 roku
nieistniejący już dziś mały biblijny uniwersytet w
Oklahomie nadał Juniorowi tytuł doktora po wygłoszeniu
przez niego godzinnego wykładu o Laetrile. Uniwersytet
nie miał co prawda wydziałów naukowych, ale co
zabawniejsze — nie miał też prawa do nadawania tytułu
doktora. Są to jednak detale, nie ma co czepiać się
wykształcenia człowieka, który odkrył dla ludzkości nową
witaminę B-17 (odkrył też wcześniej B-15, która oprócz
raka leczyła również choroby serca). Lepiej czepić się
samej witaminy. Otóż witamina jest z definicji pojęciem
względnym. Witamina to związek chemiczny potrzebny do
prawidłowego funkcjonowania organizmu, którego to
związku organizm nie potrafi sam wytworzyć. Zatem to, co
dla ciebie jest witaminą C, dla twojej zaprzyjaźnionej
fretki nie jest żadną witaminą, tylko zwykłym, do
niczego nieprzydatnym kwasem askorbinowym — fretka
bowiem (jak większość ssaków) wytwarza sobie kwas
askorbinowy w środku, w wątrobie. Doktor Ernst T. Krebs
Junior wierzył zaś, że nowotwory to efekt niedoboru
amigdaliny w organizmie. Dla niego więc w świetle
powyższych rozważań amigdalina mogła faktycznie być
witaminą, ponieważ jej brak w jego mniemaniu powodował
chorobę. Dla reszty świata oczywiście coś takiego jak
witamina B-17 nie istnieje. Czytając tekst na New World
Order.com.pl, musiałem wyłączać alarm w Detektorze
Bzdetu jeszcze kilka razy. Np. kiedy pojawił się
argument ad babcinum mądrościum: Przez cale generacje
nasze babcie zwykły dodawać pokruszone nasiona śliwek,
czereśni, jabłek, moreli i innych roślin botanicznej
rodziny Rosaceae do swych domowych konfitur i dżemów.
Babcia pewnie nie wiedziała, dlaczego to robi, ale
nasiona wszystkich tych owoców są jednym z
najpotężniejszych źródeł witaminy B 17 na świecie. Serio
wasze babcie tak robiły, drodzy czytelnicy? Moje nigdy —
szanowały uzębienie swoje oraz swoich bliskich, poza tym
były zaznajomione z supernowoczesną technologią
ekstrakcji pestek z miąższu, współcześnie określaną jako
drylowanie. Ale co region, to inny zwyczaj. Niedługo
później w tekście z NWO.com.pl pojawia się opowieść o
ludziach z narodu zamieszkującego pakistańską dolinę
Hunza, którzy spożywają ponoć ogromne ilości amigdaliny
i dzięki temu dożywają bardzo późnego wieku, a nowotwory
są w ich społeczności chorobami nieznanymi. To w
rzeczywistości bardzo śmieszna historia. Otóż Hunza
istotnie cieszą się dobrym zdrowiem nawet w podeszłym
wieku, nie ma to jednak związku z pokruszonymi pestkami
w ich dżemach, ale z faktem, że odżywiają się głównie
owocami i warzywami oraz dużo zapieprzają po górach.
Faktycznie do lat 50. nie odnotowano u nich nowotworów,
nie wynikało to jednak z pożerania owoców w całości, ale
z braku na ich terytorium jakiegokolwiek lekarza, który
mógłby zdiagnozować raka (kiedy w połowie lat 50. do
doliny Hunza dotarła ekspedycja medyków z uniwersytetu
Kyoto, bez problemu odkryli u niektórych mieszkańców
chorobę nowotworową). Mit ich długowieczności ma zaś swe
korzenie w latach 70., kiedy dolinę odwiedzili
reporterzy „National Geographic”, poszukujący
długowiecznych społeczności. Hunza nie prowadzą kronik i
nie przywiązują zbytniej wagi do liczenia lat, pytani
więc przez dziennikarzy o wiek bez kozery mówili pińcet.
No dobrze, ale to wszystko śmichy-chichy i głupie
anegdotki, a jakie są fakty, co mówi PubMed? Otóż PubMed
mówi zaskakująco dużo, bo Laetrile to wcale nie żadna
„nowatorska” metoda (bo że bardzo droga, w to nie
wątpię). Swój szczyt popularności przeżywała w USA w
latach 70. (próbował się nią ratować m.in. Steve
McQueen). Szacuje się, że zażywało ją 70 000 chorych
Amerykanów. Efekty? Żadne. W 1978 r. Narodowy Instytut
Raka rozesłał prośby o zgłoszenie przypadków
obiektywnego polepszenia po kuracji witaminą B-17 do 385
000 lekarzy, 70 000 innych osób zajmujących się opieką
zdrowotną oraz do stowarzyszeń propagujących stosowanie
Laetrile. Mimo tak zmasowanej akcji otrzymano jedynie 68
zgłoszeń, z których po przeanalizowaniu za uwieńczone
sukcesem uznano sześć (analiza przypadków dokonana była
z rygorem ślepej próby — eksperci nie wiedzieli, czy
opiniują historię chorego poddanego zwykłej
chemioterapii, kuracji Laetrile czy nie otrzymującego
żadnej pomocy). W 1982 r. w kilku amerykańskich
szpitalach (w tym w renomowanej Mayo Clinic)
przeprowadzono eksperyment na 178 chorych, poddając ich
tzw. terapii metabolicznej, w której skład oprócz
Laetrile wchodziła specjalna dieta, enzymy i witaminy.
Efekt? Żaden, porównywalny do braku jakiejkolwiek
terapii. A właściwie nie żaden, tylko wręcz negatywny: u
niektórych badanych wystąpiły objawy zatrucia cyjankiem.
Nie wspomniałem, że kuracja amigdaliną może prowadzić do
zatrucia cyjankiem? Ale ze mnie gapa! Oczywiście, że
może prowadzić, co tylko utwierdza w przekonaniu, że
jeśli sięgać po (cudzysłów) medycynę alternatywną, to
najlepiej po homeopatię. Przynajmniej człowiek nie zrobi
sobie krzywdy. Zainteresowanie witaminą B-17 w Stanach
wygasło pod koniec lat 80. Dziś co jakiś czas ktoś
trafia do więzienia za handel Laetrile — w 2003 r.
przytrafiło się to np. Jasonowi Vale, mistrzowi świata w
siłowaniu na rękę, prowadzącemu firmę Chrześcijańscy
Bracia. Zaprawdę, czasem życie pisze najdziwniejsze
scenariusze. Poupadały te wszystkie meksykańskie
kliniki, które leczyły naiwnych witaminą B-17. Zostało
ich raptem kilka, m.in. ośrodek o cynicznie szczerej
nazwie Oaza Nadziei, do którego pojechała Róża. Właśnie,
dlaczego nie chciałem wtedy pisać o Róży? Nie trafiła do
mediów z powodu swojej choroby, ale z powodu heroicznej
kampanii na rzecz jej uratowania, którą rozkręcili jej
najbliżsi. Cały Mińsk Mazowiecki zbierał na wyjazd Róży
do Meksyku, w salonach fryzjerskich i cukierniach
wystawiano skarbonki „na Różę”. Mistrz kickboxingu
podarował swój pas na aukcję. Organizowano koncerty
charytatywne. Zgłosiła się fundacja z Wrocławia i udało
się, uzbierali na podróż do Oazy Nadziei. Taka sytuacja
rodzi pytania, których chyba nie powinno się głośno
wypowiadać, przynajmniej nie wtedy. Co można powiedzieć
ludziom, którzy wspólnie starają się pomóc sąsiadce, nie
wiedząc, że zostali oszukani? Czy jeśli w przyszłym roku
WOŚP będzie zbierać na magiczne różdżki leczące
Morgellony, zmieni to coś w ocenie motywacji ludzi
wrzucających datki do puszek? Czy wrzucić samemu? Czy
powinno się przekazywać 1% na rzecz dziecka z autyzmem,
którego rodzice rujnują się na kosztowne, choć
bezwartościowe terapie suplementacyjne? Nie umiałem
wtedy pisać o Róży, bo to nie był czas. Jeśli jest coś
dobrego i godnego szacunku w tej historii, to jest to
płynąca od obcych ludzi chęć pomocy, której doświadczyła
Róża i jej bliscy. Teraz mogę już pisać, ta historia już
się skończyła, a skończyła się tak, jak zwykle kończą
się takie historie. Po tygodniach niepotrzebnych
dodatkowych zabiegów, badań i tułaczki Róża zmarła w
hospicjum w San Diego, daleko od domu. Przy pisaniu
tekstu korzystałem przede wszystkim (można nawet
powiedzieć, że rżnąłem) ze znakomitego artykułu „Wzlot i
upadek Laetrile” na Quackwatch. O micie długowiecznego
ludu z doliny Hunza możecie poczytać na
longevity.about.com i w piśmie „CA: A Cancer Journal for
Clinicians”. Streszczenia wyników badań nad Laetrile
znajdziecie jak zwykle w PubMedzie: 1, 2. Historię walki
Róży z rakiem zebrano na poświęconej jej stronie. PS. W
komentarzach jeden z obrońców B17 obala wyniki
oficjalnych badań poświęconych amigdalinie następującym
argumentem: Niejaki dr. James Cason z University of
California w Berkeley przetestował część substancji
używanych w badaniach prowadzonych przez NCI [Narodowy
Instytut Badań nad Rakiem] na temat amigdaliny i okazało
się, że substancje te nie zawierały amigdaliny. I to
prawda. James Cason faktycznie ogłosił taki sensacyjny
wynik swoich eksperymentów z próbkami Laetrile. Gdzie
ogłosił? W jakimś recenzowanym, poważnym piśmie? W
jakimś nierecenzowanym piśmie? W biuletynie uczelnianym?
Nie. Wspomniał o tym w swojej autobiografii. Należy też
dla przyzwoitości wspomnieć, że James Cason był wielkim
zwolennikiem B17 i uważał ów specyfik, wbrew wszelkim
wynikom badań i zdrowemu rozsądkowi, za znakomity lek na
raka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ekscentryczka
pisarz stopien III 400 postow



Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 11:14:24, 05 Marzec 2013, Wtorek , 63     Temat postu:

Nikt nie musi zgadzac sie ze mna, nie musi sie opierac na tym, co ja mysle o witaminie B17. Jak juz napisalam wyzej kazdego odsylam do wlasnych poszukiwan, wlasnych przemyslen I wlasnych wnioskow na temat skutecznosci czy tez bezuzytecznosci witaminy B17. Proponuje jednak aby kazda wiedze (nie tylko medyczna) podpierac pracami ludzi majacych przynajmniej podstawowe wyksztalcenie w danej dziedzinie.


Panie Tabo dziwie sie... w dziedzinie (jakby nie spojrzec) medycznej podaje Pan wklejke z bloga autorstwa Pana, ktory sam o sobie pisze tak:

“Przerwałem studia po roku, na maturze miałem niby dobre stopnie, ale nie oddali mi świadectwa w dziekanacie, bo nie rozliczyłem się z biblioteką, więc nie mam nawet jak tych dobrych stopni udokumentować. Cała moja wiedza opiera się na tym, co wyguglam. Kompulsywnym sprawdzaniem statystyk bloga wypełniam czarną, zimną pustkę swej samotnej, bezcelowej egzystencji, a w wyniku nierozwiązanych kwestii z figurą ojca mam nabożny stosunek do wszelkiej maści naukowców, lekarzy i osób z tytułami naukowymi.”
( zrodlo [link widoczny dla zalogowanych])

A opinia o nim samym w sieci jest znana nie od dzis:
“Autor bloga Bart cieżko pracuje wyśmiewając u siebie (również w innych miejscach w necie) wiele tematów poruszanych i na tym forum, np. metodę Ahkara, Słoneckiego, homeopatię, prof. Majewską, rodziców antyszczepionkowych, w tym także tych z ciężko poszkodowanymi dziećmi: autystycznymi, z padaczką itd.
Zna się świetnie na wszystkim”

“On jest uzależniony od popularności, zrobi wszystko aby być na topie. Kiedyś był piewcą teorii spiskowych wszelkiej masci, teraz jest ich najgorętszym krytykiem
Nie zdziwię się jeśli za chwilę zarzuci obecne tematy i ujawni się jako ciemiężony gej by po pewnym czasie zrobić zwrot i wypinac pierś jako wszechpolak.
On jest elokwentny ale jego postawa zalezy od ilości wejść. „Oglądalność” spada to zmiana frontu, blog(i) musi być na topie, nie ważne jak.”


Zainteresowanych tworczoscia tego Pana zachecam do lektury bloga podanego wyzej przez Pana Tabo.

Rozumiem doskonale, ze wszystko o witaminie B17 moze sie w efekcie koncowym okazac bzdura. Dlatego zostawiam to Waszej ocenie. Jednak radze nie sugerowac sie ani moja opinia, ani opinia domoroslych przesmiewcow. Polecam poprzec badz obalic teorie o B17 w oparciu o prace ludzi, ktorzy maja ku temu chociaz elementarne wyksztalcenie.

Pozdrawiam serdecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tabo
moderator naszego podforum



Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czwartek 13:17:50, 07 Marzec 2013, Czwartek , 65     Temat postu:


"w dziedzinie (jakby nie spojrzec) medycznej"
...
a to Pan Tabo
przeprasza

wlaczajac detektor bzdetu
nie zamierzal celowac az tak wysoko
by rzucac sie na spoleczne dowody slusznosci

jakby nie spojrzec
trudno by bylo zacytowac tu
periodyk medyczny

plasujacy sie na polce z artykulami serio
o witaminach
B15, B16, B17, B18, B19, B20, B21 ... B3217 itd.

prosze o wybaczenie
to sie nie powinno w ogole wydarzyc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waldemaro
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 23 Wrz 2013
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Mezczyzna

PostWysłany: Piątek 0:29:47, 08 Listopad 2013, Piątek , 311     Temat postu:

Nie we wszystkie źródła możemy wierzyć. Moje spostrzeżenie jest jednak takie - ostatnio bardziej przekonuję się do medycyny niekonwencjonalnej, niż do konowałów po studiach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
KaniaMonic
pisarz tylko jednego postu



Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mezczyzna

PostWysłany: Niedziela 15:22:10, 28 Grudzień 2014, Niedziela , 361     Temat postu:

Medycyna naturalna opiera się na podstawowej zasadzie charakterystycznej dla wielu rodzajów medycyny alternatywnej – na utrzymaniu równowagi. Akupunktura, tai chi i inne formy medycyny naturalnej mają na celu wprowadzenie ciała pacjenta w stan równowagi, który w teorii może wpłynąć pozytywnie na zdrowie. Należy uwzględnić tę zasadę balansu, kiedy rozważamy podjęcie leczenia drogą medycyny niekonwencjonalnej, która budzi wiele kontrowersji w środowisku lekarzy medycyny tradycyjnej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna ->

2233 Forum: Gorace tematy
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin