Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

WSPOMNIENIA Z DEPRESJI, POWTÓRKA Z PROBLEMÓW RAZ JESZCZE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mona
pisarz powyzej 70 postow



Dołączył: 29 Maj 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lublin

PostWysłany: Wtorek 0:34:03, 29 Czerwiec 2010, Wtorek , 179     Temat postu:

Czyli z tym twoim zamąż pujściem to tak na poważnie?? Fajnie!! Gratuluje i oczywiście życze szczęścia!Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
golka
wielki mistrz pisarstwa stopnia V 1000



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 1152
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: BYDGOSZCZ
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 10:27:04, 29 Czerwiec 2010, Wtorek , 179     Temat postu:

hej kochana! gdzie jestes bo sie zaczynam martwic...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Avanti28
pisarz powyzej 40 postow



Dołączył: 17 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avanti.lost@gmail.com
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 19:23:16, 29 Czerwiec 2010, Wtorek , 179     Temat postu:

HEJ WITAJCIE (:

nie odmeldowałam się ostatnio ale robię to teraz ponieważ jestem na przysłowiowym finiszu ale jeszcze tylko ten ostatni najważniejszy egzamin do którego troszkę zakuwam, i codziennie powtarzam sobie: ,,wytrzymaj jeszcze trochę wytrzymaj nie poddawaj się"i tak brnę przed siebie dzień po dniu, ratując po drodze chore kotki i zagubione jaskółki (:, oj to wesele (; jeszcze się trochę odwłóczy (: ale pewniej już bliżej jak dalej (: coś się skończy coś nowego się zacznie. a ja w głowie mam pełno wykrzykników nie narzekaj!, nie martw się!
uwierz w siebie! optymizmu! za każdym razem czuje się jak taki strudzony Syzyf który pcha swój kamień pod górę i jak mu się uda dobrze podepchnąć to kamień mu nie spadnie Very Happy, ale u mnie ten kamień oznacza wszystkie smutki które mnie dopadają które próbuje od siebie odepchnąć, dlaczego nie umiem się cieszyć z moich sukcesów, choćby najbardziej błahych nie wiem... ciągle wykonuję jakąś ,,ciężką robotę po coś" i widzę że nie ma we mnie ani krzty zadowolenia... ... może to zmęczenie...
z teściową zobaczę się po mojej obronie, postanowiłam ze teraz ta obrona jak do niej dojdzie mam nadzieje oczywiście, to pierwszy albo drugi weekend się z nią zobaczę... Pewnie będzie zajęta tysiącem spraw naraz i nie będzie miała czasu pogadać... zresztą czy ja na to czekam też nie wiem.. ostatnio zdałam pytanie mojemu chłopakowi często go jednak nie zadaję, porcjuję takie pytania (: ,,co mówi teściowa" to powiedział mi że ,,chyba jednak bym nie chciała wiedzieć" ... wiec nie dowiedziałam się co myśli i ,,mówi wielki brat" (: mogę tylko przypuszczać ze jej stosunek do mnie nadal się nie zmienił.. jak poznałam mojego faceta, poznałam któregoś dnia jego mamę, myślałam że mam do czynienia z osobą o wysokim poziomie empatii, opowiedziałam jej parę urywków ze swojego życia bo temat mojej przyszłości jeszcze był na czasie niestety, otrzymałam moc współczucia, ponieważ mój facet ma brata niepełnosprawnego, tym bardziej miałam wrażenie że ta kobieta naprawdę mnie rozumie. okazało się ze nie a nawet przykleiła mi etykietkę chorej, i sprawdzała mnie na każdym kroku pod każdym względem czy się nadaje na dobrą zonę i na gospodynie domową... tak jest do tej pory... często jak ją czymś zaskoczę potrafi powiedzieć ekstra super, ale to tylko na chwilę, bo ona ciągle ma w świadomości opinie którą mi początkowo wystawiła i jeśli według jej mniemania coś jest nie tak.. to nie powie tego wprost ale da do zrozumienia.. ,,pokaże jak coś się powinno według niej". za jakiś czas pewnie będę znała odpowiedź na to czy mój facet wybierze mnie, czy będzie potrzebował matki która jest dla niego wzorem idealnej kobiety, która ma więcej siły niż on sam. taka jest niestety prawda. ... moim zadaniem jest się przekonać czy zwycięży pomiędzy nami miłość i zrozumienie, czy inne priorytety materialne staną się ważne ponad wszystko. dzisiaj piszę że jestem ciekawa a za jakiś kawałek czasu pewnie już będę miała co pisać na ten temat (: wiem tylko jedno, czuję dystans do tej kobiety, i wewnętrznie mam uczucie jakby on nie był do przełamania, coś mnie od niej odrzuca. nie rozumiem ludzi którzy chcą być akceptowani nie potrafią akceptować innych... ale psychologia osobowości to nie moja działka (: pozdrawiam i do usłyszenia niebawem (: o weselu dam znać (;


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mona
pisarz powyzej 70 postow



Dołączył: 29 Maj 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lublin

PostWysłany: Wtorek 22:07:12, 29 Czerwiec 2010, Wtorek , 179     Temat postu:

UUUU maleńka to czeka cię wojna domowa z "mamuśką"! Wspułczuje... Ja też miałam z moją ciężko... Próbowałam ją polubić i zrobić na niej jakieś pozytywne wrażenie...
No cóż ona ma inny styl życia, i jaki kolwiek problem który zrobił mój mąż to oczywiście była moja wina.Moja teściówka nie zna niestety polskiego... Nauczyłam się tureckiego. Umiem go na tyle że po ostatniej wizycie u teściów niewytrzymałam i powiedziałam jej co myśle... Ale była zła... Zwyzywała mnie od najgorszych- nie mogłam pozostać jej dłużna i nazwałam ją starą turecką , zacofaną czarownicą... I tak od dwóch lat mam spokuj. Choć odradzam tobie konfrontacji z twoją. mnie od mojej dzieli szmat drogi, a ty zapewne nie masz zbyt daleko. Ale nie poddawaj się zbyt wcześnie. Wkońcu chcesz ułożyć sobie życie z ukochanym. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Avanti28
pisarz powyzej 40 postow



Dołączył: 17 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avanti.lost@gmail.com
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Piątek 9:52:18, 02 Lipiec 2010, Piątek , 182     Temat postu:

wszystko było by pewnie inaczej, gdyby mój chłopak zdecydował się na mieszkanie oddzielne, wiesz wynajęcie, mieszkanie w blokach co kol wiek, byle by dalej od rodziców, ale on jest zagorzałym miłośnikiem przyrody, prace ma również z tym związaną, więc nie chciał się od tego odciąć, i podjął decyzję o budowie domu, rodzice mu w tym oczywiście pomogli i pomagają nadal, mam świadomość tego że nigdy nie powiem że to jest moje, ponieważ ich bardziej może do tego zmusiła konieczność, bo mieli malutkie mieszkanko i dwóch dorosłych synów, którzy muszą też mieć jakieś swoje życie, i ten budowany dom, jest właśnie dla nich. Jak to będzie wyglądało w praktyce nie wiem. z rozmów z moim chłopakiem wynika iż mamy tam zamieszkać razem z jego bratem tylko ze jego brat zajmie górę a my dół, czy jakoś odwrotnie, i plany są takie aby rozpocząć jakąś działalność, czyli np uprawianie krzewów ozdobnych, borówki amerykańskiej, i już w tym kierunku zostały poczynione pierwsze kroki, zobaczymy czy to przejdzie. ileś już tam czegoś sobie wyhodował, i ja mam się nauczyć mu w tym pomagać. nie wiem jak to będzie wyglądało w praktyce. Dlatego na razie z tym ślubem to jest tak pi razy drzwi, na razie przynajmniej, ja teraz kończę studia, muszę znaleźć jakaś pracę żeby odbić się od dna.
w środę mam komisje lekarską także będę wiedziała jaka jest moja sytuacja dalej. na razie to wszystko dla mnie jest takie nie jasne, "mieszkając,, z moim chłopakiem, tak nieraz widzę jak przyjeżdża do mnie na weekend, tak widzę że mieszkając osobno od rodziców dali byśmy sobie radę bo się rozumiemy, akceptujemy swoje niedoskonałości, mamy wiele podobieństw, i nasze plusy jego i moje są nam potrzebne. nie wiem jak będzie tam. na pewno chcemy ze sobą być kwestia jest siły przeciwstawienia się ,,złym mocom" z zewnątrz. czy być dobrej myśli... nie wiem... jak widzę różne specyficzne zachowania swojej teściowej... to trudno wydobyć z siebie dobre myśli... to już jest 7 lat ona do tej pory swojemu synowi potrafi powiedzieć szukaj sobie innej dziewczyny.. to już wiadomo że nie będzie miedzy nami dobrze. Ja postawiłam z kolei sprawę jasno wobec swojego chłopaka, albo będziesz chciał żyć z mama albo ze mną. on z kolei podkreśla że jest to jego wybór, i ona nie ma prawa ingerować, ale to robi nadal. więc ten problem będzie się przewijał. mojego chłopaka mama jest nastawiona na byt na dobrobyt, potrafi powiedzieć że ludzie im zazdroszczą że maja taki fajny domek, że im się tak dobrze teraz wiedzie. Ona żeby mogła to by ziemie drapała jakby dało by się to spieniężyć. Dlatego w jej mniemaniu jej syn powinien mieć dziewczynę na takim samym poziomie materialnym, a nie schorowaną bidną sierotkę, która ma mu zmarnować życie. to jest jej teza. Mój chłopak nie jest jakimś ideałem, tez ma wady, tez go zaakceptowałam, tez pewnych rzeczy będziemy musieli się razem uczyć, bo on jak na mężczyznę dojrzałego z pewnymi sprawami jest w tyle. a ja też chce mieć z niego pomoc. a jego mama potrafiła powiedzieć, on to nic nie umie, wiec ja mam być jakąś perfekcjonistką tylko dlatego że ona go niczego nie nauczyła, aby tylko zarabiać pieniądze. Ja jako kobieta jestem świadoma swoich obowiązków na takim poziomie na jakim się nauczyłam wiem że muszę posprzątać uprać uprasować ugotować, ale moja rola nie będzie się jedynie do tego sprowadzać. mój chłopak tego nie rozumie, inaczej to rozumie mówi ,,jak ty tego nie będziesz robić to ja to będę musiał robić, to co ty będziesz robiła" już odzywają się geny mamusi bo u niego wszyscy w domu coś robią. A może ja będę chciała związać swoje życie z pedagogika niż z uprawami roślin. Będą konflikty jestem tego świadoma, ale po to są żeby je rozwiązywać wiec albo w lewo albo w prawo. ja się już nie wypowiadam na ten temat, że chciałabym aby mój chłopak też ,,potrafił zrobić coś z niczego" (tym bardziej że ja nie mam ojca, nam nie ma kto pomagać, roboty chłopskie same wykonujemy), a nie tylko podkreślać w kółko że jego mama to potrafi - do pewnego czasu tak było, i udało mi się go sprowadzić trochę na ziemie, bo mylił mu się strasznie obraz mamy z żoną. ja też jestem wychowana przez postawę nadopiekuńczą rodziców, jest mi z pewnymi rzeczami trudno, nie jestem asertywna, czasami boję się ponosić konsekwencji nietrafnie podjętych działań, czasami potrzebuje mieć dzień, kiedy nic nie będę musiała robić tylko się wypłakać do poduszki. Gdy będę tam mieszkać to będzie coś innego, a ja chcę w tym wszystkim pozostać sobą z tymi umiejętnościami które nabyłam, i z tymi cechami jakie mam i nie chcę być pod ocena i obserwacją tej pani. Ja też mam jeszcze matkę, można powiedzieć że teraz dopiero przechodzę prawdziwa szkołę usamodzielniania się tak naprawdę bo ponoszę większą odpowiedzialność za wszystko co jest związane z życiem domowym, funkcjonowaniem niż kiedykolwiek. jest trudno ale tak trzeba bo to ma wpływ na kształtowanie się mojej osobowości. Czegoś się uczę.
Mój facet ma dobry kontakt z moja mamą i z moja rodziną, już teraz nawet jest zmiana: mój brat z nim pogada bo był w stosunku do niego zamknięty i obojętny, dzięki temu moje stosunki z rodzeństwem trochę się poprawiły a było bardzo źle) wcześniej też mama miała różne dylematy, tez niepokoiły ja różne jego postawy, sadzę ze nadal ma jakieś obawy, ale one się zmniejszają, bo jej stosunek do niego ulega zmianie, np ostatnio powiedziała ze bardzo lubi z nim rozmawiać, bo on jest otwarty. tak jest bo ja nieraz zasypiam a w tle słyszę jeszcze jakąś rozmowę na temat tragedii smoleńska albo rodziny mojego chłopaka (:
także ten strat w samodzielne życie razem jeszcze będzie trzeba dograć, mamy przed sobą jeszcze wiele pracy i wiele trudności do pokonania (: .. dzisiaj znalazłam taka fajna książkę w KDC w katalogu, zrób to sam w ogrodzie, myślę że mu te książkę sprezentuje, (lubi czytać) bo to jest połączenie umiejętności praktycznych w połączeniu z jego zainteresowaniami (: może uda mi się w nim smykałkę do innych rzeczy obudzić, niż tylko pracę która daje mu tylko pieniądze i zmęczenie. (tutaj jest taka sytuacja że dom musi zostać wykończony), ale zanim zacznie się ten dom wykańczać, to ja nie chcę żeby mój facet się wykończył, mówi: teraz jestem młody to mi się chce później mi się nie będzie chciało. ale realia tego wyglądają inaczej, bo on przyjeżdżając do mnie na weekend musi odespać i odpocząć to praktycznie dwóch dni nie ma, w niedziele musi odjechać wiec załapiemy się na jakiś spacer w znane miejsca i to wszystko. wiec zaczęłam zwalczać te rutynę, dzięki temu, miałam okazje być już w zoo, zabrałam go na swoja uczelnię, nawet przejechaliśmy się na karuzeli, co było w ogóle nie do wyobrażenia bo poleciał tekst że st..d.. i jej się karuzeli zachciewa. mój wiek niestety mija się z moim wyglądem, a on żeby poczuć się lepiej powinien z tego skorzystać (:, potem po karuzeli słyszałam już inny tekst (: wow jaki czad zaszaleliśmy, ale miałaś pomysł w ogóle zmiana o 180 stopni (: no ale dwa dni było pracy nad tym żeby go do czegoś zachęcić. ciężko mi było bo musiałam też podkreślać znaczenie jego pracy, wczuć się rzeczywiście trochę w jego zmęczenie. współczuć mu. potem chciałam by on się poczuł w mojej roli, jak to jest jak ja siedzę w domu, i czekam dwa tygodnie na niego zamknięta w 4 ścianach bo wiem ze poświeci mi swój czas. Siła perswazji okazała się skuteczna jednak (:, lobię z nim negocjować, bo zawsze jest przy tym fajna zabawa, rozmawiamy o swoich korzyściach i stratach, nieraz tak jest że nic nie wskóram, bo limit jego dobroci wyczerpuje się wtedy gdy przypomni sobie że pewne moje zachowania wynikają z tego że jestem uparta (: ,,muszę mieć to co chcę" wiec uczę się kompromisu przy nim. wie że nie lubię z nim kłótni, bo mnie jego przyjmowane sztywne postawy osłabiają. dlatego nieraz mówię mu żeby przestał bo za chwile ja się rozstroje a nie mam takiej potrzeby. później już pada jakiś żart i jest spokojnie, pytam się go jak mi się włącza nerwówka, dlaczego taki jesteś, to on bo taki właśnie jestem, nieraz z bólem serca muszę powiedzieć mu ,,to daj mi spokój i przestań się ze mną męczyć" to powiedział mi żebyś nie wykrakała. (ale dopiero dwa razy nie tak dawno to usłyszałam na tak długi czas, przeważnie podkreśla to że chce być ze mną, raz mieliśmy poważną sytuację i byliśmy na pograniczu rozstania, szkoda ze takie rzeczy się pamięta bo stało się to również w lipcu w w moja obronę dwa lata temu, teraz mam nadzieje ze ta będzie miała nieco inny charakter tym razem ja ustalałam jej przebieg). No i tak to aktualnie na ten moment wszystko wygląda pomiędzy nami. A teraz czekam na opis twoich doświadczeń z twoim facetem, może masz inne ciekawsze rodzaje strategii Very Happy pozdrawiam cieplutko Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mona
pisarz powyzej 70 postow



Dołączył: 29 Maj 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lublin

PostWysłany: Piątek 22:42:49, 02 Lipiec 2010, Piątek , 182     Temat postu:

Witaj!Z tego co wyczytałam to wnioskuje że matka twojego chłopaka miała bardzo duży wpływ na niego od maleńkości. Odnosze wrarzenie że od zawsze wpajała mu pewne wartości które ukształtowały w nim pewien wizerunek - wizerunek kobiety wzorowany na modłę mamusi... Mama chciała dobrze, i zapewne dalej chce- niestety nie zauwarzyła że chłopak jest już dorosły i ma własne zdanie co i sam wie czego pragnie w życiu. Musicie być zupełnie różni od siebie- a, jak wiadomo przeciwności się przyciągają. Przykładem jestem ja i mój turek...
Poznaliśmy się 7 lat temu. Pochodze z maleńkiej miejscowości ( stary PGR) tam po prostu nic nie ma. Wychowywałam się w szklanych warunkach... Ciągle byłam grzeczna, słuchałam rodziców itd... Męczyło mnie to , bo nie miałam prawa głosu- i to w żadnej kwesti.
Gdy miałam naście lat wpadłam na pomysł że " dam noge" przy pierwszej nadażającej się okazji... Wiem to bardzo głupie- ale wtedy nic nie wiedziałam o świecie. Byłam bardzo głupią i naiwną dziołchą... Z moim mężem poznała mnie moja mama... Poznaliśmy się przez przypadek. i po 2 miesiącach znajomości orzeniliśmy. Wiem co można sobie o mnie pomyśleć... Ale chyba nie żałuje. Owszem są chwile kiedy mam dosyć, ale mam zbyt miękkie serce a zbyt twarde siedzenie... Ciężko nam i nie mam zbyt licznego grona znajomych, Dużo przyjażni się rozpadło z powodu mojego związku i odwiecznych przeprowadzek. Jednak kocham tego mojego wariata,,,
Piszesz że nie wyglądasz na swój wiek? No to jak? Ja wygłądam na mniej niżmam. A mam 26. Miałam nawet kiedyś przygode z tym... Mieszkaliśmy jakiś czas w Niemczech. Mojego męża i mnie zatrzymała kiedyś straż graniczna- miałam wówczas 22 lata- Policjanci osądzili mnie o jakieś prawe dokumenty tożsamości- stwierdzili że dziecko wyglądające na 12 lat nie może posiadać dokumentów oboby pełnoletniej... I tak jest do dziś dalej wyglądam na smarkule...
Wracając do twojego postu, Nie patrz na to czego oczekują od ciebie inni. Zajmuj się tym czym chcesz i co da ci radość. Nie znasz się na sadownictwie i wcale nie musisz. dopiero jesteś na 'starcie" . Musisz sama odnależć to coś. Powodzenia!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Avanti28
pisarz powyzej 40 postow



Dołączył: 17 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avanti.lost@gmail.com
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 20:24:23, 28 Lipiec 2010, Środa , 208     Temat postu:

Hej witajcie, dawno mnie nie było ale musiałam odpocząć po intensywnej nauce, i zawakacjowałam trochę u mojego faceta, no i mam podstawę teraz żeby wrócić do tematu (: otóż ja z radością o tym że udało mi się obronić mgr, i szczerze mówiąc myslałam o dalszej nauce a teściowa teraz to musicie pomyśleć o jakimś ślubie... skłonił się do podjęcia decyzji z nas po raz pierwszy... no wiec ja na te słowa: wie pani, prawda jest taka żeby podjąć taka decyzję musimy sprawdzić się pomieszkać ze sobą, gdyby w razie coś nie wyszło, po co komplikować sobie życie, poza tym jak to w rodzinie wiadomo każdy ma z domu wyniesione inne przywileje więc na pewno nie chciałbym abyśmy wchodzili sobie w drogę, a ona na te słowa: ,,dom jest na jej syna, że tylko my będziemy w nim mieszkać oni wyszykują sobie to co maja im to wystarczy, może na starość dopiero to już od nas zależy czy im jakiś pokój wyszykujemy, i maja również w planie postawić gospodarczy... także postanowiłam w końcu wobec niej być otwarta i powiedzieć czego się obawiam o czym myślę. miałam w końcu okazję porozmawiać (: myślę ze teraz odważniej będę podejmować z nią takie rozmowy (; niebawem kolejna wizyta u teściów (: a tak ogólnie bywa różnie, dopisuje mi zmienny nastrój ale jest nie najgorzej, jest wiele myśli które mi zaprzątają głowę, nadmieniłam o tym w odpowiedzi n post białhego... chciałabym po prostu wiele rzeczy jeszcze w życiu jakoś rozsądnie poukładać.. może się kiedyś uda. pozdrawiam (:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Avanti28
pisarz powyzej 40 postow



Dołączył: 17 Cze 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Avanti.lost@gmail.com
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 20:36:36, 28 Lipiec 2010, Środa , 208     Temat postu:

hej no no wykrakałyście (: byłam niedawno n odpoczynku u teściów (: po obronie mgr, ja do teściowej z radosną nowiną,a kobieta w te słowa: teraz starczy tej nauki musicie w końcu o jakimś ślubie pomyśleć, niestety jest to nasza decyzja (; a ja jestem na dystans do jej szczerych intencji, to pewnie jeszcze się zejdzie Very Happy poza tym jeszcze mam sporo dylematów, odnośnie decyzji na które chyba nie wiem czy jestem wystarczająco gotowa na ten moment (..) no cóż niebawem następna wizyta u teściów> a ogólnie jestem w nastroju zmiennym ): pozdrawiam napiszcie co ciekawego u was (: pa buziii>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bialyh2o
pisarz powyzej 70 postow



Dołączył: 20 Maj 2010
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mezczyzna

PostWysłany: Środa 22:23:41, 28 Lipiec 2010, Środa , 208     Temat postu:

Pamiętaj o znakach Smile o któych napisałem, ja widzę odrazu Jaskółka wleciałą za szafę pomogłaś jej. Odpowiedź kogo już nie pamiętam ? hi hi Smile To weselicho będzie jak trzeba Rozjeżyj się wokół a sama zobaczysz co masz robić Smile Pozwól życiu powiedzieć czego chcę dla ciebie Ja życzę powodzenia i pamiętaj kieruj się sercem duszą i rozumem to wszystko gdy ze sobą współpracuję jest cudownie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin