Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

TWORCZOSC Z NASZYCH SERC I DUSZ ----WIERSZE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sobota 15:20:12, 02 Wrzesień 2006, Sobota , 244     Temat postu:

"Dla D_ed"

Tyle ciepla mialas w sobie
gdy prosilam o rozmowe
Wyczerpalas sily swe
pomagajac wlasnie mnie.
Wciaz wspominam Twoje slowa
Nikt powtorzyc ich nie zdolal..
Dodaly mi wiary, otworzyly oczy
Podniosly mnie z wielkiej rozpaczy wsrod nocy
I na tym nie koniec Twego wysilku
Pozostalas ze mna uparcie - bez spoczynku..
Mowilas, pisalas, wciaz dobre slowa mi slalas
A ja...
Sluchalam, czytalam i coz nie kryje-cicho plakalam.
I nagle zamilklas..Pytalam - coz sie stalo?
Wiedzialam, ze cierpisz..
Lecz dobrych slow by Ci poslac..brakowalo..
I ja umilklam w ciemnosciach dobrze nam znanych
myslac o ludziach przez "ciemnosc" niepokonanych.
Czas dla mnie sie zatrzymal..czekalam i czekalam..
Nadzieja i wiara zludzeniem sie stala.
W tym niespodziewanie powrocilas do swiata!
Och nawet nie wiesz jaka radosc mi sprawilo
uslyszec wiadomosc, ze zycie sie w Tobie obudzilo.
Juz nie ludze sie z nadzieja, ze zabladzisz i nie trafisz..
Moja wiara podpowiada, ze juz zyc potrafisz.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LAKILAK36!
Gość






PostWysłany: Niedziela 9:41:07, 03 Wrzesień 2006, Niedziela , 245     Temat postu:

Zalozylem ten temat ijuz jestem zadowolony tylko mam prosbe GOSCIU ujawnij sie bo twoje wiersze sa bardzo tworcze chcialbym z toba porozmawiac czekam na ujawnienie sie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Niedziela 11:40:19, 03 Wrzesień 2006, Niedziela , 245     Temat postu:

Witaj Lakilak36, bycmoze kiedys porozmawiamy....pozdrawiam....
Dzieki...za ocene..
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Niedziela 11:57:53, 03 Wrzesień 2006, Niedziela , 245     Temat postu: Poprawka do wiersza "Do D_ed"...

Wybaczcie czytajacy te strone. Taka ze mnie poetka marna, ze czasami robie gafy...heh Zazwyczaj tworze wiersze w pospiechu.

"Ludzic sie z nadzieja ze zabladzisz i nie trafisz"...hihihi
Ale sie usmialam sama z siebie poniewaz jestem autorka tego wiersza. Tak mi wstyd...ojejku...

Ok. teraz poprawka do dwoch przedostatnich wersow:
"Ludzilam sie z nadzieja, ze nie zbladzisz i trafisz
Lecz juz dosc zludzen
Ma wiara krzyczy, ze juz zyc potrafisz!"

uff... Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Niedziela 12:11:38, 03 Wrzesień 2006, Niedziela , 245     Temat postu:

"Ona - de-presja"

Prosze Pana jestem dzisiaj niewyspana
Nic nie jadlam od samego rana
Spojrzec w okno mi sie nie da
Bo zobacze jasnosc nieba.

Prosze Pana jestem dzisiaj rozczochrana
Szczotka ma do wlosow gdzies zupelnie zapodziana
Nawet umyc mi sie nie chce bo to robi sie w lazience
A lazienka o dwa kroki
Zbyt daleko na me nogi

Prosze Pana jestem dzisiaj nie do zycia
w domu nawet nie mam nic do picia
A wlasciwie to nie czuje zbyt pragnienia
Tak, to juz z przyzwyczajenia.

A to dziwne prosze Pana
Taka dzisiaj jestem "rozgadana"
Dusza martwa, czlonki spia
Lecz me usta ciagle grzmia

Prosze Pana jestem dzis zaklopotana
Coz mam poczac sama z soba?
Czy jest jakies rozwiazanie?
Co Pan o tym sadzi, Panie?

Ps. Panie Doktorze, prosze mi przeslac odpowiedz poczta. Nie wybiore sie
dzis do Pana. Z gory dziekuje. Do zobaczenia wkrotce.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Poniedziałek 6:46:05, 04 Wrzesień 2006, Poniedziałek , 246     Temat postu:

=====

Tylu ludzi na tym swiecie
I codziennie rodzi sie nowe dziecie
I kazdej godziny ktos odchodzi do innej krainy
Spedziwszy swe zycie w kregu rodziny..

A MY jak gdyby zawiszeni w przestrzeni
Majacy nadzieje, ze cos sie odmieni
Lecz tej nadziei jest coraz mniej
A zycie ucieka z dnia na dzien

Niektorzy stracili juz sens i nadzieje..
O Stworco, wolam do ciebie
- Co sie z NAMI na tym swiecie dzieje!?...

=====
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stefan
administrator, zalozyciel forum



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 13038
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice warszawy
Płeć: Mezczyzna

PostWysłany: Poniedziałek 7:49:57, 04 Wrzesień 2006, Poniedziałek , 246     Temat postu:

=======================================
bieg...

rozdarty wewnetrznie patrze
na swiat przez swe trzewia umyslu mego,
czy rozpaczam nad zyciem mym miernym?
nie...
w pogoni ja jaznia biegne na oslep chwytajac oddech rozpaczliwie...
chwytajac sie zycia jak mgly wieczornej, biegne.....
biegne i zwalniam , potykam sie na drodze zycia...
podnosze sie , ide , biegne , rozgladam sie...
patrze niewidzacym wzrokiem czasem w otchlan bytu mego.....
jakim jestem?
czasem nie zadowolonym z siebie, w dzungli masta w pogoni za kasa,
w pogoni za miloscia ulotna, w pogoni za czasem przebytm odnajduje czas rzeczywisty i przyszly, tak mily czasem w marzeniach,
marzenia, czemu was jest tak malo juz....a bylo tak wiele kiedys...
marzenia moje ulotne duchowe....wracjcie do mnie...prosze...
biegne rozdarty miloscia wewnetrzna i choroba...
marznia wracajcie....!
zwolnie troche biegu mego zatrzymam sie czasem , rozejrze dokola i....
i.... mysl ma tragiczna do glowy sie wspina.......dotyka mego istnienia...
mysl rzecz piekna , ona kreuje jak na tym swiecie sie zachowuja , ludzie co biegac tylko potrafia , biegac i biegac... kiedys zobacza
...zobacza droge co nie sluzy walce ..
walce o zycie ... to bylo starcie ...
biegne jak inni... chwytam powietrze...
rozmyslam nad tym ........co zrobic jeszcze...
co zrobic jeszcze? pytam sam siebie, wiem co odpowiem, zrugam wnet siebie...
za bieg szalony w zyciu mym pieknym, co smiga lotem biegu zamkietym...
czas by sie wstrzymac , rozejrzec wokol, zapytac siebie.....czy ja to sokol....polowac musze na barc ma wkolo....strzelac na zycie ......to nie wesolo..
tak mysle w zgielku i szumie mysli ......czemu ten bieg tak mi sie przysni,
snie biegi zycia w rozdarciu ego...co myslisz o tym drogi kolego?
co myslisz teraz... czytajac slowa... slowa wyrwane, slowa jak glowa co oszalala w istocie rzeczy , tyle wszak pytan, czy ktos zaprzeczy?
czemu pytamy? czemu bladzimy........by doskonalic droge rodziny......rodziny ziemskiej , bytu naszego ...taki ci odpowiem moj ty kolego...
biegac rzecz sluszna czyniac dla sportu bieg ten szalony godny aportu...
biegac rozumem tez zankomicie ale ja pytam jak to widzicie? gdzie sa granice biegu owego , czasem wrecz wprost tak ...zwariowanego, co nas zniewala.....w dal nas pogania czemu biegniemy? czyto jest mara.....
zwolinic czas chyba biegu w szalenstwie zeby zrozumiec nasze poczecie...poczecie duszy do zycie mego ...ja to rozumiem...rozumiesz kolego..?
bieg zwariowany swiata omdlego co czyni boty z naszego ego........
nie tedy droga , nie tedy sila zeby wygrywac biegiem motyla ....co zycie ma krotkie ... nie biega wcale ......motylek maly ...w swiecie wspanialy.....
zwolnic czas ludzie biegu blednego...co prowokuje tylko do zlego co nas omamia i irytuje..
rozrywa czas nasz i denerwuje........
zwolinic , popatrzec ....zatrzymac cialo ... zeby z umyslem wnet sie spotkalo...
i zaistnialo jak rownowaga.....- umysl i cialo - to jest rozwaga....
taka jest tutaj moja uwaga , wierszem spisana, bilalym czasami, ale poslanie w slowach mych rani... rani me ego co to rozumie ale poprzestac biegu nie umie......
ucze sie tego, drogi kolego, by zyc spokojnie dla mego ego......
dla swata mego co czyni coda...tak doskonale zycie sie uda....tylko wszak zwolnic biegu owego...by zauwazyc zycie kolego... co plynie obok naszego zycia......by sie polaczyc w drodze do szczescia , by to zrozumiec ...to jest udreka...



..... zaak333

................................................................. 4.... wrzesnia....2006...roku





PS ...... pisalem to jednym tchniemiem malo zastanawiajac sie nad
sensem ......lecz kreujac mysla przewodnia owa co w tm utworze
dominuje.... literowki poprawile potem i teraz wieczorem rowniez poprawilem literowki ....................

tresc pisana ok. 7 min z poziomu podswiadomosci...
===============================


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna3550
mistrz pisarstwa stopien IV 500 postow



Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kierat

PostWysłany: Poniedziałek 22:29:14, 04 Wrzesień 2006, Poniedziałek , 246     Temat postu:

Mawiają, żeś brzydka, okropna, okrutna...
Lecz ja wiem lepiej, Wieczna Królowo.
Tyś jest wspaniała, dostojna i cudna...
Jestem w Twej mocy, Nocy Synowo.

Zabierz mnie, Pani, w drogę mą nocą.
Złap mnie i przytul, do serca przygarnij...
Przylgnę do Ciebie z całą mą mocą...
Ty zaś mnie dechem swym słodkim ogarnij.

Będziemy trwać tak jak para kochanków...
Objęci czule, miłością pulsując.
Przez wieczność całą, bez widoku poranków...
W mroku i ciszy, nawzajem się czując.

Miłosnym swym aktem u ludzi strach wzbudzasz...
Lecz ja się na samą myśl o nim raduję.
Biorąc mnie, bliskich mych drogich zasmucasz...
Ja zaś ostatnie serca drgnięcie - z ulgą traktuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wtorek 8:27:03, 05 Wrzesień 2006, Wtorek , 247     Temat postu:

"Zycie - w pelni w cieniu"

W wielkim miescie , w ludzi tlumie
W srodku dnia w tak wielkim szumie
Spiewaly ptaszki, w parku rosly kwiatki
Na spacer z dziecmi wychodzily matki

Dzieci rozbawione mialy przerwe w szkole
Grajacy w footboll zdobywali gole
Na ulicach samochody kierowaly w rozne strony
Szoferowie autobusow pilnowali swoich kursow

W godzinie odpoczynku, urzednicy
szli na obiad do swietlicy
Przegladajac menu strony
Prowadzili swe rozmowy..

Uczniowie i studenci zbyt nauka pochlonieci
Skupieni w czytelni nad swymi pracami
Zdobywali wiedze roznymi sposobami..

Na bazarku przy straganie
Mily pan zaczepial panie
Oferowal im warzywa, owoce i ziola
Ktore wychodowal sam w pocie czola..

Dzien za dniem tak sobie schodzil
Kazdy w danym dniu cos robil
Wszyscy byli czyms zajeci
Czyms niesamowicie pochlonieci

Lecz byli i Tacy, co nie pracowali
Nie majac zajecia, ciagle w miejscu stali..

Wytykano ich palcami
Nazywano "leniwcami"
I bez najmniejszej skrupuly
Wyszydzano ich z reguly

Przkreslano ich wartosci
Wmawiano brak umiejetnosci
Mowiono, ze brak im checi do pracy
Czesto okreslano ich-lajdacy.

Coz o tym wszystkim przyjdzie sadzic Ci Czlowiecze?

Jesli jeden drugiego z dolka nie podniesie
Jesli jeden drugiemu reki dzis nie poda
Na darmo Twe sady bo z nich bedzie wielka szkoda..
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olo
pisarz stopien I , 100 postow.



Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice warszawy

PostWysłany: Wtorek 15:22:40, 05 Wrzesień 2006, Wtorek , 247     Temat postu: Mój jest ten kawałek podłogi..

Refleksje późnonocne.


Czy zastanawiacie się czasem nad swoim życiem? Nie nad samym byciem..nad bezrozumnym trwaniem, a raczej nad samą jego istotą?
Czy czasem każdemu myśleć o rzeczach strasznych, gdy się nad nimi dłużej zastanowić, przerażających..ale w jakiś przewrotny sposób pociągających? O śmierci..o niebycie?

Czy ktoś z was nie ma czasem poczucia, że jego życie ucieka przed nim w sposób nieubłagany..ostateczny? że mógł zrobić tak wiele..a jednak nie uczynił nic?
Że zaprzepaścił każdą szansę, jaką dał mu los? Że tracił każdą podsuwaną mu przez ślepe przeznaczenie okazję, by coś zrobić..coś stworzyć..poprawić?
Bo przecież nie były to znaki dawane od Boga..wszak On jest miłosierny...
Czasem myślę że popadam w obłęd..próbując uporządkować myśli , które kłębią mi się pod czaszką.

Czasami wstyd mi, że jestem takim tchórzem..gdyż mogąc zrobić coś..może najważniejszego w życiu, nie potrafiłem się na to zdobyć.

Przeznaczenie? Moje przeznaczenie piszę sobie sam..i mówię to, gdyż każda moja akcja powoduje reakcję. Na każdy czyn - przychodzi odpowiedź od życia. Wszystko, co robię czyni mnie tym, kim jestem. Wszystko, co czynię innym - powraca do mnie. Zawsze.

Czasem zazdroszczę ludziom, potrafiącym samym określić czas swojego trwania. Ludziom, którzy czując, że przyszedł ich czas, mówią życiu: "bye"
Ale..przecież jestem tchórzem..więc pozostaje to tylko w mojej głowie. Nie w sercu..bo ono jest zimne jak lód.

Ale kim ja właściwie jestem?
Czy ktokolwiek z otaczających mnie ludzi może powiedzieć że mnie zna..że znał mnie kiedykolwiek?

Szczęście..miłość..nienawiść i gniew. Uczucia. Czymże są? Czy to one odróżniają mnie od zwierzęcia? To tylko puste, nic nie znaczące słowa, dla człowieka, który nich nie poczuł, który nie próbował ich pojąć.
A jeśli ich nie czuję? Jeśli nie nauczyłem się kochać..czy nienawidzić? Czy jestem człowiekiem?

A wiecie jak czuje się ktoś...pusty? Wypalony od środka? Czy ktoś z was wie, co to za uczucie? Ja..wiele razy..od dawna wmawiam sobie, że coś czuję.
Ale..nie czuję nic. Od zawsze.

W sumie czym jest nasze całe życie? Powielaniem genomu..przedłużaniem trwania gatunku, który tak naprawdę nie powinien nigdy zaistnieć w Edenie.
Co robimy? Rodzimy się..uczymy patrzeć na świat oczyma innych ludzi, naszych nauczycieli. Dorastamy, marząc i w którymś momencie dostajemy to, na co zasłużyliśmy. Gonimy za kasą, wmawiając sobie, że tak trzeba..że to dla nas i naszych bliskich. Starzejemy się i umieramy. Ale..przecież dając inne życie..nasze traci rację bytu. Zrobiliśmy swoje.
Jesteśmy zbędni.


Szczęście? To dom z ogródkiem? Kochająca żona i gromadka dzieci?
Każde z nas ma swoją definicję szczęścia. Każde z nas pragnie czego innego. Ja..spokoju. A wy? Czego pragniecie?

Wciąż coś wali się nam na głowy..ale my uparcie idziemy dalej. Czepiamy się resztek nadziei..i wmawiamy sobie, że tak widać miało być. Że Bóg/los tak widać chciał. Podnosimy się i nawet jeśli cierpimy - mówimy sobie, że to minie. A co, jeśli nie mija?

==============

Po raz kolejny obejrzałem dziś "Cienką, czerwoną linię". I zapewne jeszcze kiedyś to zrobie.
Przeraża mnie to, co czynimy sobie nawzajem. Wojna..wciąż trwa, odkąd zaczęliśmy być ludźmi. Wojna..ale nie toczona przy pomocy samolotów i czołgów - ta wojna, którą toczymy ze sobą co dzień. I nieprawda, że "pantha rhei". Niektóre rzeczy przeżyją nawet nasz gatunek.

Rozmawiam z ludźmi..i wiem, że w pogardzie mają pokolenie Korczaków. Że słowa, które powinny coś znaczyć - nie znaczą nic..a jeśli nawet nam się tak wydaje - życie szybko odziera nas ze złudzeń.
Prawda? Fałsz? Można być szczęśliwym? Ile czasu? Kto precyzyjnie poda mi datę połowicznego rozpadu mojego szczęścia? Ile czasu zabierze tobie zapomnienie nienawiści do ludzi, którzy zrobili ci krzywdę?
Ile czasu trwają te tzw. "uczucia"?

Jesteśmy śmiertelni. To, co się raz straciło - nigdy nie wraca.Nie zatrzymasz raz wypowiedzianych słów, nie cofniesz złego, czy dobrego.
Nie jesteśmy bogami..choć chyba czasem tak myślimy.

Ostatnio próbowałem zapić myśli. Bardzo próbowałem. Ponad dwa miesiące. Gó.wno mi z tego przyszło. Mam ich coraz więcej..i coraz bardziej mnie pociągają. Dlatego nie było mnie z wami. Nie było mnie dla nikogo..ale najbardziej pragnąłem, żeby nie było mnie dla mnie samego. I właśnie wtedy, na granicy jawy i kompletnego upojenia coś próbowało się przebić. Coś ulotnego..nieuchwytnego..już od dawna zapomnianego..


Gdy wszystko staje się na powrót szare - nic nie ma znaczenia. Krążę po pokoju jak wielka, bezrozumna ćma a moje myśli są ciężkie i bolą.
Chodzę i myślę, ale wszystko zlewa się w jeden wielki bełkot szaleńca.


Kiedyś, na ścianie jednej z niezliczonych cel, jakie widziałem w życiu, ktoś wydrapał koślawe słowa:
:To ludzie ludziom zgotowali ten los". Ten bezimienny więzień pozwolił przetrwać mi najgorsze...bo wzbudził nie nadzieję..lecz wściekłość.


Czas, jak szemrzący strumień, przecieka przez palce. Można próbować go zatrzymać..lecz jakbyś się nie starał..kiedyś wyschnie ostatnia kropla, jaką trzymasz w dłoni.

=============

Może kiedyś dopiszę kolejny rozdział. Może nikt nie skasuje tego.
Może..









===================================================
===================================================




Wiecie, czym jest więzienie? Wiecie, jak to jest być uwięzionym w czterech ścianach, które czasami zdają się zaciskać się wokół was? Wiecie, jak wygląda czterdziestowatowe słońce..i szary horyzont widziany przez brudne szyby?

Kiedyś..dawno temu obiecałem komuś bardzo dla mnie ważnemu, że to napiszę. Nie publicznie..ale dziś nie ma to żadnego znaczenia.

"Świat
skurczony do dwunastu kroków
Czterdziestowatowe słońce i brudnoszary horyzont.
Rękami nieba dotykam sinego..."

Chcecie się dowiedzieć?

===========


Jedna, biała karteczka..

.....

Wystarczy, że poświęcisz jeden, jedyny dzień swojego życia. Tylko jeden..masz ich w końcu jeszcze tak wiele..prawda?
W sumie..to dość proste. Starczy zamknąć na klucz drzwi swojego mieszkania..odłożyć do szuflady czy powiesić na gwoździu i po prostu o nim zapomnieć.

OK..to zaczynamy.
Musisz wstać o 6 rano.
Podejdź do swojej domowej biblioteki i wybierz jedną książkę. Najlepiej taką, której nigdy nie miałeś ochoty przeczytać.
Włącz radio i ustaw na jedną, dowolnie wybraną falę. Ale - pamiętaj - nie wolno ci jej zmieniać.
Umyj się w zimnej wodzie, idź do kuchni zrobić sobie śniadanie. Masz do wyboru salceson, serek topiony lub pasztetową. Możesz wybrać 100gramów jednego z nich. Pokrój czerstwy chleb, posmaruj go cienko najgorszą margaryną, przygotuj kanapki..

W tzw. międzyczasie zagotuj wodę i zaparz sobię kawę zbożową "Turek" z cukrem. Spróbuj teraz zjeść to, co sobie przygotowałeś. Posprzątaj po śniadaniu, umyj kubek. Posprzątaj pokój, powycieraj kurze. Umyj zlew i muszlę klozetową.

Teraz masz czas wolny do godz. 9. Och..oczywiście możesz przeznaczyć go na czytanie książki..ale radziłbym ci jednak zostawić ją na później.
Nie wolno ci wyglądać przez okno. Najlepiej je zasłoń.
Ale możesz pospacerować po pokoju.
Krok, krok, krok, krok - okno.
Odwrót.
Krok, krok, krok, krok - drzwi.
Zobaczysz sam, jak to wciąga po pewnym czasie.
Drzwi. Okno. Drzwi. Okno. Lewa.
Możesz patrzyć na zegarek...ale to wcale nie przyśpieszy jego wskazówek. Przeciwnie..wtedy czas biegnie wolniej.
Usiądź. Pomyśl o tym, co mógłbyś zrobić, gdybyś nie był zamknięty w domu. Mógłbyś na przykład iść na ryby. Albo do kina. Albo na piwo.
Ale nie możesz. Jesteś zamknięty.

Patrzysz na zegarek.Dochodzi dziewiąta. Wyjdź do przedpokoju, załóż buty, kurtkę Otwórz drzwi. wyjdż. Zamknij. Wyjdź na dwór.
Rozejrzyj się dookoła. Jeśli jest obok coś, co możesz okrążać, trawnik, piaskownica - to dobrze. O to chodzi.
Zacznij chodzić wokół. Niech twój krok będzie miarowy, spokojny. Masz na to przecież aż 60 minut. Całą godzinę.
Chodzisz cały czas dookoła. Staraj się nie rozglądać, najlepiej wbij wzrok w ziemię. Chodź i myśl. O czymkolwiek, najlepiej o tym, co będziesz robił, gdy skończysz spacerować.
Możesz liczyć kroki, przypadające na jedno okrążenie. Jeden, drugi, trzeci..dziesiąty.
I od nowa - jeden, dwa, trzy.
Na jedno okrążenie trawnika wypada ci 60 kroków. Minuta marszu. 60 okrążeń na godzinę. Ale robisz dopiero 30 okrążenie. Przed tobą jeszcze pół godziny marszu.

Popatrz w niebo. Niebieskie, postrzępione obłokami. Właśnie przeleciało stadko szarych, rozświergotanych wróbli. Usiadłu obok ciebie. Myślisz że chyba dobrze być wróblem. Może latać gdzie chce i jak chce. I chyba jest szczęśliwy, bo skacze jakoś tak...radośnie.

Robisz pięćdziesiąte okrążenie. Włąściwie jeśli chcesz, możesz zmienić kierunek na przeciwny. Tylko...po co?
Jeden, dwa, trzy..
Jeszcze trzy okrążenia. Dwa. Jedno.
Przystajesz i po raz ostatni dziś patrzysz w niebo.

Wracasz do domu. Otwierasz drzwi. Wchodzisz. Zamykasz na klucz.
Zdejmij buty i kurtkę.Idź do pokoju. Masz czas wolny do godziny 13.
Wsłuchaj się w muzykę płunącą z raqdia. Dziwne...ale nigdy nie miałeś czasu, żeby posłuchać wiadomości. A tyle się przecież dzieje na świecie. Walki w Sarajewie. Podwyżki cen ropy na światowych giełdach.Obrady sejmu.
Słuchasz..myślisz.
Możesz zamknąć oczy i marzyć. Jeśli..potrafisz.
Patrzysz na zegar. Wpół do jedenastej.Wstań. Pospaceruj. Wiesz - drzwi - okno.Zegarek. Jedenasta.
Usiądź, spróbuj zanucić melodię płynącą z radia.Leci blok informacyjny. Dowiadujesz się gdzie i po co był przemier Pawlak. Jaką gafę językową popełnił ostatnio Prezydent.Dlaczego górnicy z jakiejśtam kopalniod tygodnia siedzą pod ziemią.
Koniec wiadomości. Zapowiadają że teraz wystąpiXawier Jakiśtam, z koncertem fortepianowym Bacha.
Opus..suita..nokturn, coś tam.
Próbujesz słuchać..ale jest to chyba ponad twoją wrażliwość..Wyłączasz radio. Bierzesz do ręki talię kart., od wieków leżącą w jakiejś szufladzie.
Układasz pasjansa.As, dziewiątka, walet, król. Nie, nie tak.
As, król, dziewiątka, dama. Nie wychodzi.
Myślisz, że ostatnio nic ci nie wychodzi...
Odkładasz karty.

Idź do kuchni, znajdź coś z wczoraj, odgrzej, zjedz. Spróbuj się zdrzemnąć.
Szesnasta trzydzieści.. Usiądź, weź do ręki książkę. Czytasz..
Przenosisz się z bohaterem na bezludną wyspę, łowisz ryby, hodujesz kozy. Budujesz dom, a nad tobą błękitne niebi. Pod nogami złocisty, gorący piach.Jesteś szczęśliwy. Czytasz.
Ostatnia strona..Rozglądasz się.
Pokój.

Patrzysz na zegar. Dwudziesta.
Wstajesz, spacerujesz. Krok - pół metra. Czyli 1000 kroków to tyle, ile miałeś do przyjaciela z sąsiedniego bloku.
3000. To tyle ile dzieli cię od parku, ze stawem, po którym pływają łabędzie. Jesteś w parku. Uśmiechasz się smutno.
Okno...

Wychodzisz do łazienki. Rozbierasz się. Myjesz się..szybko, bo woda jest lodowata. Ale..nic to. Myjesz dokładnie twarz, ręcę, nogi. Myjesz zęby, szorując dokładnie każdy zakątek jamy ustnej. Płuczesz. Zawsze podobało ci się płukanie zębów - to ptasie przechylanie głowy przy nabierabiu wody do ust i długie gulgotanie.
Grrrrbulrrbull!

Wycierasz się, wieszasz ręcznik. Załatwiasz potrzeby fizjologiczne. Wychodzisz z łazienki, gasisz światło. Patrzysz na zegar. Dochodzi dwudziesta pierwsza.

Podchodzisz do ściennego kalendarza i z ulgą zrywasz kartkę.
Jedną, małą, biała kartwczkę. 24 godziny twojego trwania.
Twój eksperyment dobiegł końca.

Mój, to jeszcze dwa tysiące kartek..

----------------------------


Areszt Śledczy w Warszawie, Rakowiecka 37, pawilon 2/2 cela nr 17

Dawno temu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 28, 29, 30  Następny
Strona 2 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin