Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

proszę o pomoc

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jagodan
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 08 Wrz 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 21:12:26, 13 Wrzesień 2010, Poniedziałek , 255     Temat postu: proszę o pomoc

Wiem,
prościej byłoby zadzwonić, ale boję się telefonu. Tam słychać, że
płaczę i rozmówca (kto?) straci pewnie cierpliwość. Tutaj i tak nie
opiszę tematu-rzeki, ale choć będę miała nadzieję, że ktoś zacznie
czytać.
Jestem w dołku i boję się, że to już będzie ostatni, że nie wydostanę
się z niego na jaką taką, choćby, powierzchnię.
Temat "rzeka" w skrócie:
Mam (będę miała za 3 tygodnie) 60 lat. Mam (miałam?) córkę. Przyjęłam
ją do jednoosobowej (1 osoba to ja) rodziny zastępczej 22 lata temu.
Była małym, dzikim zwierzątkiem , wyrwanym z patologicznej rodziny.
Miała wtedy 1,5 roku, ale była na etapie półrocznego niemowlęcia- nie
umiała nawet siedzieć samodzielnie, nie mówiąc o chodzeniu, mówieniu
itd. Zdecydowałam się, postanowiłam, że będę umiała ją "poprawić",
pomóc, Ze będzie moja. Była bardzo chora- krzywica, anemia, coś z
wątrobą, choroba sieroca itd. Po dwóch tygodniach w moim domu zaczęło
być lepiej, reagowała na otoczenie, potem zaczęła chodzić, rozumieć,
spokojniej spać, a nawet czasem pojawiał się uśmiech. Potem poszło z
górki: trzylatka dorównywała prawie rówieśnikom, pięciolatka czytała,
śpiewała, przestała się moczyć, chorować (wycięte migdałki), o innych
przypadłościach prawie się zapomniało. Pozostało coś, co przypominało
ADHD, upór, trochę nieposłuszeństwa, problemy w kontaktach z innymi
dziećmi, trudności z koncentracją itd., ale przecież różne są dzieci,
wyjdzie z tego. W podstawówce zalecono mi zrobienie EEG ( próbowałam
wcześniej, ale się nie udało jej uśpić, psycholog, neurolog, renomowani
pediatrzy, których "nawiedzałyśmy" często nie byli zaniepokojeni- "no,
po prostu dziecko nadpobudliwe, nie wszystkie są spokojne").
Nieprawidłowy zapis sugerował padaczkę(?), nawet zaczęłam podawać leki,
potem wyniknęła dość poważna choroba wątroby (chwała Bogu, że wirus
typu B), dwa lata diety i minęło, pozostał HBS +, ale co to za problem?
Problemy były inne, w szkole nie mogli sobie poradzić z jej
nadpobudliwością, dziwnymi zachowaniami, nawet agresją. Sugerowali
szkołę specjalną, ale ona pod wieloma względami była lepsza od
rówieśników( biegle czytała, bezbłędnie pisała, liczyła, rozumowała).
Szkoda byłoby zaniżać jej poziom do wymagań szkoły specjalnej.
Walczyłam, przeszłam w wieku 46lat na wcześniejszą emeryturę z tytułu
wychowywania dziecka wymagającego stałej opieki i mam ją do dziś
(emeryturę), aż 800,- zł. Temat rzeka, zapowiadałam. Teraz już będę
skracać,: indywidualny tok nauczania, gimnazjum u Salezjanów (
wspaniała szkoła rozumiejąca problemy uczniów), zawodówka (też tam) i
mnóstwo problemów, ale jakoś "trwałam". W domu nie brakowało jej
niczego, była w centrum, liczyła się tylko ona, łagodziłam konflikty,
rozwiązywałam problemy, organizowałam codzienność, żeby było ciekawie i
fajnie (wycieczki rowerowe, pływanie, jazda konna, badmington,
harcerstwo, wspaniałe wakacje, morze, góry -zakochała się w Tatrach w
wieku 9 lat, bywałyśmy tam co roku do 19-tki -, kolonie 4 razy z
problemami, ale jakoś z nią przetrwali, 3 razy sanatoria - jest
alergikiem-usuwali ją po tygodniu). I tak się żyło. Zwrot nie nastąpił
nagle, to się w niej gromadziło. "Nie jesteś moją matką, więc nie masz
do mnie żadnych praw, mogę robić, co mi się podoba" (O tym, że nie
jestem jej matką biologiczną wiedziała od początku. Nawet, długo
szukając, znalazłam grób jej naturalnej matki -zmarła w Chorzowie, nie
tam, gdzie mieszkała, pochowana po miesiącu przez miasto, pewnie zapiła
się na śmierć-. Monika nie była zainteresowana porządkowaniem jej
okropnie zaniedbanego grobu, robiłam to ja. Rodzeństwem, a było "tego"
trochę (oprócz niej - czworo, dwoje starszych, dwoje młodszych), też
nie była zainteresowana. I zaczęło się = najpierw ucieczki,
przesypianie nocy na korytarzu w szkole, w ubikacji w Centrum
Rehabilitacyjnym niedaleko naszego domu, potem wspólne "wycieczki" z
alkoholem do Aqaparku, do Krakowa, sponsorowane przez okradającego
matkę kolegę z terapii (uczestniczyła przez 2 lata w terapiach
zbiorowych , skierowana tam przez, ,prowadzącego, , ją w tym czasie
lekarza psychiatrę }, pijane "nocki" w hotelu z opóźnionym kolegą z
siłowni za piwo lub wino. Nocki w cudzysłowie, bo zbadałam ją
ginekologicznie w kwietniu br. Była dziewicą. Przygodne znajomości ze
starszymi mężczyznami, oferującymi jej alkohol, papierosy, gadżety za
....? Jeden miał prawie 60 lat. Moje próby interwencji spalały w
większości na panewce, co najwyżej byłam obrzucana wyzwiskami przez
"Panów". Początkowo szukałam pomocy na policji, ale kolejna interwencja
(całonocne namierzanie miejsca pobytu "zaginionej", wołającej o pomoc
"on mnie gwałci i bije" skończyło się podpisaniem oświadczenia, że chce
być tam, gdzie jest - u tego starszego dewianta-)No, to kończę: Po pięknych, wspólnych wakacjach (byłyśmy 8 dni w Słowackim Raju na Spiszu w Słowacji, po , poprzedzającym wyjazd, 5-tygodniowym pobycie w szpitalu psychiatrycznym, sytuacja wygląda następująco: już prawie 3 tygodnie Monika przebywa(?) u jakiegoś faceta (prymityw, co wynikało z rozmów telefonicznych i smsów). Wyszła na "randkę" w rozciągniętych spodniach i starym swetrze po domu, w lichej kurteczce z popsutym zamkiem i z telefonem komórkowym. Początkowo kontakt z nią (i z nim) był możliwy, wysyłali obraźliwe smsy, lub, jak telefonowałam, byłam wysłuchiwana właściwie bez reakcji. Teraz, od kilku dni nie odbierają telefonów. Policja na pewno nie zgodzi się na kolejną interwencję, prowadząca od kilku lat Monikę lekarz psychiatra współczująco przyjmuje wiadomości, a na dodatek ..... i tu zaczyna się problem: moja "przyszywana" siosta mieszka 600 km stąd. Gadamy na skyp-ie, przez telefon, cierpi, że nie może pomóc, koleżanka, też bliska, jest z kilkumiesięczną wizytą u córki w Anglii, inna koleżanka, już nie tak bliska, niedawno się wyprowadziła na inne osiedle i nie daje znaku życia, siostra zakonna- psycholog jeszcze ze szkoły Moniki, moja uwielbiana powierniczka, chyba zapomniała, bo jak prosiłam ją o rozmowę, obiecała oddzwonić w tym tygodniu i umówić się na spotkanie. Wczoraj potencjalni "pracodawcy", rodzice dziewczynki, którą się miałam opiekować oznajmili mi, że znaleźli inną panią, deszcz leje, pięknie owocujące pomidory na działce pogniły z zimna, pani z 4 piętra wrzeszczy, że mam zdjąć antenę cyfrowego Polsatu z dachu, pewnie zazdrości, że będę płaciła tylko 10 zł miesięcznie, kotu kępami wypada futro, boli mnie Głowa i nie chce mi się jeść. Obijam się ościany (małe mieszkanie) i mam wrażenie, że to już ten "ostatni dołek".
Pomocy!!!! Pogada ktoś? To pomaga,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
karola278
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 13 Wrz 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 21:47:01, 13 Wrzesień 2010, Poniedziałek , 255     Temat postu:

Chętnie pogadam. Współczuje. Mimo wszystko to nie musi być Twój ostatni dół. Wiem, że to banalnie brzmi....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jagodan
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 08 Wrz 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Poniedziałek 21:59:58, 13 Wrzesień 2010, Poniedziałek , 255     Temat postu:

Zorientowałaś się, że ja jestem "staruszka"? Nie będę miała żalu, jak sobie odpuścisz, mam wrażenie, że Twoja " grupa wiekowa" to inne smutki, dzięki za przeczytanie, mnie nawet z tą świadomością jest trochę łatwiej. Dobranoc.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
karola278
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 13 Wrz 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 8:02:49, 14 Wrzesień 2010, Wtorek , 256     Temat postu:

Tak zorientowałam się, że jest Pani starsza odemnie, jednak nie przeszkadza mi to,może Pani? Dzisiaj na spokojnie przeczytałam raz jeszcze Pani "historie". Szczerze przyznam, że przejełam się. Bardzo dużo Pani poświęca, poświęciła, w sumie całe życie dla tej dziewczynki. Zapewne jest Pani rozczarowana jej zachowaniem, starała, stara się Pani jak może by było jej dobrze, a ona to odrzuca w imię... imię czego? Wybiera niszczenie siebie. Domyślam się, że jest Pani wykończona, tymi ciągłymi walkami, a nią, o jej zdrowie, o jej życie. Robi Pani coś pięknego, a jeszcze ważniejsze jest to, że nie poddała się Pani. Nie jeden rodzic zrobiłby to już dawno - moi się odemnie odsuneli gdy pierwszy raz trafiłam na oddział psychiatryczny, a gdy byłam dzieckiem kilka razy usłyzałam, że chcą bym się już wyniosła bo nie będą musieli brać odpowiedzialności za moje życie i zdrowie. Dla tego podziwiam Panią. Musi być Pani, jest Pani silną kobietą. Moim zdaniem nie dziwie się, że zmęczyła się już Pani. Ma Pani takie prawo, człowiek jest człowiekiem nie maszyną. Zrobiła Pani wszystko, nawet zrezygnowała ze swojego życia by pomóc córce i naprowadzić ją na prostą drogę. Jednak teraz (bo z tegoco zrozumiałam to jest już dorosła, nie wiem czy dobrze) ona wybiera czy chce z tego skorzystać, czy nie. Wybiera złą dorgę, to przykre dla Pani i bolące. Domyślam się, że nie może Pani tego znieść i przyglądać się temu. Nie umiem Pani doradzić przykro mi chodź bardzo bym chciała. Jednak z chęcia, o ile Pani chce ze mną gówniarą, mogę dalej z Panią o tym rozmawiać. Bardzo się przejełam Panią i losem córki. Może niech Pani dasobie trochę czasu, ma Pani prawo do zmęczenie, może to głupota co napisze, ale wydajemi się, że czasem może warto pozwolić sobie na zawieszenie, nic nie robienie wsłuchanie się w siebie, i odpocznięcie - nawet jeśli zawala się pewne rzeczy. Córki Pani na siłe nie ściągnie-niestety, może Pani jedynie ciągle jej uświadamiać, że Pani mimo wszystko ciągle na nią czeka i drzwi są dla niej otwarte, o ile są, bo ja chyba się trochę wkurzyła, gdybym całe swoje życie oddała córce, a ona ani na moment by tego nie doceniła, jest to napewno niszczące. Pani dała jej wszystkie możliwości, zrobiła wszystko co mogła, teraz ona sama wybiera, to jej decyzja i chodź boli, bardzo boli rodzica w tym przypdaku Panią to nie można nic zrobić.

Czy ma Pani jakieś zainteresowania? Bo domyślam się, że jesli całeżycie oddała Pani córce to może ich nie być-może warto spróbować, jakiegoś poszukać. Ma Pani rzed sobą jeszcze sporo życia i może czas spróbować zadbać o siebie, o siebie się zatroszczyć, zrobić coś dla siebie? Kiedy Pani coś ostatnio zrobiła dla siebie, nie córki, dla siebie? Wiem, że trudno jest zająć się czymś, jęsli myśli kłębią się tylko w koło córki, o tym ile się zrobiło dla niej, jak ona się teraz czuje, co będzie z jej przyszłością, z jej życiem... to naturalne i nie da się od tego uciec, przestać myśleć, jednak można spróbować. Bo ciągłe myślenie o tym nic nie zmieni - zabierze Pani dalszą część życia, a nic nie wniesie bo za zwiększaniem bólu Pani.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jagodan
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 08 Wrz 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 9:35:45, 14 Wrzesień 2010, Wtorek , 256     Temat postu:

Dzięki, kochana za słowa otuchy. Trochę mi głupio, że próbuję absorbować moim problemem innych, a szczególnie wrażliwych, młodych ludzi. Fakt, ja potrzebuję pomocy, ale pomocą dla mnie jest też fakt, że ktoś przeczytał, pomyślał o mnie, a nawet napisał, jak Ty. Potraktuj to, jak przeczytaną w byle jakiej gazecie dla pań, historyjkę i nie przejmuj się przypadkiem! A za to miej świadomość, że jesteś bardzo fajną dziewczyną, mądrą, wrażliwą, świetnie myślącą, I ciesz się z tego! To dobrze rokuje na Twoją przyszłość.
Bardzo dziękuję za wsparcie, Karolinko(?). Żyj wesoło, bez problemów. Pozdrawiam serdecznie

"babcia" Jagoda (n)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
karola278
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 13 Wrz 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 9:40:11, 14 Wrzesień 2010, Wtorek , 256     Temat postu:

Niech Pani nie będzie głupio, nie powinno. Nikomu się przecież Pani nie narzuca,kto chce ten czyta, nikt nikomu nie każe się interesować i martwić. Napewno nie potraktuje tego jak przeczytaną hisoryjke w gazecie SmileSmileSmile. Wszystkiego dobrego. Powodzenia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DELFINEK
wielki mistrz pisarstwa stopnia VI 1500



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 1837
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: BIALYSTOK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 11:55:59, 15 Wrzesień 2010, Środa , 257     Temat postu:

Witaj Jagodan...to co piszesz napewno starczylo by nie na jedno ale na pare ludzkich zyc...
jestem w twoim wieku...tez choruje na depresje ...i juz z niejednego dolka wyszlam....tylko moje dolki to zupelnie inny problem...

wiem ze ci ciezko ..cale zycie poswiecilas corce ...myslalas ze na stare lata bedzie ci podpora ...wyszlo inaczej...juz tego nie zmienisz....ona sprobowala innego swiata ...musisz przeczekac...moze ona zrozumie ....

radze nie dzwon do niej i przestan sie interesowac ...zobaczysz co bedzie ...czy zainteresuje ja fakt ze juz o nia nie zabiegasz ...ze jest ci obojetna ...tylko tak mozesz sie przekonac czy ona jeszcze chce wrocic do normalnego swiata....

a tobie radze .tak jak bym radzila sobie ....wyjdz do ludzi...idz na spacer...poczytaj ksiazke ...nie mysl...wiem ze to trudne bo mysli wracaja jak bymerang....ale sprobuj...wrzuc na luz ...zajmij sie soba ....my kobiety w wieku szesdziesieciu lat ..to nie staruszki...mamy jeszcze kawalek zycia do przezycia ...i tylko od nas zalezy jak go przezyjemy....Smile

pozdrwiam i zycze duzo samozaparcia ....i walcz o siebie teraz ...corka zawsze spadnie na cztery łapy ..jak kot....ona wie ze sie marwisz a ty pokasz ze jest inaczej ....ze teraz ty jestes wazna ....ze liczy sie twoje zycie ....zobaczymy czy cos zrozumie...Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jagodan
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 08 Wrz 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Środa 21:41:01, 15 Wrzesień 2010, Środa , 257     Temat postu:

Dziękuję Ci "delfinko" za słowa otuchy. Tylko, widzisz, jak coś (COŚ-1/3 życia) się przegra, poniesie totalną klęskę (bo jak to inaczej nazwać?), to czujesz się jak mała wesz. Nic niewarta, już bezużyteczna, nikt, zero. A ile szkody narobiła? Porwała się "z motyką na słońce" (ooo poradzę sobie, tak myślałam 20 lat temu) i wszystko spieprzyła. Dobra! wezmę się teraz za siebie, a tam, gdzieś, u niej, może dzieje się coś fatalnego, nieodwracalnego, złego i nie ma pomocy, bo ona jest "dziecko we mgle".
A ja sobie w tym czasie "biorę się za siebie". Pracuję nad tym, żeby wyjść z dołka, "rozrywam się", chodzę do"do ludzi", na spacery i w ogóle. I naraz dowiaduję się, że jej stało się COŚ, albo leży gdzieś w rowie, wyrzucona przez kolejnego Pana albo zapita, albo za..........................moje dziecko, moja ukochana córeczka, mój (trochę dawniej) skarb, moje słońce. No to się dowartościuję!
Przepraszam, wygłupiam się, wiem, że się nakręcam, wymyślając takie scenariusze, ale jak pada deszcz, to jakoś na różowo nie idzie myśleć.
Dziś ten aktualny, kolejny "narzeczony" napisał do mnie, że ją kocha, że będzie o nią walczył ( z kim?) i że się z nią ożeni. W poprzednich sms- ach obrzucał mnie, wprawdzie, obelgami i groźbami, ale tym razem napisał nawet " z powarzaniem". Nie mam pojęcia, kto zacz tym razem i nie umiem się dowiedzieć i ,prawdę mówiąc, nie chcę. Jeszcze raz, dzięki, Delfinek.
Pozdrawiam Jagoda(n)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin