Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Poświęccie 15 minut na przeczytanie - do przemyślenia.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ktosieqtam
Gość






PostWysłany: Sobota 0:11:27, 18 Październik 2008, Sobota , 291     Temat postu: Poświęccie 15 minut na przeczytanie - do przemyślenia.

To nie mój tekst ale to zjawisko ISTNIEJE.

Niektórych ludzi nigdy nie będę w stanie zrozumieć. No dobrze, prawda jest taka, że nie rozumiem większości, ale są tacy, których po prostu nie jestem w stanie nawet tolerować.

Poznałem ją na czacie w ramach zakrojonej na szeroką skalę operacji "przez przyjaźń do łóżka", którą realizowałem pod kryptonimem "wirtualny przyjaciel". Plan był w moim przekonaniu genialny: zaprzyjaźnić się z dziewczyną i sprawić, żeby polubiła mnie na tyle, aby zechciała się ze mną przespać. Ważna wiadomość dla męskiej części czytelników: to nie działa. No chyba, że ja jestem takim kompletnym nieudacznikiem, co w sumie też by mnie za bardzo nie zdziwiło.

Miała prawie osiemnaście lat. Interesowała się teatrem i tańcem. Grała w szkolnej amatorskiej grupie teatralnej. Marzyła o studiach teatralnych. A poza tym kochała taniec.

Pochodziła chyba z dość biednej rodziny. W jednym z pierwszych listów napisała mi, że nauczycielka w szkole, zachowała się wobec niej bardzo brzydko, napiętnując ją przy całej klasie za to, że nie miała pieniędzy na szkolną wycieczkę. Odrzekłem, że powinna podejść do tej nauczycielki i powiedzieć jej, że jej to, że się źle zachowała, żądając przeprosin; ewentualnie powiedzieć o tym rodzicom, żeby oni z nią porozmawiali.

Żadnego z tych pomysłów nie uznała za sensowny, ale chyba bardzo jej się spodobało to, jak się tym przejąłem, bo zaczęła opowiadać mi stopniowo o coraz większych swoich problemach. Wyglądało to tak, jakbym stopniowo zdobywał jej coraz większe zaufanie. A nasza znajomość trwała - z przerwami - dwa lata.

***

Polubiłem ją i stopniowo nabierałem przeświadczenia, że poznałem bardzo ciekawą osobę, strasznie skrzywdzoną przez los. Zaczęło się od historii z tym facetem... W czasie prób w amatorskim teatrze zaczął czepiać się jej dużo od niej starszy mężczyzna, nie wiem, czy był to woźny, czy ktoś inny. Zaczepki te miały wyraźnie podtekst seksualny. Dlaczego ją? Pisała mi:

Nigdy nie ubieram się wyzywająco... On nie ma podstaw, żeby mnie ten teges... Nawet na niego uwagi nie zwracam... Więc czemu on się do mnie dossał? Jak rzep do psiego ogona!

Oczywiście zacząłem jej tłumaczyć, że powinna o tym komuś powiedzieć: wychowawczyni, rodzicom. Uparcie odmawiała wymyślając dziesiątki przyczyn. Jednocześnie jej listy były coraz bardziej rozpaczliwe.


Naprawdę się boję, ale nie mogę nikomu o tym powiedzieć. I tak już mam za dużo problemów. Tylko jeśli kiedyś mnie przezwyciężą to co wtedy? Przecież nie chcę znowu ciąć żył... Tak jak wtedy gdy miałam 14 lat... Żałuję tego i nie chcę popełniać znowu tego błędu. Ale wiem jedno. Chcę się uwolnić od niego! Już nie mogę wytrzymać... Tylko nie pisz mi żebym o tym komuś powiedziała, bo nie powiem.. Sad Chcę z Tobą porozmawiać... Proszę obiecaj, że będziemy mogli to zrobić...

Nie ustawałem w wysiłkach, aby ją przekonać, że powinna zwrócić się z tym do kogoś lub pójść na policję. Nie pomagało, nie mogłem również wydobyć z niej, dlaczego nie chce tego zrobić.

To nie był jedyny temat naszej korespondencji. Nie układało się jej również z rodzicami i tutaj też dawałem jej swoje mądre rady, pisząc m. in.:

Wiesz, wiem, że dla Ciebie to może być trudne do zrozumienia, ale moim zdaniem, jeżeli rodzice zaganiają Cię do nauki (chociaż i krzykami) to znaczy, że im na Tobie zależy, czyli nie jest tak źle jak myślisz. Inaczej w ogóle by się Tobą nie interesowali. Jestem pewien, że mogłabyś się z nimi dogadać, opowiedz mi więcej o waszych konfliktach, spróbuję Ci podpowiedzieć jak (już trochę Ci mówiłem jak trzeba).
Myślę, że lepiej przełamać się i powiedzieć komuś, w ten sposób nie zepsujesz sobie życia tylko je uratujesz. I nie będziesz się musiała już bać. Błagam, zrób to zanim będzie za późno i dojdzie do jakiejś tragedii, której naprawdę można zapobiec, jeśli nauczysz się otwarcie mówić o swoich problemach. Musisz być bardziej pewna siebie, nabrać przekonania o swojej wartości i nie przejmować się tak bardzo "co powiedzą inni". To nie jest najważniejsze, najważniejsze, żeby mieć szacunek do samego siebie. A dlaczego cięłaś wtedy żyły?

Odpowiedziała.

Tak naprawdę nie chcę pisać dlaczego... To długa historia, ale już miałam "doświadczenie" z kimś kto mnie do czegoś zmuszał... Uniknęłam wtedy gwałtu, ale wtedy właśnie coś we mnie pękło i się zmieniłam... Nie jestem taka delikatna, która pozwala sobą poniżać, ale dlaczego tak się stało? Jestem silniejsza i nie pozwolę żeby ktoś znów mnie skrzywdził. Dzisiaj nie poszłam na tę próbę, bo nie chciało mi się, ale widziałam go. Byłam z obstawą dwóch napakowanych kumpli. Nic mi nawet nie powiedział, ale to dobrze, bo ewidentnie dali mu do zrozumienia, żeby się nawet nie odzywał. Oczywiście nic mu nie zrobili, ale ich wzrok "zabija". Mam nadzieję, że nigdy nie zrobię sobie z nich wrogów.

***

Nie pisała zbyt często. W naszej korespondencji były spore przerwy. Bardzo za to lubiła niedopowiedzenia. Ileż to razy czytałem: "Nie mogę tego zrobić, bo... Zresztą, powiem Ci jak się spotkamy na czacie".

A później znowu przysyłała listy w rodzaju "Mój ostatni mail":

Wiesz... to wszystko mnie już przerosło. Do dziwnych myśli zmusiło... I zadam Ci aż pytanie... Czym się różni człowiek dobry od człowieka złego? Wiesz czy nie...? Jeśli nie... To ja Ci odpowiem...
Dobry człowiek zawsze jest kochany, otoczony miłością przez wszystkich, nikt nigdy go nie skrzywdzi ani nie poniży - jest po prostu w gronie osób, które go szanowały, szanują i będą szanować...
Zły człowiek to taki, którego krzywdzono od samego początku... Od narodzin... Jest to człowiek, który nigdy nie zazna miłości poza domem ani nawet w domu... Na każdym kroku jest poniżany i szykanowany... Żyje w ciągłym strachu i bólu.. Naiwności życia codziennego... Każdy umie go zranić bo jest naiwny...
To jest właśnie ta różnica pomiędzy dobrem, a złem, ale to taka najbardziej jasna różnica... przynajmniej dla mnie... trochę mroczniejsza to taka, że Dobry Człowiek nie musiał nigdy o nic walczyć, zawsze dostaje to czego chce, a Zły Człowiek nie może spełniać swoich marzeń, bo według ludzi lepszych od siebie czyli tych dobrych - zły człowiek nie posiada marzeń ani celów w życiu do których może dążyć. Ludzie dobrzy uważają się za Idealnych, a ideały to po prostu porażki.. Ludzie źli mają w sercu nienawiść do życia, do tego, że żyją i do tego, że nikt ich nie kocha...
Ja jestem zła... I ja o tym wiem, ale inni nie umieją sobie tego wbić do głowy... Wiesz, że we mnie już nie ma krzty sumienia... Już mnie nic nie obchodzi.. I mogę zaryzykować wszystko i zniknąć tak, że już nikt nigdy mnie nie odnajdzie... Zresztą ja to zrobię... Jutro wyjeżdżam do... Do przyjaciela... daleko od tego państwa z którym mieszkam... Nie wiem na ile zniknę... Możliwe, że już na zawsze.. Albo wrócę i będę krzywdzić wszystkich tak samo jak oni krzywdzą mnie... Ale to za jakiś czas... teraz jestem za słaba... A po za tym... Zresztą nic...
Miło było poznać...

Odpowiedziałem.

Wiesz, czasami w życiu bywa tak, że wszystko wydaje się beznadziejne i bez sensu, ale później nadchodzą lepsze chwile i dla nich warto żyć. Proszę Cię, nie rób nic głupiego; nie jesteś pierwszą ani ostatnią osobą, która nie może dogadać się z rodzicami. Mam nadzieję, że ta osoba to naprawdę przyjaciel i że przynajmniej nie rzucisz szkoły i nie zrezygnujesz ze swojej teatralnej pasji.
Uszy do góry, czasami musi być gorzej, żeby później było lepiej. I postaraj się zrozumieć rodziców, Ty może też kiedyś będziesz miała dziecko, z którym nie będziesz w stanie się dogadać.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do mnie napiszesz.

Napisała dosyć szybko. Temat listu był: "Re: Re: Mój ostatni mail".

Wiesz przeważnie jest tak ze rodzicach się dziedziczy to jakimi się będzie rodzicami w przyszłości.. dlatego ja dziecka nie chce... nie będę go męczyć...

A później:

Już jestem u przyjaciela... Dzięki Bogu... Święty spokój będę mieć jakiś czas... Ale oni nie wiedza gdzie ja jestem...

Naprawdę się tym wszystkim przejąłem. Pisałem, że bardzo głupio robi rzucając szkołę, że w ten sposób nigdy nie zapewni sobie lepszego życia i zawsze będzie od kogoś zależna. Moim moralizatorskim pouczeniom nie było końca - nie ma sensu ich tutaj wszystkich przytaczać.

W końcu napisała, że dzwoniła do rodziców i że do nich wróci, że nie zamierza rzucać szkoły ani swoich planów. Dodatkowo chce kontynuować swoją drugą pasję, jaką jest taniec, a kiedyś założyć swoją własną szkołę tańca.


2

Znowu jakiś czas nie pisała, by w końcu objawić się z nowymi problemami.

Przepraszam, że długo nie pisałam, ale miałam strasznego doła i nie wiedziałam co robić Sad Wiem, że Ci nie mówiłam, ale miałam chłopaka - Krzyśka, który ma 24 lata. Jest ze Śląska... Trochę daleko ode mnie, ale zdarza się...
Ostatnio tam byłam i chciałam zrobić mu niespodziankę i prawie mi się udało, gdyby nie to, że jak szłam to zobaczyłam go z jakąś dziewczyna w objęciach i... z wózkiem.. Byłam zaskoczona.. Nigdy mi o niej nie mówił, ani o tym, że ma córkę. Teraz przynajmniej wiem czemu tak często mnie olewał i nie odbierał telefonów.
Co gorsza, ja z rozpaczy odnowiłam kontakty z moim kumplem - Wojtkiem (mój rówieśnik); spotkaliśmy się i stało się to co chyba było do przewidzenia... Po długiej, szczerej rozmowie wylądowaliśmy w łóżku.. Nie wiem czemu tak się stało.. Sad
Na szczęście w domu jest już lepiej. O wiele lepiej - tak, że się cieszę. Nie jest źle.

Odpowiedziałem.

Cześć, dziękuję za list. Widzisz, faceci tacy są, żeby przelecieć jakąś dziewczynę stosują setki nieuczciwych chwytów; co do Twojego kolegi to mam nadzieję, że stosujesz prezerwatywy; nie twierdzę, że jesteś głupia, ale słyszałem, że dość kiepsko jest z edukacją seksualną w szkole Smile jeżeli Ci było z nim dobrze, to się nie przejmuj, oczywiście o ile to osoba godna zaufania a nie jakiś gówniarz, który zacznie wszystkim rozpowiadać dookoła, że Cię przeleciał; a czemu to się stało? typowo, wykorzystał to, że jesteś w rozterce, każdy facet by to zrobił Smile dziewczyna jest najłatwiejsza, kiedy potrzebuje się wyżalić, ale Ty wg mnie powinnaś się przejmować przede wszystkim tym, czy Tobie sprawia to przyjemność, czy nie.

***

I znowu dwutygodniowa przerwa w korespondencji, po czym dowiaduję się o nowych problemach.

Wybacz, że tak długo, ale mam kłopoty... okres mi się spóźnia... z Wojtkiem jest wszystko ok... Rozmawiamy normalnie... Nawet zaczął mnie chyba traktować jak dziewczynę... Ale co do okresu.. trochę się tego boje... nie chcę być w ciąży.
Ten stary się mnie czepia... Ja nie wiem jak ja to wytrzymam... Wojtek nic o tym nie wie... Nie umiem mu o tym powiedzieć... Sad Boże co ja mam robić?! któregoś dnia chyba zabiję tego starego i trudno się mówi Sad

Z listu na list było coraz gorzej.

Nawet jeśli jestem w ciąży nie usunę dziecka... Nie byłabym wstanie... Boję się, że Wojtek się ode mnie odsunie po tym Sad nie chcę tego... A co do tego kretyna, to byłam u niego w domu... Ehh... ja nie wiem co mam robić...

Wystraszyła mnie. Po co poszła do domu do tego faceta, który się do niej dobierał? Znowu przez dłuższy czas nie byłem w stanie tego wyjaśnić, bo kontakt urywał się, po czym nieoczekiwanie wznawiało go znowu. W końcu powiedziała mi, że poszła do niego do domu i zrobiła mu awanturę na cały blok. Od tej pory przestał się jej czepiać.

***

Przysłała mi sztukę teatralną, którą napisała. Spodobała mi się. Przeczytałem ją dość dokładnie i poza słowami zachęty i aprobaty przesłałem jej trochę moich uwag. Część niesłusznie odebrała jako krytykę, prawdopodobnie nie rozumiejąc takich terminów jak "groteska". Trochę dziwne jak na licealistkę, która interesuje się teatrem. Z drugiej strony poziom kształcenia tak teraz spadł, że wszystko wydawało mi się możliwe...

Efekt był tego taki, że się obraziła i powiedziała, że nie będzie więcej pisać. Po raz kolejny moje mądrzenie się przyniosło same negatywne skutki. Jak zwykle chciałem dobrze, tylko wyszło jak zwykle. Zniechęciłem ją i nie byłem już w stanie tego odwrócić.

***

Po kolejnej przerwie wrócił temat jej problemów.

Nom... to jednak miałeś racje co do Wojtka.. nieodpowiedzialny dupek... Wiesz, że się okazało, że ma dziewczynę? a ja byłam tylko na jeden raz... Konsekwencje są jakie są.. trudno się mówi.. Sad nie mam jeszcze nawet skończonych 18 lat...
Z facetem z kółka już jest cicho... Dał mi spokój... Chyba się mnie wystraszył...
Mam nadzieje ze jakoś sobie poradzę.. w końcu muszę, prawda?

Odpowiedziałem jakoś tak...

Najważniejsze, że ten palant się od Ciebie odczepił. Szkoda, że masz
takie przykre doświadczenia z chłopakami, ale jestem pewien, że kiedyś
znajdziesz tego jednego wartościowego. Nie przejmuj się tak tym Wojtkiem, popatrz na to w ten sposób, że to Ty go wykorzystałaś, pomimo tego, że on miał dziewczynę (w końcu chyba nie było Ci nieprzyjemnie). Tak czy inaczej jesteś jeszcze bardzo młoda, to najlepszy wiek, żeby cieszyć się życiem.

A ona na to...

Chyba nie zrozumiałeś o co chodziło w "trzeba ponieść konsekwencję"... Pomyśl, na pewno się domyślisz... Szkoda, że nie możesz być dzisiaj na czacie, tak bardzo potrzebuję z kimś porozmawiać...

Domyśliłem się. Kolejny list składał się tylko z czterech słów: "Tak, jestem w ciąży". Pytałem jak długo jest w ciąży, kto jest ojcem, czy on o tym wie i co zamierza robić. Napisała urywanymi słowami...

Miesiąc
Wojtek
Nie wie
Nie dowie się
Poradzę sobie sama
Pomoże mi taki facet...
Może

Oczywiście pocieszałem ją i radziłem jak mogłem. Pisałem o alimentach, o tym, że powinna powiedzieć rodzicom itd. Bała się, że rodzice ją wyrzucą z domu.

Pisała urywanymi zdaniami, co dodawało jej listom dramatyzmu.

Za 10 dni skończę 18.. więc mogą mnie wyrzucić...
Wiem, że to zrobią...
Znam ich...
Nie pomogą mi...
Wolę uciec cichaczem...
Alimentów nigdy nie dostanę od starych Wojtka...
Nie ma takiej opcji...
Po sądach też się nie będę włóczyć...
Trudno się mówi...
Raz się żyje...
Przyjaciele mi pomogą...
A Ty dasz radę dziś na czat koło 19...?
Proszę, chcę z Tobą pogadać...

A następny...

Nic mi się nie należy!!
Żadne alimenty...
Dziecko będzie żyło w dobrych warunkach...Smile
Jestem dobrej myśli...
Aleks mi pomoże Smile
Wiem o tym..
Już mi powiedział...

Kto to jest Aleks?

No jakby Ci to powiedzieć...
Ma 31 lat, jest żonaty...
Ostatnio się napaliłam na żonatych Very Happy
Wiesz zawsze jest opcja usunięcia ciąży...

Następnie były dyskusje o moralnych i psychicznych aspektach przerywania ciąży. Trudno jej było podjąć decyzję... Po jakiejś przerwie napisała znowu.

Witam Cię...
Pamiętasz Twoją propozycję spotkania w wakacje?
Jest to nadal aktualne...?
Nie pytaj o dziecko...
Żałuję tego, eh...

Usunęła ciążę. Propozycja spotkania zaskoczyła mnie, oczywiście byłem bardzo chętny.

Wiesz, to co się stało chyba mnie za bardzo zmieniło.. Tak, myślałam o spotkaniu... Bo nie wydaję mi się, aby skończyło się na jednym... Wink Dzisiaj mi ktoś powiedział.. heh.. dobry znajomy, że jestem zimną suką.. ale w sumie ma rację.. to prawda... heh.. zdarza się.. Razz


3

Zaczęliśmy ustalać szczegóły spotkania. Temat ten dominował przez jakiś czas w naszej korespondencji. Pisała, że chociaż wie, iż ma to być tylko noc, to pragnie tej chwili szczęścia.

Pomogłem jej w pracy z angielskiego. Właściwie, to rozwiązałem za nią zadanie. Dzięki mnie dostała piątkę na koniec roku. Była mi bardzo wdzięczna, zażartowała nawet, że wynagrodzi mi to w łóżku.

Opisywała mi chłopaków, których poznawała i radziła się mnie w tych kwestiach - w szczególności prosiła, abym na podstawie opisu jego zachowania, stwierdził, czy ona się mu podoba.

***

Pokazała mi zdjęcia dwóch dziewcząt. Na pierwszym była wyzywająco ubrana nastolatka, o dość wulgarnej twarzy i ładnej figurze. Nagie ciało przyciągało wzrok. Spytała, czy mi się ta dziewczyna podoba. Odrzekłem, że tak, że chętnie bym się z nią przespał.

Pokazała drugie zdjęcie. Tym razem była to bardziej konserwatywnie ubrana dziewczyna, w dżinsach i sweterku z dosyć sporawym biustem, ale mniej zgrabnymi nogami; twarz raczej przeciętnej urody.

Spytała, która mi się bardziej podoba. Odpowiedziałem, że ta pierwsza. Okazało się, że to była dziewczyna, której ona strasznie nie lubiła. Natomiast ta druga to była jej dobra koleżanka. Jak tamta mogła mi się podobać bardziej? Zacząłem się tłumaczyć. Po pierwsze nie miałem czasu na dokładne obejrzenie, poza tym, myślałem, że pyta z którą bardziej bym się chciał przespać. Oczywiście, że ta wyzywająca jest bardziej ponętna na pierwszy rzut oka, ale jak się tak dokładniej przyjrzeć, to nie jest zbyt ładna... I jakbym myślał o dziewczynie na poważny związek, to raczej o tej drugiej, bo wygląda inteligentniej...

***

Gdy zaproponowałem dokładny termin spotkania dowiedziałem się, że wyjeżdża i w tym terminie akurat nie będzie mogła. Napisała, że bardzo poważnie rozważała moją propozycję, nawet zastanawiała się, czy nie zrezygnować z tego wyjazdu... Cóż, trzeba będzie spróbować innym razem.

***

Normalna korespondencja znowu się skończyła. Umówiła się ze mną na czat, żeby powiedzieć mi coś bardzo ważnego. Długo zajęło mi wydobycie z niej co się stało. Wciąż mówiła o sobie, że jest nic nie warta, nazwała się chyba nawet dziwką. W końcu wydusiła z siebie, że została zgwałcona przez kolegę chłopaka, z którym zaszła w ciążę. To nie było w tym wszystkim najgorsze, okazało się, że chłopak pociągnął jej nożem po twarzy, zostawiając jej szramę na całe życie.

Rodzice się nią w ogóle nie interesowali. Nie chciała zawiadomić policji, pomimo moich długich nalegań. Napisałem, że skoro nie chce tego zrobić, to nie będę z nią więcej pisać, bo nie mogę patrzeć na to jak jest krzywdzona i nic z tym nie robi. Wtedy napisała, że była na policji.

Przez kolejne tygodnie "spotykaliśmy" się przez komunikator; pisała, że jeździ na motorze; na pytanie skąd miała pieniądze na motor, odpowiedziała, że kupił jej go Marcin, konkubent matki, starszy od niej o dziesięć lat i młodszy o dziesięć lat od matki.

Często zaczynała rozmowę pisząc, że jest "niczego nie wartą szmatą" itd. Jak zwykle próbowałem wydobyć z niej, o co chodzi. Przyznała się, że ma romans z tym Marcinem.

***

O szramie wspominała jeszcze parę razy. O tym, że ludzie się na nią gapią i nie umie sobie z tym poradzić.

A później było już tylko gorzej... W kolejnych listach przewijały się zdania typu "gdybyś Ty wiedział, jakie ja mam problemy", "idę do szpitala, opowiem Ci jak wrócę", "ja już tego wszystkiego nie wytrzymam, bądź na czacie to Ci opowiem", "pobili mnie i mojego kolegę,jak wracaliśmy z dyskoteki, dlatego byłam w szpitalu". Wszystko to było na przestrzeni jakichś dwóch miesięcy. W tym czasie zaczęła coraz częściej pisać o tym, że chce umrzeć i że to może być jej ostatni mail.

Pisałem, że bardzo się o nią martwię i że bardzo chciałbym, aby była szczęśliwa. Znowu nastąpił długi okres milczenia, aż w końcu napisała to:

Wiesz, ale się u mnie działo.. normalnie chyba mi nie uwierzysz.. Razz Życie mi się trochę skomplikowało.. ale jest ok Smile Moja stara wyznała mi ze nie jest moją starąRazz ;D ale lol nie? wiesz jak się ucieszyłam? zawsze wiedziałam, że coś jest nie tak, bo własna matka nie traktuje tak własnej córki.. ;-/
Moja prawdziwa stara ////nie cenzuralne slowo///administrator//// kobieta... poznałam ją... jest ode mnie tylko 15 lat starsza wiec nie dziwię się czemu oddała mnie mojej przybieranej matce.. ojciec to już w ogóle odjazd gość.. mam braciszka Smile ma 3 latka Smile zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia Smile ma na imię Ksawery Razz trochę mu to imię nie pasuje bo jest brzdącem ale trudno Very Happy Razz
Na polskim czytałam jako 3 swoją prace.. opowiedziałam cala swoja historie.. nie wiem czemu.. po prostu opisywałam wszystko po kolei... dlaczego mam bliznę.. co było przyczyną... o moim dziecku mówiłam.. o wszystkim... o tych gwałtach, pobiciach... o wszystkim dosłownie... nauczycielka się popłakała... wiele dziewczyn tak samo... a ten chłopak co mi tak dokuczał, przepraszał mnie na kolanach za to i dal te róże... bardzo fajnie się wtedy poczułam...
opowiedziałam też o śmierci kumpla.. w sumie o jego morderstwie... w zeszłym roku został zabity... i czytałam list jaki napisałam godzinę po jego pogrzebie na tym już wszyscy płakali... chyba pierwszy raz odważyłam się na taka szczerość.. pierwszy raz otworzyłam się przed cala klasa... i na koniec im oznajmiłam, że zmieniam otoczenie.. ale że będę zawsze o nich pamiętać i ze mam nadzieje ze będziemy się spotykać...
ale oczywiście nie obyło się bez przykrości... przypadkiem ta informacja wyszła na zewnątrz i dowiedział się o tym ten co zrobił mi bliznę... chwycił mnie za szyje i zaczął mną szarpać... dostał w ryj od tego chłopaka od róż.. Razz heh... śmieszne i irytujące to było...
Dziś byłam z moim braciszkiem na spacerze... świetny facet.. wszyscy myślą ze to moje ale trudno Razz niech myślą co chcą.. Wink moi rodzice mimo, że starsi ode mnie tylko o 15 lat są ////nie cenzuralne slowo///administrator////ści... matka tylko chce żebym mówiła do niej po imieniu, bo czuje się staro jak 18 letnia dziewczyna mówi jej mamo... ^^ wiec looz...
Marcin zostawił moja nieprawdziwa matkę.. spotykamy się.. ale nie jako
para... Sam wiesz po co..
Musze jeszcze tylko to zmienić w swoim życiu i wszystko będzie dobrze... w końcu układa mi się życie... powoli i stopniowo staję się szczęśliwa...
Ps. Mam nadzieję, że się spotkamy.. i będę chociaż przez chwile należała do
Ciebie Wink


4

Szczęśliwy Happy End? Ależ skąd, chyba nie mielibyśmy o czym pisać. A więc następne kilka miesięcy wyglądały po kolei jakoś tak:
mocno przeżywała rozstanie z chłopakiem;
kolega popełnił samobójstwo;
babcia zaczęła się jej czepiać;
babcia oskarżyła ją o kradzież, więc uciekła od rodziców; zdaje się, że chyba znowu do przyjaciela.

Końcówka naszej znajomości to już była totalna jej rozpacz. Na komunikatorze miała ciągle opisy takie jak "Nie chcę już żyć", "To już mój ostatni dzień", "Odchodzę". W czasie rozmowy ze mną ciągle mówiła o tym, że chce popełnić samobójstwo, a ja ją ciągle odwodziłem od tego i pocieszałem. Mówiła o ogromnych kłopotach i o tym co przeżyła. Ale co przeżyła, pytałem. Nie mogła z siebie tego wydobyć. W końcu rzekła:
- Co mam Ci powiedzieć? Że w dzieciństwie byłam ciągle bita i gwałcona?

***
Przesadziła.

Pewnego razu powiedziała, że chce poznać mnie ze swoją dobrą przyjaciółką, która ma szesnaście lat. Umówiła mnie z nią na czacie. Ta przyjaciółka zachowywała się tak samo jak ona... również ciągle mówiła o tym jaka jest nieszczęśliwa i że nie chce żyć.


5

Okazuje się, że nie wierząc w nic, można być jednocześnie bardzo naiwnym. A normalnym ludziom, na czacie przychodzą do głowy bardzo chore pomysły.

Jestem ciekawy, czy ktokolwiek z czytających przejął się tą historią chociażby w dziesiątej części tak jak ja. Jeżeli tak, to zupełnie nie potrzebnie. To wszystko był bajer, zwykła ściema. Nie było żadnej ciąży, gwałtu, pociętej twarzy, molestowania w dzieciństwie, odnalezionej i odzyskanej rodziny... Wszystko to nieprawda... Wszystko to był jeden wielki spektakl odegrany specjalnie dla mnie... Ma dziewczyna talent, trzeba jej to przyznać... Urządziła niezły spektakl, który trwał równo dwa lata.

***

Dużo wcześniej wszystko nie składało mi się w jedną całość, ale nie przyszło mi do głowy, że coś tak strasznego można było wymyślić. Zgubiło ją odgrywanie dwóch osób jednocześnie. Aż tak naiwny nie byłem. Zupełnie przez przypadek dowiedziałem się o niej tyle, żeby wystarczyło do odnalezienia jej profilu na "Naszej klasie". Miała szesnaście lat.... A więc, gdy zaczęliśmy naszą "zabawę" miała niecałe piętnaście!

Wciąż nie mogę zrozumieć po co to wszystko było. Pusta zabawa? Eksperyment psychologiczny? Nie wiem, jak to mam sobie wytłumaczyć. Jak można sobie nawet wyobrażać siebie jako ofiarę doświadczającą takich strasznych rzeczy. Czy nie jest to trochę wyśmiewanie się z nieszczęścia?

W sumie trochę sam to napędzałem. Poświęcałem jej dużo uwagi i martwiłem się o nią. Być może to ją zachęcało do coraz to nowych pomysłów.

Długo nie mogłem z tego się otrząsnąć. W sumie cieszę się, że to były kłamstwa, nie życzę jej, żeby doświadczyła chociażby jednej z tych rzeczy, o których mi pisała. Skąd miała takie pomysły? Miała styczność z takimi rzeczami? Naczytała się gdzieś o tym?

***

Powiedziałem, że wiem, że mnie oszukiwała, że wiem o niej wszystko. Napisałem jej w jakiej szkole się uczy, jakich ma znajomych, ile ma lat. Wiem, że zdjęcie, które mi kiedyś pokazywała, to zdjęcie jej, a nie jej koleżanki. Zablefowałem, że wiem, iż jest dziewicą.

Wykorzystałem chwilowy szok. Przyznała się do wszystkiego. Przestraszyła się:
- I co teraz zrobisz? Przyjedziesz tutaj? Powiesz wszystkim?

Dotknęła mnie tym:
- Znasz mnie tyle czasu i podejrzewasz, że chciałbym zrobić coś przeciwko Tobie? Jest mi po prostu strasznie przykro, że tak mnie okłamywałaś.

Ku mojemu zdziwieniu zaczęła znowu iść w zaparte. Znowu chciała zwierzać się z jakichś wyimaginowanych krzywd, których doznała. Zaczęła wymyślać jakieś historie jak miała czternaście lat i jechała z chłopakami samochodem. Nie chciałem już tego słuchać.

Próbowała jeszcze kilkakrotnie zagadać do mnie. Odpowiadałem bardzo sucho, nie podtrzymując rozmowy. Jeszcze przez dwa tygodnie trzymała na komunikatorze opis, mówiąc o tym, że chce skończyć ze sobą. Liczyła, że się odezwę, że zrobi mi się jej szkoda i dalej będzie mogła się mną bawić. Potem, gdy zrozumiała, że już się nie odezwę do niej, opisy zmienił się na bardziej pogodne, np. "fajna była impreza". A więc jej znajomi musieli widzieć te wcześniejsze opisy. Czy opowiadała im jak robiła ze mnie głupka?

***

Co było prawdą z tego co mi powiedziała? Pewnie nie za wiele...

Nauczycielka pewnie na nią nakrzyczała, ale jestem przekonany, że nie za to, o czym mi pisała, tylko z jakiegoś uzasadnionego powodu. Może i z rodzicami nie dogadywała się najlepiej, ale nie wierzę w ani jedno jej słowo o rodzicach. Nie było żadnej ciąży, aborcji, gwałtów, molestowań. Było tylko dziecko bawiące się głupio moją naiwnością.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ktosieqtam
Gość






PostWysłany: Sobota 0:21:57, 18 Październik 2008, Sobota , 291     Temat postu:

Ciekawe ilu ludzi w pokoju depresja jest:
A) Takich jak autor - z dewizą "przez przyjaźń do łóżka"
B) Jak ta dziewczyna

Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
takie_byle_co
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mezczyzna

PostWysłany: Wtorek 18:06:46, 28 Październik 2008, Wtorek , 301     Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
who_am_i
pisarz powyzej 7 postow



Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Środa 22:29:14, 29 Październik 2008, Środa , 302     Temat postu:

Trafiła kosa na kamień...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malgorzata_
wielki mistrz pisarstwa stopnia IX *3300



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 4640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Piątek 14:39:08, 07 Listopad 2008, Piątek , 311     Temat postu:

ktosieqtam, a Ty, do ktorej grupy sie zaliczasz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin