Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nie wiem jak mam pomóc koledze, z którym jest żle...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dust and light
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Środa 17:54:10, 18 Kwiecień 2007, Środa , 107     Temat postu: Nie wiem jak mam pomóc koledze, z którym jest żle...

Znamy się od pięciu lat, i wciągu tego czasu widzę, że jest z nim coraz gorzej. A teraz już bardzo źle i nie jestem wstanie mu pomóc.

Od paru lat nie pracuje – utrzymywała go matka oraz jego znajomy z Holandii. Planował założyć firmę i to było wytłumaczeniem dlaczego nie pracuje. Ale jego kolega, z którym miał założyć tą firmę zmarł ponad pół roku temu. No i teraz wszyscy mówią, że powinien iść do pracy . I z tym jest problem – każda jest zła „nie dla niego”, „chce pracować z przyjaciółmi bo przyjaźń jest dla niego ważna”, ale wiadomo, że o taką pracę trudno...a on nie ma już na rachunki, ma długi...odmawiając oferty , które mu nagrywają znajomi traci ich zaufanie. Niektórzy już się do niego nie odzywają.

On boi się iść do pracy, bo nigdy nie pracował i teraz nie może się przełamać. Miał dobre oferty pracy, to szukał lepszych a teraz głupio mu jeszcze gorsze przyjmować.

Dzisiaj mi powiedział, że jak ma pracować gdzieś na magazynie to woli nie żyć...miał już nieudane próby samobójcze – mówi mi że już mu przeszło ale ja czuje co innego i bardzo się boję.

Źródło jego zniechęcenia do życia leży w czym innym, nie tylko w ambicjach posiadania dobrej pracy – od czterech lat jest sam. Zawsze marzyło o rodzinie bo jest z domu dziecka. Mówi, że nie chce żyć sam i już na pewni nikogo nie znajdzie. Wiem, że takie gadanie jest bez sensu bo nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro ale on w to nie wierzy.

Przestał o siebie dbać. Widzę go w tej samej koszuli nie pranej chyba ze dwa miesiące. Ciągle drapie się i zachowuje niechlujne. Czasami mówi od rzeczy, zmienia temat wciąż powtarzając to samo „Nie wiem co robić” Nie wiem co będzie ze mną” „Może zdąży się jakiś cud”. To nie ten człowiek, którego znałam kiedyś. Chodził do jakiej pani psycholog przez dwa miesiące ale nie zauważyłam żadnej poprawy.

Na początku starał się być dla niego oparciem, pocieszałam, że jak pójdzie do pracy to wszystko się ułoży, namawiałam, prosiłam...ale to nie skutkuje zupełnie. Ostatnio zaczęłam być ostrzejsza, żeby go sprowadzić na ziemię, to też nie pomaga.

Prawda jest taka, że on wie że nie mając żadnego doświadczenia nie znajdzie dobrze płatnej i łatwej pracy (fizycznie nie chce pracować). Wie, że będąc teraz na zerze a mając już prawie 30 lat nir załozy domu o jakim marzy – nie dlatego, że to niemożliwe ale dlatego, że nie potrafi. Tu nawet nie chodzi o kase ale on zachowuje się bardzo nieodpowiedzialnie.

Nie chce mu się żyć bo stracił wszystkie marzenia.

Wiadomo, że zawsze można się podnieść ale on tej wiary nie ma i ja nie wiem co mam robić.

Sadze, że ma depresje i to silną bo zachowuje się coraz bardziej niedorzecznie i w ogólnie nie dociera do niego sytuacja w jakiej jest. Nie jestem wstanie go zmusić żeby poszedł do pracy, niedługo odetną mu gaz i prąd, za niepłacenie czynszu też grozi eksmisja...a wtedy może stać się najgorsze.

Proszę o jakieś info o dobrej przychodni w Krakowie, gdzie mogłabym go zaprowadzić i szukać pomocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
loose_eye84
pisarz stopien I , 100 postow.



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czwartek 13:01:57, 19 Kwiecień 2007, Czwartek , 108     Temat postu:

Ja bym usiłował umieścić tego człowieka w szpitalu psychiatrycznym. Na pewno by się zapierał, ale jakby tam trafił, zapewne z czasem by mu się polepszyło, pobyłby "pod kloszem", dostał leki i powoli nabrał chęci do życia. Mi się w ten sposób udało. Co do lokalizacji pomocy w Krakowie, nie mogę niestety niczego wskazać. Znam jedynie wielkopolskie placówki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tabo
moderator naszego podforum



Dołączył: 21 Sty 2007
Posty: 1215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Poniedziałek 21:40:09, 11 Czerwiec 2007, Poniedziałek , 161     Temat postu:

minelo juz troche czasu

czy to info jest jeszcze potrzebne?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sobota 5:11:57, 16 Czerwiec 2007, Sobota , 166     Temat postu:

...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dust and light
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Piątek 9:54:08, 29 Czerwiec 2007, Piątek , 179     Temat postu:

przepraszam, ze dopiero teraz się pojawiam, nie zauważyłam, że ktoś odpisał.

Sytuacja się pogarsza. Nie wiem jakich argumentów mam używać żeby przekonać go aby zaczął się leczyć. Jstem osobą, która cięzko dogaduje się luźmi, boję się ze że za mało się staram. Nic nie dociera do niego co mówię.
Znajomi mi mówią, żebym dała sobie spokój bo on wykozystuje swoje użalanie się nad sobą aby przywiązać do siebie ludzi. I jest mu z tym dobrze bo wszyscy chodzą koło niego na palcach, oferują pomoc, pocieszają, dzwonią, odwiedzają, pozyczaja (a raczej dają) pieniądze.

Pobyt w szpitalu byłaby bardzo dobrym rozwiązaniem, lepsza dieta (mówi że praiwe nic nie je, a to przecież tez wpłyta na kondycje psychiczną, wiem to po sobie), mógłby tez spotkac ludzi o podobnych problemach (jak na razie uważa się za najbardziej poszkodowana osobę na świecie). Ale nie wiem jak go przekonać.

Może mogłabym pójść sama w jego imieniu do lekarza, aby poradził mi jak go przekonać, ale nie wiem czy coś takiego się praktykuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dust and light
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Piątek 10:02:41, 29 Czerwiec 2007, Piątek , 179     Temat postu:

Był czas, że jak nie puszczał mi sygnałków jeden dzięń to już się bałam, a jak dłużej to dzwoniłam, czy wszystko ok? - wiem, ze jest żle i w końcu możes sobie coś zrobić. Teraz stałam się bardziej odporna a może raczej nieczuła... Gdyby choć trochę wykazał dobrej woli, żeby w sobie coś zmienić to zrobiłabym dla niego wszystko, ale czasmi mam wrażenie że jaka kolwiek zmiana toku myślenie jest u niego niemożliwa. Jeśli ja stracę nadzieję, to on tez może jej nigdy nie odzyskać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Amarant
mistrz pisarstwa stopien IV 500 postow



Dołączył: 15 Kwi 2007
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Piątek 14:25:31, 29 Czerwiec 2007, Piątek , 179     Temat postu: ...

....

nie wiem, co napisać..
jednak.. czy wiesz jak trudno jest przyjąć pomoc..
jak wysoki jest już mur odgradzający od ludzi, od świata, od tego społeczeństwa, ktore wymaga od ciebie zmiany..
nie zostawiaj go..
on się zgubił..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dust and light
pisarz powyzej 3 postow



Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Piątek 16:33:30, 29 Czerwiec 2007, Piątek , 179     Temat postu:

Ciezko jest przełamać się i na słowo "będzie dobrze" wyjąś poza swoje lęki.

On nie tyle nie che iść do pracy z lenistwa co z obawy, że sobie nie poradzi. Przez te pare lat gdy nie pracował zdziwaczał nieco, niekiedy ludzie śmieja się z niego. W pracy spotka nowe środowisko, niekoniecznie przychylne jego naiwnosci i nieporadności (ludzie bywaja niekiedy bezlitośni wobec słabszych i nieco mniej pojętnych).

Przez ostatnie pare miesięcy jak patrze mu oczy to widzę kompletetne zagubienie na granicy z otępieniem, jakby w srodku miał jaś czrną dzirę.
Może włsnie ta presja jaka wywiera na niego środowisko "weż sie w końcu w graść", "tyle zmarnowałeś lat a teraz co? dlaej nie masz rzadnej pracy...", "zaczął byś wreszcie pracować i żyć jak normalny człowiek" A on nie potrafi być "normalny" w rozumieniu otoczenia.

Wiecej nie będe raczej pisać bezpośrednio o nim, bo w sumie naruszam jego prywatność. Ale będe pisać co udało nam się zdziałć.

Muszę wierzyć, że da się wyjść z takiego stanu w jakim on jest, aby nie stracić wiary w siłe naszej woli, piękna jakie w nas jest.

Masz racje trudno jest przyjąc pomoc, ale moze się mu uda. Dziś do niego zadzwonię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Amarant
mistrz pisarstwa stopien IV 500 postow



Dołączył: 15 Kwi 2007
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Piątek 19:38:28, 29 Czerwiec 2007, Piątek , 179     Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Poniedziałek 16:33:05, 13 Sierpień 2007, Poniedziałek , 224     Temat postu:

Mój kolega jest od dwuch tygodniw szpitalu. Na pocztku gdy go odwiedzałam było trudno, brał silne leki i cięzko było z nim rozmawiać. W zeszły week wyszłam z nim na kilkugodzinną przepustkę ze szpitla na swoja odpowiedzialnoć bo nik inny nie chiał, okropnie bałam się ze mi zwieje. W nastepnym tygodniu było juz lepeij, mówił że juz nie myśłi o śmierci i widzi że czuje ise lepiej. Tej nocy znowu dostałam sms że wszystko na nic, że on juz nie che zyć i dni jego są policzone, że tak widocznie musi byc...
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin