Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ...
Forum: depresja, pomagamy sobie wzajemnie z poszanowaniem, czytamy i odpowiadamy, to nasza mala ostoja, tutaj mozemy pisac co nas boli, smuci, nie jestes juz sam... mamy czat depresja na www.czat.onet.pl on-line, zapraszam stefan=zaak_333 admin...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Destrukcyjny związek, nieszczęśliwa miłość.. POMOCY!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PrInCeSs-Of-DrUgS
Gość






PostWysłany: Poniedziałek 23:59:45, 18 Maj 2009, Poniedziałek , 137     Temat postu: Destrukcyjny związek, nieszczęśliwa miłość.. POMOCY!

Witam wszystkich... mam nadzieję, że ktoś przeczyta mój wątek i oceni moją sytuację jakoś i pomoże mi? Sama nie wiem co mam robić i o co w tym wszystkim chodzi... Moim problemem jest nieszczęśliwy związek, nie mam pojęcia co robię źle Sad(( ... staram się jak mogę!! Ale zacznę od początku... :
Ogólnie od stycznia spotykałam się z pewnym chłopakiem, (ma 24 lata, jest rozwodnikiem, ma dwójkę dzieci... Ja mam 18 lat) już na pierwszym spotkaniu uprawialiśmy seks, (poznaliśmy się na imprezie, znaliśmy się z widzenia). Ja miałam chłopaka, i on o tym wiedział... jak się później okazało on też miał dziewczynę w tym czasie... (ale mu się z nią nie układało...) pomimo tego, że byliśmy w związkach spotykaliśmy się i dużo rozmawialiśmy, oczywiście w grę wchodził też seks... było suuuper... Ja na nic nie nalegałam, on też... ale oboje czuliśmy do siebie ^miętę^... pewnego wieczoru kiedy byłam u niego w domu niespodziewanie odwiedził nas MÓJ CHŁOPAK!! Pomimo tego, że nic się nie działo akurat... (pomiędzy mną a kochankiem - siedzieliśmy ze znajomymi i piliśmy piwa), następnego dnia zerwałam z nim, bo nie chciałam go już dłużej okłamywać... (byliśmy razem 4 miesiące). Kolejnego dnia mój kochanek powiedział mi, że też zakończył swój związek... i tak wyszło, że jesteśmy razem...!! Dokładnie po półtora miesiąca spotykania się ^po kryjomu^... zostaliśmy parą, mój były chłopak nie mógł się z tym pogodzić, tak jak była panna mojego kochanka... i zaczęli się mieszać w nasz związek, po około półtora miesiąca im przeszło... dopiero! :/ Odkąd zaczęliśmy ze sobą chodzić wszystko się dziwnie układa... praktycznie nigdzie nie wychodzimy, przesiadujemy w domu... (wcześniej zanim zostaliśmy parą chodziliśmy co tydzień na imprezy, on z kolegami, ja ze swoim byłym - czyli wtedy obecnym). On jest okropnie zazdrosny, zabronił mi rozmawiania z moim EKS i spotykania się z moim przyjacielem... Kazał mi wybierać - albo nie spotykam się z przyjacielem albo nie jesteśmy razem.. ehh... Cały czas robi mi jakieś jazdy... wmawia mi, że go okłamuję, zarzuca mi rzeczy, których nie zrobiłam!! Wszystko potrafi obrócić przeciwko mnie... jeśli coś nie jest po jego myśli to jest strasznie zły... Ja proponuję spotkania codziennie... on nie wykazuje żadnej inicjatywy... Nawet po mnie nie przyjeżdża... (w sumie to nie ma prawa jazdy, ale często przebywa z kolegami i jeździ z nimi autami, więc jeśli by chciał to miałby jak po mnie przyjechać!!) nie mieszkamy od siebie daleko, 20 min do pół godziny drogi, ale zanim zaczęliśmy chodzić ze sobą i na początku związku jeździłam taksówką i on płacił... Zawsze tłumaczy to tym, że "Wiolka do mnie 4 razy dziennie chodziła do mnie, miała taką samą drogę jak Ty lub nawet dłuższą" Wiolka - jego była... Ogólnie nie podoba mi się już ten związek ;/ on traktuje mnie jak swoją zabawkę, którą może podeptać, pogłaskać i wyrzucić jak mu się znudzi ;/... tylko bierze.. nic od siebie nie dając... i jeszcze wyżywając się na mnie... ogólnie to za wszystko jestem winna, nawet za rzeczy których nie zrobiłam... Ostatnimi czasy już nie daję sobą tak pomiatać i tym bardziej jest zły.. nie jestem na każde jego zawołanie i nie robię wszystkiego po jego myśli... Nie raz jak mu powiedziałam, że mnie denerwuje lub mu coś zarzuciłam to pytał mnie czy na pewno chcę być z nim... Ciągle robi z siebie ofiarę... twierdzi, że nikt nie ma takich problemów jak on... wyolbrzymia wszystko, ostatnio wmówił mi, że idzie do więzienia, na 8 miesięcy... Gdy to usłyszałam od niego - nie mogłam się pozbierać... nie potrafiłam wykrztusić ani słowa, siedziałam przed nim i płakałam... powiedział, żebym sobie ułożyła życie bez niego, bo jestem młoda i nie ma sensu żebym na niego czekała, bo to jednak jest długi okres czasu... Po około tygodniu niby jakoś sobie załatwił, że nie musi iść "siedzieć". Myślałam, że wszystko się ułoży... ale jest jeszcze gorzej... Pod koniec kwietnia spałam u niego, jak z resztą nie raz, zostawałam u niego na noc. Nie mogłam spać i siedziałam na komputerze, coś mnie podkusiło i zajrzałam w jego archiwum na gg... to co tam zobaczyłam było ciosem prosto w serce... Przypadkiem wpadła mi w oczy rozmowa z jego byłą żoną, (ona ma ok. 28 lat, wiem, że starsza od niego, obecnie ma kolesia, ale nie wyszła ponownie za mąż), dokładnie 25 kwietnia (tego roku oczywiście) w której przeczytałam, że on chce do niej wrócić, pytał dlaczego nie mogą mieć normalnego życia.. ona wyrzucała mu to, że nie zajmuje się dziećmi... i raczej pesymistycznie była nastawiona do ich ponownego związku, napisała, że jeżeli będzie się zajmował dziećmi to się zastanowi... i zobaczy na co go stać. On zaczął ^brać ją na litość^ pisząc "albo przy was albo niedługo wieniec..." ona przyjęła to dość spokojnie pisząc: "nie zrobiłbyś mi tego... podobno mnie kochasz" on jej oznajmił, że cały czas się kończy to kwestia czasu... Później zaczął wymuszać na niej kolejną szansę na ich związek, "PYTAM raz... będziemy razem?" ona: "zobaczymy, czas pokaże", on: "Więc wybieraj albo ja albo....... chcę wiedzieć teraz" ona: "Że co?" on: "Albo ta je**ana, pie*dolona k*rwa albo ja" (chodziło mu o jej obecnego kolesia) ... dalej nie czytałam, bo miałam już dość, załamałam się, na dodatek pożegnał się z nią pisząc "Pa Kochanie"... Po przeczytaniu takiej rozmowy w mojej głowie pojawiło się milion pytań... Dlaczego ON jest ze mną? Po co udaje, że mu na mnie ^zależy^? Po co to wszystko!! Po co daje mi nadzieję?? Dlaczego bawi się moim kosztem? Moimi uczuciami...? Ehh... Jest jeszcze jedna sprawa, przez niego wpadłam w długi, wykorzystał moje zauroczenie i ogólnie mnie... wymyślił cudowny plan na biznes, tylko najpierw trzeba było włożyć trochę kasy. Miały być zyski - są same straty! Wzięłam pożyczkę - 500 zł, i kupiłam dwa telefony na abonament, które sprzedaliśmy. Do przyszłego poniedziałku muszę zapłacić 320 zł... nie pracuję nigdzie, więc nie mam pieniędzy, on powiedział, że będzie płacił... Pożyczkę spłaca, ale co do rachunków za teledon nie mogę się z nim dogadać, bo ostatnio on ma znowu problemy - nie wiem czy to kolejny wymysł czy to prawda, bo już się gubię w tych jego intrygach i paranojach!! Nie wiem kiedy mnie okłamuje, a kiedy mówi prawdę!!... - powiedział, że odwiesili mu wyrok, miał ^zawiasy^, tym razem na 4 lata!! Pytanie.. czy w to wierzyć czy nie!? Jak jesteśmy sami to robi z siebie ofiarę, największą na świecie... rozpacza itp... a z kolegami planuje "przyszłość", kupuje auta (ogólnie zajmuje się sprzedażą aut), szuka domu do wynajęcia, planuje ^wycieczki^... ostatnio powiedział, że wszystko się wyjaśni na dniach czy idzie ^siedzieć^ czy nie... Ale jak może się cokolwiek wyjaśnić lub dać zmienić? Wyrok to wyrok?? Bez odwołania!! ;/ ehh.. ja już nic nie rozumiem... podejrzewam, że większość czytających też nie... zawikłane to wszystko...!! Moje problemy w ogóle go nie interesują, bo twierdzi, że nic nie znaczą ;/ ... i zawsze mówi, że jeśli bym miała takie problemy jak on to dawno bym sobie strzeliła w łeb ;/ ...!! Heh... Nigdy do mnie pierwszy nie pisze smsów na przykład, nie proponuje spotkania.. to ja wszystko ciągnę, ja za nim "biegam", a on powtarza, że nic na siłę... ;/... Chociaż mam chłopaka czuję się samotna... Jeśli on nie wykaże żadnej inicjatywy to nie widzę przyszłości tego związku... Najgorsze jest to, że ja się chyba w nim zakochałam (choć nie wyznaliśmy sobie miłości) ehh... Strasznie się dla niego zmieniłam na samym początku... starałam się być dla niego ideałem.. nie wyszło... Pomimo tych wszystkich problemów, ja kieruję się uczuciami, zdaję sobie sprawę, że on mnie nie pokocha... ale wbrew racjonalnym myślom, mam nadzieję, że może... jednak... Każdy jego uśmiech, pocałunek dodaje mi sił... i wtedy pamiętam tylko dobre momenty, choć było ich tak niewiele... złe chwile, problemy znikają.... Jak długo wytrzymam jeszcze? Jak długo on będzie dawał mi tą złudną nadzieję...?


POMOCY!!!!


P.S Zapomniałam o jednym, chyba kluczowym problemie... oboje bierzemy narkotyki, w sumie to mogę stwierdzić, że jesteśmy uzależnieni od amfetaminy... może ja potrafiłabym to rzucić, ale nie mam motywacji, wiem, że nikt nie udzieli mi wsparcia, bo nikt nie wie o moim nałogu...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
letna
mistrz pisarstwa stopien IV 500 postow



Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wtorek 3:00:57, 19 Maj 2009, Wtorek , 138     Temat postu:

Witaj
Po pierwsze musisz zmienić nick/pseudo - nie propagujemy tu narkotyków. Proszę byś to uszanowała.
Nie napiszę Ci, czy masz go rzucić, czy nie... Jedno co mogę Ci powiedzieć: Jeśli budujesz Swój związek (też przyszłość) na pisaku, nie zdziw się, gdy runie Ci on któregoś dnia na głowę... I mam na myśli nie tylko Twojego chłopaka, ale chyba nawet głownie Ciebie. Zastanów się jak żyjesz, co Ci daje takie życia oparte na imprezach i kolejnych szybkich i łatwych pseudo-przyjemnościach? Wiem, że wielu młodych teraz tak żyje, ale chyba nie warto iść za innymi, nie wiadomo gdzie... Zastanów się nad tym by wyjść z nałogu i też zadbać o Siebie, nie o to czy jesteś wesoła i chodzisz na imprezy, czy nie, ale o to co daje prawdziwe szczęście, kim chcesz być, jakie tworzyć relacje w związku, co dla Ciebie jest szczęściem, miłością miedzy dwójką ludzi, bliskością, i jak powinna wyglądać i czy żyjąc tak masz na to wszytko szansę ... Jesteś młoda i wiele możesz jeszcze i w Sobie i w Swoim życiu zmienić...
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
golka
wielki mistrz pisarstwa stopnia V 1000



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 1152
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: BYDGOSZCZ
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Niedziela 18:06:29, 24 Maj 2009, Niedziela , 143     Temat postu: moje zycie

DZIEWCZYNO!!!!!!!!!!!!!!! ZMIEN CALE SWOJE ZYCIE I TO JAK NAJSZYBCIEJ! NIE NISZCZ SIEBIE I SWOICH BLISKICH! Z TEGO CO PRZECZYTALAM TO LACZA WAS TYLKO NARKOTYKI I SEKS A TY JESTES TAKA MLODA,CALE ZYCIE PRZED TOBA,ULOZ JE SOBIE TAK ZE BEDZIESZ CZULA SZCZESCIE,SPOKOJ I UCZCIWOSC,ZE BEDZIESZ MIALA PEWNOSC ZEANI TY NIKOGO NIE SKRZYWDZISZ ANI NIKT CIEBIE

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum: depresja, smutek, leczenie, inne ... Strona Główna -> 111 _ DEPRESJA _ FORUM _ GLOWNE _ PUBLICZNY POKOJ CZATOWY DEPRESJA NA _ WWW.CZAT.ONET.PL ___ piszemy tutaj o sobie, pomagamy wzajemnie... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin